Niniejszy blog w żaden sposób nie wyraża stanowiska jakiejkolwiek instytucji, partii, organizacji, a jedynie osobiste przemyślenia i poglądy autora. Nie jest też żadnym "oficjalnym blogiem", zrobiłem go po to by się dzielić z Wami wszystkim, co mnie interesuje. Życzę wszystkim miłego czytania!

piątek, 21 grudnia 2012

Jezusa narodzonego wszyscy witajmy

  Znowu truchleje moc, krzepnie ogień i ciemnieje blask. Zatrzymujemy się pośród codziennej gonitwy, by chociaż na chwilę ogrzać się w cieple wielkich i pięknych świąt Bożego Narodzenia. Chociaż może nie wszystko nam się udaje, a oprócz radości są oczywiście i smutki, zapominamy o wylanych łzach i staramy się zacząć wszystko jeszcze raz, od nowa, z pułapu ubogiej stajenki. I właśnie ta nadzieja na nowy początek jest moim zdaniem w czasie Świąt tak ważna. Skoro świat się nie skończył i trwa w najlepsze, to znaczy, że i my mamy szansę i możemy zrobić jeszcze wiele dobrego. Chyba tego najbardziej chciałbym życzyć swoim czytelnikom.
   Życząc - dziękuję. Za wsparcie, za dobre słowa przekazywane zarówno tutaj, jak i poprzez Facebooka czy inne komunikatory, a zwłaszcza osobiście. Poprzez teksty zamieszczane w prasie jak i w internecie chciałbym Wam stale przybliżać gminę Bestwina, jej historię, ciekawe miejsca i interesujących ludzi. Nie zapominam również o tematach "lżejszych" - recenzjach książek, filmów, relacjach z podróży, spotkań, spektakli... Myślę, że na tej stronce wielu z Was znalazło coś dla siebie, albo nawet odszukało samych siebie na jednym ze zdjęć.
    W Nowym Roku będę starał się rozwijać już rozpoczęte projekty (jest wśród nich również dalsze przybliżanie postaci prof. Brożka), a także zacząć zupełnie nowe, o czym na bieżąco będę informował. Jeszcze raz dziękuję za pomoc okazywaną na różne sposoby z wielu stron.


Aniołek z mojej choinki życzy Wam:

Wesołych Świąt i szczęśliwego Nowego Roku 2013!

piątek, 14 grudnia 2012

Jeszcze o profesorze Brożku

Zapewne wielu z Was pamięta moje działania podejmowane w celu upamiętnienia postaci pochodzącego z Kaniowa profesora Mieczysława Brożka. Przypomnę, że był to słynny w Polsce i na świecie filolog klasyczny, autor przekładu m.in. "Antygony" i innych dzieł, wykładowca akademicki, niestrudzony popularyzator języka łacińskiego. Przeszedł także przez piekło obozów koncentracyjnych w Sachsenhausen i Dachau, skąd trafił zabrany wprost z uniwersyteckiej auli podczas "Sonderaktion Krakau". O Brożku pisałem m.in. w książeczce "Z Kaniowa rodem".

