Niniejszy blog w żaden sposób nie wyraża stanowiska jakiejkolwiek instytucji, partii, organizacji, a jedynie osobiste przemyślenia i poglądy autora. Nie jest też żadnym "oficjalnym blogiem", zrobiłem go po to by się dzielić z Wami wszystkim, co mnie interesuje. Życzę wszystkim miłego czytania!

czwartek, 19 sierpnia 2010

Gospodarstwo pana Gascha

Witam serdecznie. Dzisiaj tekst już niektórym znany, ale warty przypomnienia, szczególnie przed Świętem Karpia Polskiego. Tym, którzy mieszkają daleko od mojej wioski, wyjaśniam, ze Adolf Gasch to dawny, habsburski dzierżawca majątku Kaniów, który zasłynął z wyhodowania popularnej odmiany karpia galicyjskiego, zwanego także polskim. Otrzymał za to złoty medal na wystawie rybackiej w Berlinie w 1880 roku.

Adolf Gasch, hodowca z Kaniowa w świetle tekstów źródłowych

Jak do tej pory, wiadomości na temat Adolfa Gascha, najsłynniejszego, obok ks. Prałata Antoniego Wieczorka, mieszkańca Kaniowa były bardzo skąpe. Opierały się głównie na przekazach ustnych, z których można było wywnioskować (poza, oczywiście, sukcesem na wystawie berlińskiej) iż był to dobry człowiek i gospodarz, hodował ryby oraz bydło.(T. Wolff, Karp jest nasz, w: Dziennik Zachodni w Bielsku Białej, 27 IX 2002 r, E. Furtak, A. Gasch z Kaniowa wyhodował karpia polskiego, http://miasta.gazeta.pl/katowice/1,35055,1101077.html Nieco więcej światła rzuca bestwiński kronikarz, Jan Grzybowski, akcentując fakt administrowania przez Gascha kaniowskim folwarkiem (filią dworu w Dankowicach). Grzybowski pisze: Dwór w Kaniowie był z dawien dawna administrowany jako folwark dworu Dankowic. Po wybudowaniu zamku został on wydzierżawiony wraz z folwarkiem na Mirowcu – Adolfowi Gaschowi w r. 1873. Następnym dzierżawcą dworu w Kaniowie i folwarku na Mirowcu od r. 1908 aż do 1924 był Henryk Hess, zaś w 1924 r. na mocy układów z rządem Polskim przeszedł na własność Akademii Umiejętności w Krakowie, która go wydzierżawiła w 1925 do r. 1930 Józefowi Niemczewskiemu, a tenże poddzierżawił stawy Janowi Hessowi. (Grzybowski J., Dziejopis, r.wyd. 1933 - maszynopis).  Rzeczywiście, Gasch objął Kaniów w r. 1873, potwierdził to osobiście w artykule, o którym mowa będzie dalej. (Trzeba jedynie dopowiedzieć, że w momencie objęcia w dzierżawę. Kaniów był już jednostką niezależną od Dankowic, tzw. „ekonomią”, czyli majątkiem rolnym z filią na Mirowcu -  Por. M. Tylza - Janosz, Działalność gospodarcza  i społeczna Habsburgów w dobrach żywieckich w XIX i XX wieku, Akademia Pedagogiczna w Krakowie 2009 r. ) Dokładne ramy czasowe życia gospodarza (1839 – 1915) podaje nam prof. Janusz Guziur w opracowaniu pt. Z dziejów hodowli karpia w Polsce, zamieszczonym w czasopiśmie Nasz Czas (J. Guziur, Z dziejów hodowli karpia w Polsce, Nasz Czas 4 (539), http://naszczas2002.tripod.com/058/ryby.html).  M. Tylza -  Janosz informuje jeszcze, iż Gasch w latach 1866 – 1871 był dzierżawcą dóbr Babica, Roków i części Witanowic koło Wadowic.



