Niniejszy blog w żaden sposób nie wyraża stanowiska jakiejkolwiek instytucji, partii, organizacji, a jedynie osobiste przemyślenia i poglądy autora. Nie jest też żadnym "oficjalnym blogiem", zrobiłem go po to by się dzielić z Wami wszystkim, co mnie interesuje. Życzę wszystkim miłego czytania!

niedziela, 29 września 2013

Z bocianem w herbie

     O Hadze słyszymy najczęściej w kontekście mieszczącego się tamże Międzynarodowego Trybunału Sprawiedliwości. Na pewno miasto to nie jest tak znane jak Amsterdam, ale warto do niego zajrzeć, gdyż oferuje wiele interesujących niespodzianek. To w końcu siedziba rządu, parlamentu i rodziny królewskiej - obecnie w Holandii panuje Wilhelm Aleksander, syn królowej Beatrycze, która niedawno abdykowała na rzecz potomka. 





      Herb Hagi to bocian trzymający w dziobie węża. Motyw tego ptaka pojawia się na wszystkich ważniejszych starych i nowych budynkach użyteczności publicznej, a jest ich w Hadze sporo. Jak to w Holandii znajdujemy zatem Dom Wagi, ratusz, pasaże handlowe. Jednak największe wrażenie robi Sala Rycerska  i kompleks architektoniczny, który ją otacza (a dokładniej to była siedziba parlamentu, gdyż obecnie Stany Generalne obradują w nowym budynku). Wspaniale prezentuje się ponadto Pałac Królewski z pomnikiem Wilhelma Orańskiego stojącym naprzeciwko - to taki sam pomnik jak w Luksemburgu. Polecam również wspomniany na początku gmach ETS.










     Nieopodal parlamentu znajduje się jeziorko, a nad nim budki z holenderskim przysmakiem - matjasem lub jak kto woli haringiem. W ten sposób nazywamy młodego, majowego śledzia charakteryzującego się bardzo delikatnym smakiem i jedzonego na surowo, zazwyczaj z cebulką. Trzeba mieć jedynie oczy dookoła głowy - by śledź nie został porwany przez czyhające w pobliżu mewy!


     Uzdrowiskowa dzielnica Hagi zwie się Scheveningen. Niegdyś było to oddzielne miasto, dziś już wchłonięte przez aglomerację. Słynie przede wszystkim z szerokiej, ogromnej plaży i długiego molo wybiegającego daleko w morze. Restauracji i sklepików na promenadzie jest bez liku, podobnie jak turystów. Szkoda tylko, że na plaży często wieje zimny wiatr, o czym sam miałem okazję się przekonać.








niedziela, 22 września 2013

Harcerze i przyjaciele zdobyli Czantorię

     Zachęceni sukcesem zeszłorocznej edycji, harcerze z bestwińskiego szczepu „Bratnie Żywioły” po raz drugi zorganizowali Górski Rajd Rodzinny. Jest to impreza integrująca dzieci, młodzież i dorosłych – łączy aktywność ruchową z poznawaniem miejsc ciekawych zwłaszcza pod kątem walorów przyrodniczych. 21 września uczestnicy rajdu udali się do Ustronia. Celem była Czantoria, a następnie Leśny Park Niespodzianek. 




  
     Pogoda w dniu wyjazdu nie napawała optymizmem. Zachmurzone niebo i mżawka zapowiadały dość trudne warunki na trasie i z początku rzeczywiście tak było. Szczególnie początkowy odcinek podejścia prowadzący żółtym szlakiem odbywał się w strugach deszczu. Im jednak wyżej, tym robiło się pogodniej, choć w dalszym ciągu mglisto. Dopiero po dłuższym pobycie w kawiarence przy stacji kolei linowej wiatr rozpędził chmury, a oczom wędrowników ukazała się wspaniała panorama Beskidów. Idealne tło do zdjęcia grupowego. 







     Prawdziwy harcerz zawsze ma oczy i uszy otwarte na piękno otaczającego go świata. Kierując się tym hasłem, komendantka szczepu „Bratnie Żywioły” Kinga Czulak wyznaczyła dla uczestników zadanie polegające na stworzeniu kroniki – dzienniczka rajdowego, którego forma zależała od inwencji danej osoby. Kolejna próba sił to po prostu wyścig – liczyło się jak najszybsze osiągnięcie mety. Łączna klasyfikacja konkurencji przedstawia się następująco: I miejsce: Łukasz Olma, Jakub Madejski, II – p. Adamscy, III – p. Cieślak. Szczęśliwi zwycięzcy otrzymali atrakcyjne nagrody. 











     Po zjeździe kolejką krzesełkową i podziwianiu widoków, grupa udała się do ustrońskiego Leśnego Parku Niespodzianek. Jest to połączenie ZOO z parkiem rozrywki, w którym główny nacisk położono na edukację. Niektórzy czworonożni mieszkańcy Parku – jelenie, daniele czy muflony chodzą po ścieżkach luzem i odwiedzający mogą karmić je z ręki! Nie trzeba dodawać, że zachwycone są przede wszystkim dzieci. Młodszym i bardzo podobały się ponadto pokazy ptaków drapieżnych i sów. Kiedy nad głowami obserwatorów nisko przelatywał bielik amerykański lub raróg górski, widzowie z mieszanką lekkiego strachu i fascynacji podziwiali te majestatyczne stworzenia. W parku znajdują się także ścieżka edukacyjna, muzeum myślistwa i łowiectwa, alejka bajek, karuzele i trampoliny. Każdy może znaleźć coś dla siebie. 














     Do Bestwiny wszyscy wracali z uśmiechem na ustach, po pierwsze z powodu wielu wrażeń, a po drugie z racji sprawdzenia się powiedzenia „Z dużej chmury – mały deszcz”. Pamiątką rajdu są otrzymane koszulki i gadżety przypominające o chwilach spędzonych w przyjacielskiej atmosferze. Harcerze dziękują wszystkim, dzięki którym rajd doszedł do skutku, zwłaszcza Urzędowi Gminy Bestwina dofinansowującemu wyjazd.

Wszystkie zdjęcia znajdują się TUTAJ