   Okazało się, że publikacja wywołała całkiem spory oddźwięk, nie tylko w kraju, ale także poza jego granicami. Jako pierwsza odezwała się pani Barbara, mieszkająca obecnie w Szczecinie, ale będąca absolwentką gimnazjum i liceum sióstr Prezentek w Krakowie - tam między innymi nauczał prof. Brożek. Właściwie na ślad publikacji trafiła przez wnuczkę - studentkę filologii klasycznej i dalszy kontakt nawiązaliśmy drogą mailową oraz pocztą tradycyjną. Pani Barbara napisała m.in.:
   Prof. Brożek uczył w latach 1945/46, 1946/47 i 1947/48 jedynie w gimnazjum i liceum sióstr Prezentek w Krakowie przy ul. św. Jana. Przez te 3 lata, aż do matury, klasa moja była b. nieliczna, gdyż początkowo uczęszczało 12 uczennic, następnie 8, a ostatecznie do klasy maturalnej tylko 4. Od samego początku profesor zawładnął naszymi sercami i umysłami i wzajemnie. Nazywałyśmy go między sobą " cudny Miecio". Był bardzo wymagający, lecz uroczy. Metody nauczania miał przedziwne, lecz skuteczne. Np. recytacji heksametru uczył nas przez rytmiczne ruchy taneczne. Gdy byłyśmy w IV klasie gimnazjum postanowił przygotować z naszą klasą przedstawienie, złożone z 2 inscenizacji (pewnie jego pomysłu): Arachne oraz Katylinę w senacie. Na to przedstawienie, które odbyło się w Kat. Filologii Klas. przy ul. Podwale, zaprosił wszystkich nauczycieli - łacinników, ze szkół krakowskich. Sala była pełna. Stroje i dekoracje zrobiłyśmy same, pod nadzorem Profesora. Sukces był pełny, a Profesor szczęśliwy. Taki występ był pewnie jedyny w swoim rodzaju. Niestety pozostał tylko w pamięci, gdyż wówczas nie było takiej mody na fotografowanie, jaka panuje dzisiaj. A szkoda. Poza nauczaniem Profesor interesował się również naszym życiem, na pauzach często rozmawiał z nami, dawał różne rady. Po opuszczeniu szkoły i po studiach, gdy wyjechałam z Krakowa, pisywałam do niego, a on odpowiadał. Na ostatni list już nie odpowiedział, nie miał sił, był obłożnie chory. Mam w domu fotografię zbiorową, pomaturalną. Gdyby to Pana interesowało prześle odbitkę. Profesor jest na niej. Z góry dziękuję za nieocenioną dla mnie książkę, napisaną przez Pana, którą wypatrzyła w internecie moja wnuczka Lila. A muszę dodać, że i ona uległa urokowi filologii klasycznej i właśnie w tym roku obroniła na 5 pracę licencjacką.


Prof. Mieczysław Brożek (u samej góry), grono pedagogiczne i maturzystki gimnazjum i liceum sióstr Prezentek w Krakowie

   Uzupełnieniem maila był bardzo obszerny list, gdzie te wspomnienia zostały rozwinięte. Warto zacytować chociaż fragmenty: Profesor był swoim uczennicom oddany jak nikt inny. Podczas przerw nigdy nie przebywał w pokoju nauczycielskim, tylko podchodził do nas (po nasze okno na korytarzu szkolnym) i rozmawiał z nami na przeróżne tematy często dyskutując, dając rady, także nieraz karcąc. Interesował się naszymi problemami rodzinnymi, a nieraz także opowiadał o swoich dzieciach. Najwięcej o córeczce Meni (tak ją nazywał), którą bardzo kochał. Zdarzyło się nam, że zachorował i dość długo nie przychodził do liceum. Kupiłyśmy więc bukiet kwiatów i poszłyśmy go odwiedzić (na ul. Warszawską). To miała być niespodzianka. Profesor leżał w łóżku i gdy żona Mu powiedziała, że przyszłyśmy i zaprosiła nas do pokoju, gdzie leżał, był bardzo ucieszony ale też wyraźnie skrępowany swoim stanem, więc nie przebywałyśmy długo, rozumiejąc sytuację.

   W liście znalazł się także opis pogrzebu Profesora, jego prywatny list, praca autorstwa wnuczki p. Barbary, a także zamieszczone powyżej zdjęcie. Bardzo dziękuję pani Barbarze, zebranie świadectw o życiu i dziełach Profesora jest dla mnie cenne - z wiadomych względów znam Go tylko z dostępnych opracowań.

  Okazało się, że na tym nie koniec. Nawiązałem kontakt z narzeczoną jednego z synów Profesora, mieszkającego obecnie za granicą. Być może uda się porozmawiać z panem Brożkiem osobiście lub mailowo, zatem otwiera się szerokie pole do dalszych badań. Bardzo bym chciał, aby w Kaniowie i całej gminie Bestwina nasz wybitny rodak stał się bardziej znany. Zasługuje na to ze wszech miar. Forma upamiętnienia jest sprawą do dyskusji, ale na pewno będę miał ją na uwadze.