Plan folwarku Kaniów w roku 1909


 Mirowiec w r. 1909

Informacje te, chociaż cenne, wciąż nie wystarczały, by lepiej przybliżyć i wypromować postać Gascha. Zmieniono nawet jego imię na Adam, brzmiące być może poprawniej politycznie (Tak podaje Z. Bubak za J. Włodkiem) (Z. Bubak, Bestwina, Bestwina 2005, J. Włodek, Kraina stawów, Ziemia, 1956, nr 6). Tymczasem, przeglądając zasoby sieci Internet natknąłem się na dokumenty o przełomowym znaczeniu i tym ciekawsze, ze pisane ręką samego Gascha. Najważniejszy, najbardziej doniosły z nich, to pełny raport o stanie kaniowskich stawów i nowatorskich metodach hodowli ryb, przygotowany specjalnie na rolniczą wystawę w Berlinie (tekst, skan dokumentu z XIX w. jest w języku angielskim i pochodzi z amerykańskich bibliotek cyfrowych,  link: http://penbay.org/cof/COF_1880_XVIII.pdf oryginalny, niemiecki tytuł to: Die Teichwirtschaft auf dem Gute Kaniów, Bielitz 1880). (Oczywiście wrzucę  go na blogu po polsku w moim tłumaczeniu, ale nie teraz, zostawmy sobie tę przyjemność na później :)Co ciekawe, data wystawy na dokumencie amerykańskim jest o rok późniejsza – czyżby to po prostu błąd w druku? Dokument jest bardzo przekrojowy – na samym początku Gasch dokładnie opisuje Kaniów, osobno wymieniając nazwę Mirowiec i wyraźnie rozgraniczając te dwie jednostki terytorialne. Czytamy o położeniu geograficznym, powierzchni, a nawet występujących na terenie wsi rodzajach gleby. Później przechodzi do charakterystyki stawów, nie zapominając wspomnieć o Józefie Potyce, poprzedniku Gascha, zgermanizowanym Czechu. Ów Potyka urodził się w 1816 r., od 1873 przebywał na emeryturze. W latach 1846 – 1873 pełnił funkcję zarządcy rolnego w majątku arcyksiążęcym Dankowice (Archiwum Państw. Katowice Oddział w Żywcu DDŻ sygn. 1316.).  Był on, jak się zdaje, bardzo zasłużonym człowiekiem, gdyż Gasch zawsze wyraża się o nim z wielkim szacunkiem. Hodowca nadmienia nie tylko o swoim mistrzu, lecz również (nieco dalej) o zatrudnianych pomocnikach i stróżach, których jednak nie było wielu.
Niewątpliwie najbardziej rozpala wyobraźnię największe dokonanie Gascha, czyli uzyskanie cennej, mięsistej odmiany karpia galicyjskiego. Aby bardziej naświetlić sprawę, trzeba przywołać tutaj dwie historyczne postacie: morawskiego biskupa Jana Dubraviusa z Ołomuńca (1486 – 1553) i słowackiego hodowcy Tomasza Dubisza (Dubischa, 1813 – 1888). Dubravius uważany jest przez Czechów za odkrywcę tzw. systemu przesadkowania, czyli przenoszenia karpi w miarę ich rozwoju do kolejnych stawów. Napisał także pierwszy podręcznik stawowy (1547) (Guziur J, Z dziejów hodowli ryb na świecie. Cz. IV. Odkrycie przesadkowania przez Tomasza Dubisza, Magazyn Przemysłu Rybnego nr 3 (57) / 2007, s. 50.), gdzie znajdują się fragmenty dotyczące hodowli ryb na ziemiach polskich. Nieco dłużej trzeba się zatrzymać nad Dubiszem. Z pochodzenia był to Słowak, początkowo pracował w Wiedniu i innych austriackich ośrodkach. Następnie objął posadę arcyksiążęcego mistrza rybackiego w Landeku i Iłownicy w dobrach Komory Cieszyńskiej. Dubisz, jak pisze Guziur, przypadkowo wprowadził — wskutek wiosennego wezbrania rzeczki Iłownicy — nowy system przesadkowania, tj. stopniowego przenoszenia (czyli przesadzania) juwenalnych stadiów karpia do kolejno innych, wcześniej zalanych i żyznych stawów (przesadek I i II, a nawet III), z jednoczesnym rozrzedzaniem zagęszczenia ich obsady. Modernizacja chowu, dzięki skróceniu cyklu hodowlanego do 3 lat i zapewnienia dostatecznej ilości materiału obsadowego, przyniosła tam niedoceniany dziś wzrost produkcji rybackiej. Z powierzchni 545 ha stawów Dubisz uzyskiwał rocznie 66,7 tys. karpi o masie jednostkowej 2,2 funta (0,99 kg/szt), co dawało imponującą wtedy wydajność stawów 269 kg/ha (wobec wcześniejszej 20-100 kg/ha) (J. Guziur, Z dziejów hodowli karpia w Polsce, Nasz Czas 4(539), http://naszczas2002.tripod.com/058/ryby.html A zatem, mniej lub bardziej świadomie, zastosował techniki Dubraviusa w czasach nowożytnych.

