Niniejszy blog w żaden sposób nie wyraża stanowiska jakiejkolwiek instytucji, partii, organizacji, a jedynie osobiste przemyślenia i poglądy autora. Nie jest też żadnym "oficjalnym blogiem", zrobiłem go po to by się dzielić z Wami wszystkim, co mnie interesuje. Życzę wszystkim miłego czytania!

środa, 19 lutego 2014

Karnawałowy zawrót głowy

     Prestiżowy tytuł „Szkoły odkrywców talentów” zobowiązuje. W uhonorowanej nim placówce, jaką jest Zespół Szkolno – Przedszkolny w Bestwinie uzdolnionych uczniów oczywiście nie brakuje. Ale – jak to z talentami bywa – trzeba je znaleźć i tak jak diamenty „oszlifować”. O to troszczą się już nauczyciele i instruktorzy, przez cały rok prowadząc różnego typu zajęcia. Efekty pracy dzieci, młodzieży i dorosłych można było podziwiać na imprezie środowiskowej odbywającej się w dniu 15 lutego pod hasłem „Karnawałowy Zawrót Głowy”.







     Na samym początku dyrektor szkoły Agata Rak zwróciła uwagę na sukces członków szkolnego koła medialnego prowadzonego przez panią Katarzynę Krywult. Autorzy wyróżnionego w Parlamencie Europejskim bloga „Instrukcja obsługi języka polskiego” (o czym szerzej w innym artykule) zaprezentowali się na scenie, pokazali nagrodę i opowiedzieli o swojej działalności. Na prezentacji multimedialnej przedstawili zdjęcia z pobytu w Brukseli pani Katarzyny i ucznia gimnazjum Kacpra Wójtowicza.





     W części artystycznej widownia mogła doznać prawdziwego „zawrotu głowy” dzięki kolorowym strojom, piosenkom, tańcom, a przede wszystkim zdolnościom muzycznym, wokalnym i aktorskim. Zatańczyli dla wszystkich Bawarczycy, Cyganie, Hawajki i Cheerleaderki; swoje pięć minut miały również znane postacie literackie – Hobbit, Ania z Zielonego Wzgórza, Robinson Crusoe, Kaczka Dziwaczka, rodzina Tralalińskich. Wrażenie wywarł popis uzdolnionej perkusistki oraz chłopców układających kostkę Rubika. Natomiast wesołe piosenki wykonywał chór „Cantata” kierowany przez p. Magdalenę Wodniak – Foksińską.














   
      Impreza miała pewien aspekt charytatywny – specjalnymi gośćmi byli Marcin Pastuszka – dzielnie walczący z chorobą chłopak, na rzecz którego odbył się w grudniu koncert kolęd – oraz pan Jerzy Pudełko, któremu uczniowie pomagali zdobyć nowy wózek inwalidzki poprzez zbiórkę nakrętek. Z kolei dochód z kiermaszu ciast Rada Rodziców postanowiła przeznaczyć na odbudowę spalonego domu Oli z klasy z 4a.
 









 Zachwycający wieczór nie miałby w sobie tyle blasku, gdyby nie zaangażowanie nauczycieli. Całość koordynowały panie Katarzyna Krywult, Magdalena Piekarska i Dorota Surowiak, zaś za poszczególne elementy bestwińskiego „Talent Show” odpowiadali Lilla Czernek, Małgorzata Szajkowska, Magdalena Zarzyka, Barbara Sabuda – Pietrasik, Maria Drewniak, Magdalena Wodniak – Foksińska, Wojciech Łysoń, Anna Rezik i pan Radosław ze szkoły tańca „Cubana”. Kiermasz wyrobów z projektu „Cztery pory roku” przeprowadzili Ewa Sierant, Magdalena Sierant i Agnieszka Gutka. Smaczne domowe ciasta upiekli niezastąpieni rodzice, za co dyrekcja szkoły serdecznie dziękuje.








Więcej zdjęć TUTAJ

wtorek, 18 lutego 2014

Ze szkolnego kółka - po europejskie laury

     Nie wiem dokładnie, o czym jest wasz blog bo nie znam języka polskiego, ale ujęła mnie niesamowita ekspresja przekazu i żywiołowość dzieciaków – powiedziała jedna z jurorek europejskiego Konkursu na najlepsze treści dla dzieci (The European Award for Best Content for Kids). Słowa te skierowała nie do uczniów z Warszawy, Krakowa, Poznania czy Wrocławia, ale małej Bestwiny, którzy pokonali setki innych kandydatur i zdobyli prestiżową pierwszą nagrodę!