czwartek, 13 grudnia 2012

Nasze zabytki: Krzyż w Bestwince

   Myślę, że od czasu do czasu warto napisać coś ciekawego o atrakcjach turystycznych naszych okolic, miejscach, które warte są wzmianki w książkach, czasopismach, czy choćby na blogu. Dzisiaj chciałbym opowiedzieć o przydrożnym krzyżu w Bestwince pochodzącym z 1863 roku. Krzyż ten stoi przy ul. św. Floriana. Inspiracją do bliższego zapoznania się z zabytkiem stała się wizyta pani Danuty Kubik, autorki wielu tekstów o historii sołectwa Bestwinka. Jej artykuł ukaże się w "Magazynie Gminnym", ale i ja chciałbym czytelnikom bloga przedstawić interesujący obiekt - kamiennego świadka historii.
   Rok 1863 był generalnie rokiem bardzo niespokojnym. W Polsce trwało powstanie styczniowe, natomiast za oceanem wojna secesyjna osiągała swój punkt kulminacyjny. Również w Bestwince wydarzyło się nieszczęście: małżeństwo Wyrobków, Franciszek i Zofia, straciło syna Jana, który w młodym wieku przeniósł się do wieczności. To właśnie rozpacz rodziców, ale i wiara w życie wieczne były powodem postawienia kamiennego krzyża. Wyjaśniają to stosowne inskrypcje:

R.P. 1863 Fundatorzy Franciszek Wyrobek wraz z Zofią małżonką na pamiątkę zmarłego syna Jana młodziana postawili.

 

Wyżej:

Prosimy przechodzących o westchnienie do Boga za Dusze wszystkich zmarłych.

U samej góry:

Patrzcie wszyscy ludzie, jeżeli jaka boleść taka jest jak moja.

   Danuta Kubik dodaje, że  krzyż położony jest na ziemiach dawno należących do Zuzanny i Elżbiety Zmiertka. Natomiast nowy wygląd zabytku zawdzięczamy doktorowi nauk medycznych Franciszkowi Madze, który zatroszczył się o remont, wykładając na ten cel własne środki. Pragnął w ten sposób oddać hołd swoim przodkom.

sobota, 8 grudnia 2012

Nasze bestwińskie "Szalom"

    Prawdziwy, suto zastawiony stół szabasowy stanął w sobotnie popołudnie, dnia 8 grudnia w sali gimnastycznej ZSP w Bestwinie. Rozległo się żywiołowe „Hawa nagila”, powietrze wypełniły aromatyczne zapachy przeniesione wprost ze słynnych sklepów cynamonowych. Bogaty świat kultury żydowskiej otworzył swoje drzwi przed gośćmi przybyłymi na jedyną w swoim rodzaju uroczystość.



    Powody ku temu były dwojakie: Po pierwsze, uroczyste zakończenie Roku Korczakowskiego poświęconego pamięci „Starego Doktora”, a ustanowionego przez Sejm Rzeczypospolitej Polskiej. Po drugie, podsumowanie projektu pt. „Starsi Bracia w wierze” realizowanego w szkole przez półtora roku. Oczywiście oba te tematy mają wspólny mianownik – Żydów, ich losy, zwyczaje, religię oraz tragedię  Holokaustu.


    Dzień podsumowania zapadnie w pamięć nie tylko gimnazjalistom, lecz także zaproszonym gościom. Był wśród nich zastępca wójta gminy Bestwina Stanisław Wojtczak, a także dyrektor Międzynarodowego Centrum Edukacji o Auschwitz i Holokauście Andrzej Kocorzyk, radni naszej gminy Jerzy Stanclik i Andrzej Wojtyła, ksiądz proboszcz Cezary Dulka wraz z wikariuszami, wieloletnia dyrektor Gimnazjum Jolanta Rothkegel, reprezentanci Rady Rodziców, grona pedagogicznego oraz sami uczniowie. Wszystkich przywitała dyrektor Zespołu Szkolno – Przedszkolnego Agata Rak.



    Projekt „Starsi Bracia w wierze – historia i tradycja Żydów polskich” narodził się w głowie nauczyciela języka polskiego, pana Ireneusza Sikorskiego. Ponieważ ukończył on studia podyplomowe związane z nauczaniem o Holokauście, posiada rozległą wiedzę na temat Żydów i judaizmu. Swoimi zainteresowaniami postanowił podzielić się z klasą 2c (obecnie 3c), chętnymi uczniami z klasy 2b i młodszymi, także włączającymi się w ciekawy projekt. W czasie trwania całego przedsięwzięcia uczniowie odwiedzili m.in. Muzeum Auschwitz – Birkenau, synagogi na krakowskim Kazimierzu, uczyli się o Żydach żyjących niegdyś w Polsce, także naszych sąsiadach z Bestwiny, których już nie ma, ale pamięć o nich przetrwała. Tymi wszystkimi doświadczeniami dzielono się 8 grudnia zza szabasowego stołu – w ten sposób goście poznali znaczenie słów takich jak menora, macewa, cicit, Talmud, jad lub cheder. Wyrazy uznania należy złożyć za dopracowaną choreografię i wspaniałe stroje. Całość dopełniała wystawa żydowskich wycinanek.