Nie dość na tym – Dubisz dokonał jeszcze innego, ważnego odkrycia, przewrotu niemalże kopernikańskiego. W opozycji do starych metod, postanowił zarybiać stawy odwracając proporcje trących się samców (mleczaków) i samic (ikrzyc). Znalazł naśladowców, pisze przecież sam Gasch, że podążył za Dubiszem i umieścił w stawie dwa samce na jedną samicę. A wspominają o tym także inni autorzy. Przykładowo Karl Nicklas, w artykule Produkcja nowego narybku karpia (Erzengung von Karpfenbrut http://www.archive.org/stream/bulletinofunited031883unit#page/n1/mode/2up)  zauważył, że Gasch odrzucił stare sposoby myślenia i zacytował nawet fragment z jego pracy, odnoszący się do uzyskania 60 000 rybek. ( Podobnie Max von dem Borne (1826 – 1894, hodowca niemiecki), ten wspomina nawet o zdobyciu przez Gascha złotego medalu na wystawie w Berlinie w 1880 r. W jeszcze innym miejscu von dem Borne mówi: On [Gasch] zapewnia nas także, że tysiąc rybek z jego opisu, w półhektarowym stawie osiąga długość 20 cm (czasami 15 – 25) tego lata, kiedy po raz pierwszy ujrzały światło dzienne, nawet bez karmienia. (M. von dem Borne, Züchtet Karpfen! /Raise Carp!, http://penbay.org/cof/COF_1880_XXVI.pdf  - tłum. H. Jacobson). Widać więc, że zostawianie rybom większej ilości miejsca wychodziło im na dobre, pojedyncza samica składa przecież wystarczającą ilość jaj, wg von dem Borne nawet pół miliona. A i sam Gasch w szczegółowym, technicznym tekście Stawy – pożywienie i tarło karpia (A. Gasch, Beitrüge zur Fischzucht und Teiwirtschaft, Deutsche Fischerei Zeitung vol. VI /Pond culture – the food and spawning of carp, http://penbay.org/cof/COF_1883_54.pdf - tłum. H. Jacobson). podaje mnóstwo szczegółów dotyczących rozrodu, nie będziemy ich tu przytaczać, ale zainteresowani mogą skorzystać z odsyłacza.

W wyniku wymienionych wyżej oraz wspomnianych w załączonym tłumaczeniu zabiegów powstał nowy i silnie wygrzbiecony karp polski, zwany w swoim czasie galicyjskim. Można przypomnieć słowa Adolfa Gascha: Dążyłem do uzyskania ryby, w której znajduje się więcej mięsa, mającej dobrze wykształcone ciało – nie tylko poprzez zwiększanie wagi, lecz przede wszystkim proporcji między bardziej a mniej cennymi częściami karpia.


Pamiątkowy medal z wystawy rybackiej w Berlinie - źródło: http://www.coinarchives.com/w/lotviewer.php?LotID=686836&AucID=500&Lot=738

Ale przecież Gasch hodował nie tylko karpie – z tekstu dowiadujemy się, że trzymał u siebie bydło rogate, szczególnie krowy. W jednym z najlepszych, w mojej opinii, fragmentów artykułu, opisuje, w jaki sposób można uczynić ze stawu pastwisko i zbiornik kąpielowy dla krów. W mistrzowski, bardzo literacki sposób ukazuje oparte na wielostronnej korzyści współistnienie w jednym środowisku ssaków, ptaków, ryb, owadów i mikroorganizmów. Pouczając o metodach wykorzystania mułu jako nawozu wykazuje pośrednio troskę o właściwe żywienie zwierząt hodowlanych. Czytelnika może zaciekawić technika wdrażania swoistego płodozmianu, to znaczy po okresach trzymania w stawie ryb osuszania go i zamieniania w pole uprawne. Stosuje się ją i dzisiaj, zmieniają się jedynie technologie.

     Czy Adolf Gasch był człowiekiem wykształconym? Z pewnością,  nawet jeśli nie wspomina o tym wprost. Część wiedzy wyniósł na pewno ze szkół (Akademia Rolnicza w Hohenheim), ale też wiele z praktyki – nadmienia przecież o „niewprawnym piórze wprawnego rolnika”. Co do hodowli ryb, trzeba mu przyznać rangę eksperta i autorytetu, doskonale zapoznał się z osiągnięciami Dubisza i je udoskonalał. Interesował się chemią i geologią. Dowodzi tego powoływanie się na Justusa von Liebig, wzmianki o minerałach i wreszcie precyzyjny opis podłoża, na którym znajdują się stawy. Właściwości gleb znał z badań Ludwika Hohhenegera i prawdopodobnie opisów Jana Scheidlima (M. Tylza - Janosz, Działalność gospodarcza i społeczna Habsburgów w dobrach żywieckich w XIX i XX wieku, Akademia Pedagogiczna w Krakowie 2009 r). Starał się być na bieżąco ze stanem ówczesnej nauki, wręcz apelował do jej luminarzy o dzielenie się z rolnikami swoją wiedzą. Znał różnorakie rozwiązania XIX – wiecznej myśli technicznej (pług parowy).