    
     Triumf nie wziął się jednak z niczego i swoje korzenie miał w medialnych zainteresowaniach pani Katarzyny Krywult. Nauczycielka języka polskiego zachęciła uczniów w różnym wieku – od szkoły podstawowej po gimnazjum – do zabawy treścią i formą. Zaczęły powstawać krótkie filmiki (aktorskie i animowane), serwisy informacyjne a nawet prognozy pogody. Z takiego „twórczego chaosu” wyłonił się pomysł na blog poświęcony jednemu, konkretnemu tematowi. Na warsztat wzięto zawiłości naszej pięknej mowy i już w marcu 2013 r. wystartowała w internecie „Instrukcja obsługi języka polskiego” - http://instrukcjaobslugijezykapolskiego.blogspot.com. Na umieszczanych w blogu filmikach młodzi prezenterzy wyjaśniają zasady pisowni wielkiej i małej litery, tłumaczą czym różni się baśń od bajki, albo też instruują, jak poprawnie napisać list. 

  
   Naśladowcy profesorów Miodka i Bralczyka nie zyskaliby zapewne większego rozgłosu, gdyby nie pani Katarzyna, która znalazła w internecie konkursowe ogłoszenie. - Zgłosiłam nasz udział właściwie ostatniego dnia... później na jakiś czas zapomniałam o sprawie, aż do czasu ukazania się wyników. Zostaliśmy zakwalifikowani do głosowania online, gdzie internauci wskazywali swoje typy. To pomogło jurorom w ostatecznej decyzji i w rezultacie wygraliśmy w kategorii twórców grupowych – klas szkolnych i grup młodzieżowych – mówi nauczycielka.


     Zwycięsko pokonany został etap narodowy a następnie międzynarodowy. Nagrodę i dyplom w Parlamencie Europejskim w Brukseli odbierała pani Katarzyna wraz z reprezentantem grupy – Kacprem Wójtowiczem (Wcześniej spotkali się z poseł do PE Małgorzatą Handzlik). Gala finałowa miała miejsce 11 lutego w Dniu Bezpiecznego Internetu. Szczęśliwy Kacper uścisnął dłoń Neelie Kroes (Wiceprzewodniczącej Komisji Europejskiej), zaś w czasie wolnym udał się na zwiedzanie Brukseli. – Zwiedziliśmy mnóstwo ciekawych miejsc! Słynny Grand-Place, monumentalne Atomium, Muzeum Komiksu. Niezwykłe wrażenie wywarła na mnie nowoczesna siedziba firmy Google. Ludzie w Brukseli są bardzo serdeczni i wszyscy uśmiechali się do nas – powiedział przejęty uczeń.

   
     Choć Kacper nad projektem pracuje najdłużej i jest jego „twarzą”, na sukces pracuje kilkunastoosobowy zespół, w którym role są podzielone – pisanie scenariusza, obsługa sprzętu, montaż, dekoracje – za to wszystko odpowiedzialni są członkowie kółka medialnego. Gratulujemy im sukcesu i liczymy na to, że multimedialna „instrukcja” będzie nadal rozwijana. Młodszym z pewnością pomoże w nauce, a starsi przypomną sobie wiadomości ze szkolnej ławy.


Zdjęcia z Brukseli można zobaczyć w albumie pani Katarzyny TUTAJ

środa, 12 lutego 2014

Nemezis marszałka Kulikowa - o filmie "Jack Strong" i nie tylko

     Z historią życia pułkownika Ryszarda Kuklińskiego zapoznałem się już dość dawno. Być może było to jeszcze w szkole podstawowej. I właściwie od początku wiedziałem, po której stronie stanąć w dyskusji pod hasłem "bohater czy zdrajca". Oczywiście życie to nie film czy powieść i wciąż jeszcze gra wywiadów z czasów zimnej wojny skrywa wiele niejasności, lecz dokonując ogólnego bilansu, zapisuję Kuklińskiego po "jasnej stronie mocy". Dlaczego więc tak a inaczej? 