    Panu Ireneuszowi w realizacji projektu pomagali także inni nauczyciele: Dorota Stasicka – Pala, Iwona Jarczyk, Ilona Wójtowicz, Maria Drewniak, Agnieszka Dutka, Magdalena Mikoda, Ewa Sierant, Dorota Surowiak, ks. Bartłomiej Dziedzic.
   Zaraz po gimnazjalistach przed publicznością pojawili się uczniowie młodsi – z klas 4b i 5a. Przedstawili krótką scenkę na podstawie książki Janusza Korczaka „Król Maciuś I”. Obradując w dziecięcym sejmie starali się przekazać, że dziecko jako istota ludzka, tak samo jak dorośli posiada swoje niezbywalne prawa i obowiązki. To właśnie przekazywał wielki pedagog Janusz Korczak (Henryk Goldszmit) prowadząc swój Dom Sierot, służąc jako lekarz, praktyk i teoretyk wychowania. Świadectwo wierności swoim poglądom dał do samego końca, idąc wraz z podopiecznymi na śmierć do obozu zagłady w Treblince. Fakty te uczniowie przedstawili na starannie wykonanych gazetkach ściennych. W przygotowanie inscenizacji włączyli się nauczyciele: Dorota Surowiak, Maria Drewniak. Smaczne ciasta upiekli niezawodni rodzice.




    Wzorem patrona szkoły, Jana Pawła II, który nazwał Żydów „Starszymi Braćmi w wierze”, odwiedzał ich synagogi i zapraszał do wspólnych rozmów, młodzi ludzie uczą się trudnej sztuki łamania stereotypów, patrzenia na inne narodowości jak na takich samych ludzi jak my. Jak bowiem powiedział G. Santayana: „Kto nie pamięta historii, skazany jest na jej ponowne przeżycie”.



Więcej zdjęć tradycyjnie TUTAJ

wtorek, 4 grudnia 2012

Teatralna integracja na Mikołajki

    Aby tradycji stała się zadość, podopieczni Środowiskowego Domu Samopomocy „Centrum” przybyli w okolicach dnia św. Mikołaja do Gminnej Biblioteki Publicznej. Czwartego grudnia spotkali się tam z uczniami Gimnazjum im. Jana Pawła II w Bestwinie. Do tej pory to gimnazjaliści przygotowywali mikołajkowo – świąteczny spektakl teatralny, ale tym razem role się odwróciły. Osoby niepełnosprawne z „Centrum”  wystawiły „Szopkę o tym, jak gwiazda zapomniała zaświecić”  - przedstawienie w reżyserii terapeutki teatralnej Pani Marceliny Dudek, z oprawą muzyczną pod kierunkiem Pani Oliwii Sobieskiej.
   Gra aktorska, kostiumy i piosenki bardzo spodobały się obecnej na sali młodzieży. W zamian uczniowie odwdzięczyli się śpiewem kolęd i grą na gitarze. Duży udział we wspólnym muzykowaniu miał zespół „Dolce Trio” znany z wielokrotnych występów w naszej gminie. Na zakończenie wszyscy otrzymali od świętego Mikołaja słodkie prezenty.


środa, 14 listopada 2012

Z dwururką wśród książek

   14 listopada w godzinach wieczornych zapachniało w Gminnej Bibliotece Publicznej w Bestwinie leśnym igliwiem i myśliwskim bigosem. Czytelnia zamieniła się w las, w którym pośród drzew ustawiono wypchane zwierzęta – niedźwiedzia, bawołu, jelenia, głuszca, muflona... Okazją były obchody dnia św. Huberta – patrona myśliwych oraz spotkanie czytelnicze poświęcone tematyce łowieckiej.


   Wystawę i spotkanie zorganizowano z inicjatywy Komisji Kultury i Tradycji Łowieckich przy Beskidzkiej Okręgowej Radzie Łowieckiej w Bielsku – Białej. Członkiem tejże komisji jest wieloletni myśliwy z Bestwiny Zygmunt Rezik, przy różnych okazjach współpracujący z biblioteką. Zaproszeni zostali goście: przybył m.in. wójt gminy Bestwina Artur Beniowski, przewodniczący Rady Gminy Jerzy Zużałek, radny Anatol Faruga, ks. proboszcz Cezary Dulka i instruktor z Książnicy Beskidzkiej Łucja Gola.