Z pewnością posiadał tzw. „obycie w świecie” i znał języki. Oczywiście urzędowy niemiecki i prawdopodobnie polski, by komunikować się ze swoimi pracownikami i wcześniej z p. Potyką. Zwiedził Niemcy, przebywał na terenie dzisiejszych Czech, znajdujących się podówczas, tak jak Galicja na obszarze ówczesnej monarchii austro – węgierskiej. Podczas swoich podróży wykazywał się znakomitym zmysłem obserwacji. Oto przykład z jego zapisków: Przemierzając Europę Środkową, podróżni mogą często zauważyć w jej łagodnych dolinach groble stawów – niektóre z nich są dobrze zachowane i nawet porośnięte starymi drzewami, a inne bardzo zniszczone, od czasu do czasu zaorywane, podobnie jak płaski obszar stawów. Dość dokładnie opisuje też prace prowadzone na ogromnym stawie Rożemberk (Rosenberg). (A. Gasch, Beitrüge zur Fischzucht und Teiwirtschaft, Deutsche Fischerei Zeitung vol. VI /Pond culture – the food and spawning of carp, http://penbay.org/cof/COF_1883_54.pdf  - tłum. H. Jacobson).

Mówiąc współczesnym językiem, stwierdzilibyśmy, że był prekursorem ekologii. Opowiadał się przeciwko nadużywaniu sztucznych nawozów, stawiając na zachowanie naturalnej równowagi w przyrodzie. Dostrzegał bogaty świat mikroskopijnego planktonu, czynił wszystko, by było go jak najwięcej. W jego gospodarstwie nic nie mogło się zmarnować. Mułem użyźniał pola, wodna roślinnością karmił krowy, obsiewał wysuszone stawy koniczyną i różnymi rodzajami zbóż. Nie umacniał brzegów grobli kamieniami, ale zostawiał tam trzciny, by swoimi korzeniami chroniły wały przed uderzeniami fal i rozmyciem.

Swego czasu ktoś zadał pytanie: „Co by było, gdyby Gasch zastrzegł, opatentował swoje odkrycia?” Nie można odpowiedzieć jednoznacznie, być może nie przyszło mu to do głowy, albo po prostu nie chciał, napisał wszakże, ze pragnie dzielić się wiedzą z innymi rolnikami, a także brać od nich to, co najlepsze. W tej materii leżał mu na sercu bardziej postęp w swojej dziedzinie niż pieniądze, choć i nimi nie gardził, wielokrotnie wspominając o zyskach i sprzedaży. W każdym razie wykazywał się niesłychaną ambicją i perfekcjonizmem, wciąż przewija się w jego artykułach wątek nieustannego dążenia do doskonałości, lat żmudnych eksperymentów i przezwyciężania trudności doznanych od natury lub ludzi.

Od dziesięciu lat, z inicjatywy Centrum Kultury, Sportu i Rekreacji w Bestwinie oraz Sekcji Wędkarskiej Ludowego Klubu Sportowego „Przełom” Kaniów im. A. Gascha odbywają się obchody „Święta Karpia Polskiego”. W 2002 roku na terenach rekreacyjnych w Kaniowie postawiono głaz - pomnik upamiętniający działalność Gascha. Pomnik został poświęcony przez ks. Jana Mamcarza, proboszcza z Kaniowa.  Uważam, że należy podjąć wszelkie możliwe starania, aby spopularyzować wśród mieszkańców gminy Bestwina, regionu i całej Polski postać Adolfa Gascha. Dużą pomoc mogą okazać wszelkie możliwe instytucje. To postać wielka, a prawie nieznana, może warto byłoby przeprowadzić o nim lekcje w ramach zajęć szkolnych? Trzeba w dalszym ciągu badać teksty źródłowe, stopniowo oczyszczając wiedzę z wszelkich naleciałości, począwszy od przywrócenia prawidłowej pisowni imienia (Adolf, nie Adam). Jestem szczęśliwy, że ten skromny artykuł będzie choć niewielkim przyczynkiem do przywrócenia Gaschowi należnego mu miejsca w historii.


 Pomnik A. Gascha w Kaniowie


 Festyn w Kaniowie z okazji Święta Karpia (2009)

Na samym końcu ewangelickiego cmentarza przy ul. Piłsudskiego w Bielsku - Białej zauważamy skromną, czarną tablicę z napisem: Ruhestätte der Familie Adolf Gasch. Jeśli ktoś z Was przypadkiem lub całkiem świadomie znajdzie się w tym miejscu, niech zapali znicz i przez chwilę pomyśli o życiu i osiągnięciach tego, który rozsławił Kaniów  na cały świat.

 Grobowiec A. Gascha

Tablica w przybliżeniu

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz