Niniejszy blog w żaden sposób nie wyraża stanowiska jakiejkolwiek instytucji, partii, organizacji, a jedynie osobiste przemyślenia i poglądy autora. Nie jest też żadnym "oficjalnym blogiem", zrobiłem go po to by się dzielić z Wami wszystkim, co mnie interesuje. Życzę wszystkim miłego czytania!

wtorek, 21 lutego 2012

Odszedł dobry gospodarz...

Są takie dni, które każą nam zmierzyć się z jakąś bolesną sytuacją. Niekiedy jest to spotkanie z tajemnicą śmierci drugiego człowieka, szczególnie śmierci nagłej. I właśnie w jej obliczu stają mieszkańcy gminy Bestwina. Tyle razy pisałem przecież na tym blogu o wydarzeniach mających miejsce w mojej rodzinnej gminie, więc jakże nie wyrazić żalu nad odejściem jej gospodarza, wójta Stefana Wodniaka?
Zmarłego znałem od czterech lat i przez ten czas mogłem obserwować, jak podejmuje on najistotniejsze decyzje, rozpoczyna i finalizuje inwestycje, stawia czoło klęskom żywiołowym. Wykazywał się aktywnością na różnych polach - politycznym, gospodarczym, społecznym, kulturalnym. Mimo natłoku zajęć zawsze znajdował czas na rozmowy, konsultacje, dawał cenne rady. Troszczył się nie tylko o sprawy bieżące, ale i o przyszłość  - przewidywał zadania jakie będzie musiała podjąć lokalna społeczność za kilka czy nawet kilkanaście lat. Dlatego kierowany szczerą wdzięcznością za wszelkie dobro, mówię po prostu - dziękuję...











piątek, 10 lutego 2012

Do światła poprzez mrok

W ciemności nie widać zbyt wiele. Co najwyżej śliskie od glonów ściany kanału, lub refleksy światła w zanieczyszczonej wodzie. Piski szczurów i szepty wystraszonych ludzi dopełniają grozy sytuacji. Oczy spoglądają we wszystkich kierunkach z nadzieją, że zza zakrętu nie wynurzy się postać w mundurze niemieckim lub ukraińskim...
Taką atmosferą nasycony jest nominowany do  Oscara najnowszy film Agnieszki Holland. Strach i lęk rzeczywiście wylewa się z ekranu, można nawet powiedzieć, że powietrze robi się ciężkie - tak samo jak w lwowskim kanale. A jest się czego bać. Poldek i Szczepek, kanalarze, a zarazem drobni złodzieje, trochę przez przypadek, trochę z dobrego serca, a wreszcie - nie oszukujmy się - dla celów zarobkowych ukrywają pod powierzchnią ziemi grupę Żydów - uciekinierów z getta. Zaczyna się gra na śmierć i życie. Z prześladowcami, z głodem, zimnem i zalewającą wodą. Ryzykują nie tylko Żydzi, ale i Polacy, jak wiadomo za ukrywanie Żydów groziła śmierć. Koniec końców, jak wiemy z filmu oraz książki Krystyny Chiger "Dziewczynka w zielonym sweterku" cała historia trwała 14 miesięcy...
Nic w filmie Holland nie jest czarne albo białe. Grany przez Roberta Więckiewicza Leopold Socha potrafi być zarówno bohaterem jak i opryszkowatym cwaniaczkiem. Dwuznaczne postawy obserwujemy i wśród mieszkańców kanałów. Choć zapewne niektóre sceny zostały na potrzeby filmu nieco przejaskrawione.
Jakie przesłanie niesie polski kandydat do Oscara? Moim zdaniem jest to pewien moralitet, który każe widzieć człowieka przez to, jakim on jest, a nie do jakiej narodowości należy, czy w co wierzy. Wojna wszystkie postawy wyostrza, każe dokonywać wyborów decydujących o w miarę spokojnym życiu lub strzale w tył głowy. Z pewnością dylematy te są bardzo tragiczne, toteż wyprawy do kina nie polecam osobom wrażliwym, albo nie lubiącym patrzeć na koszmarne obrazy czasów wojny i okupacji, cierpienie kobiet i dzieci.