   Na samym początku nastąpiło podsumowanie XII edycji konkursu fotograficznego „Czyj to pomnik” i wręczono nagrody dla zwycięzców. Zasadnicza część spotkania rozpoczęła się akcentem muzycznym – występem zespołu sygnalistów myśliwskich „Hreczecha”. Publiczność wysłuchała sygnałów takich jak: „Powitanie”, „Na posiłek”, „Koniec polowania”, „Sarna na rozkładzie”, „Dzik na rozkładzie” i innych. 


   W dalszej kolejności gość biblioteki, Łowczy Okręgowy PZŁ w Bielsku – Białej Michał Jordan wygłosił krótką prelekcję o życiu i zwyczajach głuszców – największych ptaków grzebiących Europy. Na głuszce dzisiaj już się nie poluje, ale obserwacja ich zwyczajów, zwłaszcza godów, dostarcza wielu niezapomnianych wrażeń. Łowczy wyjaśnił też znaczenie odegranych sygnałów – przypomniał, iż sygnalistyka łowiecka ma swoje źródła w niedalekiej Pszczynie, od nazwiska książąt von Pless pochodzi nazwa trąbki sygnałowej: plessówki.


 „Łowiectwo i tradycja w Panu Tadeuszu” były tematem prezentacji pana Macieja Gibasa. Ten doświadczony myśliwy, a zarazem pasjonat kultury, przeanalizował epopeję Mickiewicza pod kątem występowania w niej motywów łowieckich, zawartych głównie w księdze: „Dyplomatyka i łowy”. Opowieść ubarwił anegdotami przysłowiami i humorem myśliwskim.


   Dodatkowymi atrakcjami wieczoru stał się konkurs na rozpoznawanie odgłosów ptaków i zwierząt oraz oczywiście degustacja bigosu. Chętni mogli zrobić sobie sesję fotograficzną w myśliwskim rynsztunku.




Reszta zdjęć TUTAJ

wtorek, 13 listopada 2012

Największe zwycięstwo króla Jerzego

   Aby film zaczarował widza, nie musi koniecznie być naszpikowany efektami specjalnymi. Ważne, by opowiadał wciągającą historię i robił to tak, żeby godziny spędzone w kinie czy przed telewizorem nie dłużyły się. A wziąć na warsztat można temat nawet tak z pozoru dziwaczny jak jąkający się następca tronu... właśnie o tym traktuje dramat historyczny "Jak zostać królem" w reżyserii Toma Hoopera.
   Żadna monarchia nie wbudza tyle emocji jak brytyjska i na żadnym innym dworze tabloidy nie doszukują się tylu skandali. To nie jest wymysł czasów współczesnych, ale już w XIX wieku szeptało się o romansach królowej Wiktorii. Nie mówiąc już o Edwardzie VIII, który musiał abdykować z powodu związku z rozwódką Wallis Simpson. Akcja "The King's Speech" ("Jak zostać królem") toczy się właśnie w gorących latach trzydziestych, gdy ustąpienie Edwarda staje się faktem. Niedługo wcześniej umarł stary król Jerzy V, zatem dwór świętego Jakuba znalazł się w dużym kryzysie. Tron czeka na następcę, młodszego brata Edwarda, księcia Alberta Fryderyka Artura Jerzego Windsora (Przeszedł do historii jako Jerzy VI). Jest tylko jeden problem: kandydat na władcę panicznie boi się występów publicznych z powodu jąkania.
   Cóż to bowiem za król, który się jąka? Nie otworzy nowego stadionu, nie wygłosi bożonarodzeniowego orędzia ani nie wzbudzi bojowego ducha u żołnierzy wyruszających na wojnę. Bycie monarchą wymaga pewnych predyspozycji - jako książę można było przypadłość ukrywać, teraz już coś należy z nią zrobić. Samemu trudno - nie pomagają usłużni lekarze radzący pakować do buzi kulki i tak, wzorem Demostenesa ćwiczyć sztukę oratorską. Ani prośby, ani groźby nie skutkują...lecz od czego kochająca żona! Elizabeth Bowes - Lyon czyli zmarła w 2002 r. królowa - matka chwyta się bardzo niekonwencjonalnego sposobu. Odwiedza australijskiego logopedę Lionela Logue'a i prosi, by ten użył swoich oryginalnych metod na jej małżonku.
   I tutaj zaczyna się najlepsza część filmu, którą można określić jako "przełamywanie lodów" - znikają oficjalne tytuły, grzecznościowe konwenanse - rodzi się zażyłość, początkowo co prawda dość szorstka, pomiędzy Lionelem a Albertem, czy raczej "Bertiem". Tutaj nie trzeba się krygować formami towarzyskimi, można krzyczeć, śpiewać, kląć - wszystko po to, by zniknęła niewidzialna bariera dzieląca następcę tronu od tego, co chce wypowiedzieć. Rezultaty terapii widzimy na przykład w scenie koronacji czy też mowy do narodu w pierwszych dniach II wojny światowej.
   Genialne role Colina Firtha, Geoffrey'a Rusha, Heleny Bonham Carter, reżyseria Toma Hoopera i świetny scenariusz przyniosły filmowi cztery "Oscary" i wiele innych nagród na światowych oraz europejskich festiwalach. Film jest dostępny na DVD - ja nie nudziłem się podczas oglądania ani przez chwilę, to dobra lekcja historii i przede wszystkim opowieść z morałem. Nawet największe trudności można pokonać przy odpowiednim podejściu, wsparciu bliskich osób oraz determinacji.

