Niniejszy blog w żaden sposób nie wyraża stanowiska jakiejkolwiek instytucji, partii, organizacji, a jedynie osobiste przemyślenia i poglądy autora. Nie jest też żadnym "oficjalnym blogiem", zrobiłem go po to by się dzielić z Wami wszystkim, co mnie interesuje. Życzę wszystkim miłego czytania!

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Slumdog. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Slumdog. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 11 listopada 2010

Być jak Jamal Malik - o filmie "Slumdog, milioner z ulicy"

(Uwaga: poniżej znajdują się szczegóły fabuły lub zakończenia utworu.)

Co może zrobić gracz z "Milionerów" w dzień przed usłyszeniem ostatniego pytania za najwyższą stawkę? Porządnie się wyspać, w myślach planować kupno domu czy jachtu albo... trafić na brutalne przesłuchanie na policyjny posterunek gdzie będzie bity pałkami i traktowany prądem. No bo jak to właściwie możliwe, żeby niejaki Jamal Malik, wychowany w slumsach roznosiciel herbaty dla telemarketerów mógł znać odpowiedzi na takie pytania jak:  Który ze znanych indyjskich poetów napisał "Darshan Do Ghanshyam"?, albo "Podobizna którego prezydenta widnieje na banknocie studolarowym?"
 A jednak, pomimo drwin prowadzącego, Jamal odpowiada bezbłędnie i pnie się w teleturnieju coraz wyżej, zyskując sobie sympatię prostych ludzi z przedmieść Bombaju (obecnie Mombaju) i slumsów całych Indii. A skąd znajomość odpowiedzi? Banalnie odpowiadając, z życia. Prawie każde pytanie wiąże się z jakimś wspomnieniem z dzieciństwa, a to spotkaniem znanego autora, a to zarobieniem studolarówki podczas oprowadzania amerykańskiej pary po Tadż Mahal.
 Dzieciństwo i młodość głównego bohatera nie były, jak się domyślacie, usłane różami. Matkę zamordowali mu muzułmańscy fanatycy, potem został porwany przez przestępczą bandę, starszy brat został gangsterem, a ukochana dziewczyna, Latika, znajdowała się w szponach mafijnego bonzy. Jak napisałem na początku, praca Jamala też nie była szczytem marzeń. Wszystko odmienił dopiero udział w indyjskiej wersji "Milionerów".
Nie będę pisał o szczegółach, gdyż zepsułbym czytelnikom radość oglądania, powiem jednak, że film Danny'ego Boyle'a słusznie zasłużył na 8 "Oscarów". Ciekawa historia o współczesnym kopciuszku rozgrywa się we wspaniałych pejzażach pięknych, (choć trzeba przyznać, bardzo ubogich) Indii. Warto zobaczyć.


Plakat z filmu