niedziela, 11 listopada 2012

Patriotyzm pomimo kryzysu

     Bardzo łatwo kochać ojczyznę w czasach prosperity. Można przyjść na festyn, pomachać chorągiewką, pośpiewać i potańczyć... kosztuje to niewiele. Sytuacja się komplikuje kiedy trzeba okazać swoje przywiązanie do kraju pomimo jego słabości. Obecnie zmagamy się z kryzysem ekonomicznym, bezrobociem, radykalnymi podziałami w polityce i życiu społecznym. Na to nakłada się kryzys wartości takich jak rodzina albo właśnie patriotyzm. Jak nie stracić głowy w pełnym wielu niekoniecznie dobrych ofert świecie, zastanawiali się wszyscy, którzy w dniu 11 listopada brali udział w uroczystościach pod pomnikiem „Tym, co życie oddali Polsce”.
     Zanim jednak odśpiewano hymn i złożono kwiaty, w kościele parafialnym pw. Wniebowzięcia NMP w Bestwinie została odprawiona koncelebrowana Msza św. Za Ojczyznę. Odprawił ją proboszcz, ks. Cezary Dulka wraz z wikariuszem, ks. Bartłomiejem Dziedzicem, który wygłosił także homilię nawiązującą do niezłomnej postawy proroka Eliasza. W liturgii uczestniczyły liczne poczty sztandarowe – strażaków, pszczelarzy, górników, Zespołu Regionalnego, Polskiego Stronnictwa Ludowego, Koła Łowieckiego „Bażant”, uczniów gimnazjów i szkół podstawowych, a ponadto harcerze, przedstawiciele gminnych kół i stowarzyszeń oraz mieszkańcy.
     Po zakończonej celebracji zebrani wysłuchali koncertu laureatów XIII Przeglądu Pieśni Patriotycznej. Następnie w uroczystym pochodzie przy dźwiękach orkiestry przeszli pod pomnik przy Urzędzie Gminy. Tam wysłuchali krótkiej refleksji na temat uniwersalnych wartości i wreszcie przystąpili do składania kwiatów. Najpierw uczynił to wójt Artur Beniowski, po nim radni, przedstawiciele sołectw i wszyscy wymienieni powyżej. Wartę honorową wystawili harcerze ze szczepu „Bratnie Żywioły”.


Polska zapisana na pięciolinii

   Zdarza się, że przy okazji Święta Niepodległości stawiamy polskim pieśniom patriotycznym różnorakie zarzuty – że są „smętne”, propagują kult cierpienia, martyrologię. Zanim jednak rozpędzimy się w krytyce, pamiętajmy, że tysiącletnia historia naszego kraju, z racji położenia na mapie Europy i uwarunkowań politycznych była mocno skomplikowana. Przeżywaliśmy liczne wojny, powstania narodowe, toczyliśmy za pomocą oręża i pióra walki o zachowanie tożsamości. Pieśni są po prostu zwierciadłem, w którym to wszystko się odbija. Owszem, smutek i refleksja także, ale przecież i nadzieja na powrót ukochanego z wojaczki, radość ze zwycięstw, poczucie dumy z czynów przodków. Treści te poznali i wyśpiewali uczestnicy XIII Przeglądu Pieśni Patriotycznej odbywającego się w dniu 9 listopada w Bestwinie.



     Liczba około 240 uczestników ze wszystkich gminnych placówek oświatowych świadczy o poważnym podejściu do sprawy patriotyzmu. W sytuacji, gdy dorośli często wstydzą się gestu wywieszenia flagi, dzieci i młodzież przyczepiają sobie narodowe kokardy i wychodzą na scenę. O należyte przygotowanie muzyczne troszczą się nauczyciele i instruktorzy, wysoki poziom wykonania widać zresztą co roku.




  Przegląd otworzył przedstawiciel Parafialnego Oddziału Akcji Katolickiej w Bestwinie, pan Franciszek Owczarz. „Akcja” jest bowiem organizatorem konkursu zarówno na etapie parafialnym jak i diecezjalnym, w gminie Bestwina wspomagało ją także Centrum Kultury, Sportu i Rekreacji. Prowadzący przywitał uczestników i Jury – księdza proboszcza Cezarego Dulkę, Mariusza Mikę – prowadzącego kapelę Zespołu Regionalnego „Bestwina”, a także panią Annę Puczkę. Gościem Przeglądu był wójt gminy Bestwina Artur Beniowski – fundator Grand Prix.







Koncert laureatów odbył się w sam dzień Święta Niepodległości, po Mszy świętej za Ojczyznę. Swoje utwory zaprezentowali zdobywcy pierwszych miejsc zakwalifikowani do etapu diecezjalnego. Nagrodę Grand Prix ufundowaną przez wójta Artura Beniowskiego zdobył chór „Bel Canto” z Bestwinki, doceniony został zwłaszcza liczny udział chłopców. 



Wszystkie zdjęcia znajdują się w galerii TUTAJ

sobota, 20 października 2012

Odkrywają siebie...i dzielą z przyjaciółmi

     W samo południe, przy pięknej słonecznej pogodzie, w dniu 20 października spotkali się członkowie, podopieczni i przyjaciele Stowarzyszenia Na Rzecz Osób z Upośledzeniem Umysłowym „Razem”. Okazją było zarówno 10 – lecie Ośrodka Rehabilitacyjno – Szkoleniowego, jak i podsumowanie zadania „Odkrywamy Siebie”. Ten ostatni projekt to zajęcia artystyczno – sportowe dofinansowane przez  MOPS i PCPR w Bielsku – Białej ze środków PFRON.
     W imieniu Stowarzyszenia, wszystkich gości powitali w sali widowiskowej nowo powstającego Domu Stałego Pobytu prezes Maria Sysak – Łyp, a także członek zarządu Tadeusz Sowiński. Pojawiło się wielu przedstawicieli władz, firm, różnych grup i stowarzyszeń. Między innymi byli to parlamentarzyści: Małgorzata Pępek, Aleksandra Trybuś, Stanisław Szwed, przedstawiciel poseł Mirosławy Nykiel, samorządowcy: wicestarosta bielski Grzegorz Szetyński, pełnomocnik Prezydenta Bielska – Białej Henryk Juszczyk, wójt gminy Bestwina Artur Beniowski, radny powiatu bielskiego Grzegorz Boboń, radny gminny Andrzej Wojtyła. Z pozostałych osób warto wymienić prezesa WFOŚiGW Mirosława Szemlę, prezesa spółki AQUA Piotra Dudka, proboszcza bestwińskiej parafii ks. Cezarego Dulkę. Ponadto listy z podziękowaniami i gratulacjami przysłała m.in. poseł do PE Małgorzata Handzlik oraz starosta bielski Andrzej Płonka.
     Pani prezes w okolicznościowym przemówieniu podziękowała wszystkim ludziom dobrej woli, którzy od początku działalności Stowarzyszenia wspierają je finansowo, duchowo, poprzez bezinteresowną pracę, czy też na jeszcze inne sposoby. Stowarzyszenie nie zarabia na siebie, wszystko co ma, otrzymuje od rodziców podopiecznych, od sponsorów, z 1% podatku, itd. A potrzeby są i stale będą, ponieważ dom trzeba ukończyć i utrzymać. Tadeusz Sowiński w uzupełnieniu posłużył się słowami Jana Pawła II: „Każdy ma swoje Westerplatte”. Tym symbolicznym Westerplatte którego Stowarzyszenie strzeże, jest właśnie dom, budowany z myślą o przyszłości tych, którzy sami nie poradzą sobie bez pomocy.
    Po części oficjalnej, przemowach gości, wręczeniu nagród i wyróżnień przyszedł czas na niespodziankę przygotowaną przez samych niepełnosprawnych pod kierunkiem opiekunów. Sztuka „O rybaku i złotej rybce” była opowieścią o dobrym człowieku i jego chciwej żonie. Aktorzy znakomicie ukazali fakt, że dobra materialne to nie wszystko, prawdziwe szczęście kryje się w życiu w zgodzie z samym sobą, cieszeniu się każdym dniem. Po dopracowanych dekoracjach i brawurowej grze widać było, że w stworzenie przedstawienia włożono dużo ciężkiej pracy. Jednak efekt przeszedł najśmielsze oczekiwania.
     Następnie goście udali się na zwiedzanie domu, gdzie zobaczyli jak postępują prace w salach zajęciowych, pokojach i pomieszczeniach gospodarczych. Przy okazji zwiedzili wystawę fotograficzno – artystyczną. Dodatkowo przygotowano poczęstunek, zabawę przy muzyce, zawody sportowe i wiele innych atrakcji. 


piątek, 19 października 2012

Dzień patronów szkoły

     Niemalże równocześnie wypadają trzy ważne dla Zespołu Szkolno – Przedszkolnego w Bestwinie święta: Dzień Edukacji Narodowej oraz wspomnienia patronów SP i Gimnazjum: św. Jana Kantego oraz bł. Jana Pawła II. W związku z tym 19 października społeczność ZSP zorganizowała uroczystą akademię z udziałem wszystkich uczniów, rodziców, nauczycieli oraz zaproszonych gości. Miały również miejsce okolicznościowe Msze święte w kościele pw. Wniebowzięcia NMP – tam zostały zaprezentowane scenki z życia św. Jana Kantego.

     
      Dyrektor szkoły, Agata Rak na samym wstępie przywitała wszystkich obecnych tego dnia na sali gimnastycznej. Zaproszenie przyjęli m.in. reprezentujący wójta przewodniczący Komisji Edukacji Kultury, Zdrowia i Bezpieczeństwa Publicznego Benedykt Kohut, dyrektor GZOSiP Arkadiusz Maj, dyrektor GBP Teresa Lewczak, proboszcz parafii w Bestwinie ks. Cezary Dulka oraz radny Andrzej Wojtyła.




     Doniosłym wydarzeniem stało się zaprzysiężenie nowego pocztu sztandarowego dla gimnazjum. Uczniowie, którzy wchodzą w skład takiego pocztu muszą wykazać się doskonałymi wynikami w nauce, dobrą opinią wśród nauczycieli i swoich kolegów. Nie jest więc łatwo zasłużyć sobie na przywilej noszenia sztandaru i reprezentowania szkoły na forum publicznym. 


  
    Uczniowie gimnazjalnej klasy 3a przedstawili spektakl na motywach sztuki Karola Wojtyły „Przed sklepem jubilera”. Młodzi aktorzy rozważali wartość małżeństwa wyrażoną w słowach: Ciężar tych złotych obrączek to nie ciężar metalu, ale ciężar właściwy człowieka, każdego z osobna i was obojga. A wśród tego wszystkiego wolność, która uwikłana jest w pęknięcia. Przedstawienie zostało przygotowane pod kierunkiem pań Oliwii Sobieskiej i Doroty Surowiak.




     Zadbano o bogatą i profesjonalną oprawę muzyczną. Duży talent wykazała uczennica klasy 3a Mirella Kubik wraz z koleżankami z gimnazjum i szkoły podstawowej. Całości dopełniały poświęcone Janowi Pawłowi II prezentacje multimedialne – wykonał je pan Witold Stasicki, a także uczniowie nas którymi czuwała p. Jadwiga Kijas. Eksponowano zwłaszcza fakt, że w bieżącym roku mija dziesięć lat od chwili nadania bestwińskiemu gimnazjum imienia Jana Pawła II.