     Ktoś mógłby powiedzieć: "Nieważne, jakie państwo polskie było w okresie 1945-1989. Ono było, posiadało podmiotowość międzynarodową i Kukliński działał na jego szkodę". Ja uważam, że jeżeli w pewnych obszarach jakaś suwerenność istniała, na pewno nie było jej w sferze obronności. Tą bowiem całkowicie podporządkowano doktrynom wojskowym Związku Radzieckiego. Najsławniejsza to oczywiście tzw. "doktryna Breżniewa" zakładająca możliwość interwencji zbrojnej "bratnich państw" w wypadku zagrożenia socjalizmu w którymkolwiek z nich. Stworzono ją, by usprawiedliwić stłumienie "Praskiej Wiosny" w Czechosłowacji - również przy użyciu polskich czołgów. Trudno tu więc mówić o samostanowieniu.
    Podległość wobec Kremla przejawiała się na jeszcze inne sposoby. W 1976 r. Sejm PRL nowelizując konstytucję, wprowadził do Ustawy Zasadniczej socjalizm, wiodąca rolę PZPR i przyjaźń z ZSRR. Owa "przyjaźń" była zaakcentowana w rocie przysięgi wojskowej: Ja, obywatel Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej, stając w szeregach Wojska Polskiego, przysięgam Narodowi Polskiemu być uczciwym, zdyscyplinowanym, mężnym i czujnym żołnierzem, wykonywać dokładnie rozkazy przełożonych i przepisy regulaminów, dochować ściśle tajemnicy wojskowej i państwowej, nie splamić nigdy honoru i godności żołnierza polskiego. Przysięgam służyć ze wszystkich sił Ojczyźnie, bronić niezłomnie praw ludu pracującego, zawarowanych w Konstytucji, stać nieugięcie na straży władzy ludowej, dochować wierności Rządowi Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej. Przysięgam strzec niezłomnie wolności, niepodległości i granic Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej przed zakusami imperializmu, stać nieugięcie na straży pokoju w braterskim przymierzu z Armią Radziecką i innymi sojuszniczymi armiami i w razie potrzeby nie szczędząc krwi ani życia mężnie walczyć w obronie Ojczyzny, o świętą sprawę niepodległości, wolności i szczęścia ludu. Gdybym nie bacząc na tę moją uroczystą przysięgę obowiązek wierności wobec Ojczyzny złamał, niechaj mnie dosięgnie surowa ręka sprawiedliwości ludowej.
     Taką to, dość mocno przesiąkniętą ideologią przysięgę Kukliński niewątpliwie złamał, od 1972 r. współpracując z CIA. Historia tej współpracy została w fabularyzowany sposób przedstawiona w filmie Pasikowskiego "Jack Strong". Zaletą filmu jest być może nie tyle sama akcja (choć ona też przyciąga uwagę), ale pokazanie motywów, które pchnęły bohatera do takiej a nie innej decyzji. Kluczem jest sformułowanie "Stan wyższej konieczności". Jako młody i zdolny "sztabowiec" Ryszard Kukliński doskonale orientował się w zamierzeniach Moskwy, dla której państwo polskie, w wypadku przyszłego konfliktu z NATO byłoby niczym innym jak buforem, obszarem który można rzucić na żer głowicom nuklearnym. ZSRR uderzyłoby z pewnością pierwsze, mając świadomość, że nie jest w stanie ekonomicznie wytrzymać dalszego wyścigu zbrojeń. Plany takiej inwazji zresztą istniały, zgodnie z "doktryną Ogarkowa" o której więcej w artykule "Czy Jaruzelski zapobiegł III wojnie światowej" - link TUTAJ

Hipotetyczny plan ataku wojsk LWP na Danię i Belgię
   Alarmując Zachód, "Jack Strong" poruszył wywiadowczą machinę pozwalającą przygotować dyplomatyczną reakcję na zamierzenia twardogłowych militarystów w rodzaju właśnie marszałka Wiktora Kulikowa. I z dużym prawdopodobieństwem to te działania, a nie poczynania Jaruzelskiego. Jak pisze Marcin Herman w linkowanym wyżej artykule: Na początku grudnia 1980 roku, na podstawie informacji uzyskanych od Kuklińskiego, Amerykanie dowiedzieli się, że interwencja sowiecka jest bliska. Reakcja odchodzącego prezydenta Cartera była niezwykle ostra. Za pomocą „gorącej linii” przekazał Breżniewowi faktyczną groźbę i ultimatum: jeśli wojska sowieckie wkroczą do Polski, USA użyją wszelkich środków, by doprowadzić do pełnej gospodarczej blokady ZSRS i innych państw Układu Warszawskiego (...) Jeżeli Jaruzelski i jego obrońcy mówią teraz, że stan wojenny oddalił groźbę interwencji sowieckiej, to manipulują faktami. Po grudniu 1980 taka interwencja była już niemożliwa, chyba że w ZSRS doszłoby do jakiegoś wojskowego przewrotu. Taka była decyzja władz sowieckich – nie wojska, lecz władz partyjnych i służb cywilnych. 


   Teraz coś o samym filmie. Jak już napisałem, to film fabularny, sensacyjny, nie dokument i nie ucieknie się w nim od uproszczeń na potrzeby akcji (zbiegi okoliczności, nieco patetyczne dialogi). Ale warto go obejrzeć dla samego "sedna sprawy" i zrozumienia o co chodzi w tej całej "awanturze o Kuklińskiego. Powinni to zrobić zwłaszcza ci, dla których PRL to już historia. Sam pamiętam ledwie samą końcówkę, zatem film jest dobrym uzupełnieniem wiedzy książkowej. Do gry aktorów nie można się "przyczepić", Marcin Dorociński, Zbigniew Zamachowski czy Mirosław Baka to trafiona obsada. A scena, w której Kulikow wpada w furię z powodu tajemniczego szpiega - bezcenna ;-)

wtorek, 11 lutego 2014

Przedsionek prawdziwych Igrzysk

     Podczas gdy polscy sportowcy na czele z Kamilem Stochem i Justyną Kowalczyk rywalizują na arenach igrzysk w Soczi, hasło „szybciej, wyżej, mocniej” wzięli sobie do serca najmłodsi. Przedszkolaki z Bestwiny, Bestwiny, Janowic i Kaniowa wzięły udział w „1 Olimpiadzie Przedszkolaków Gminy Bestwina” zorganizowanej 9 lutego na sali sportowej w Kaniowie. Patrząc na frekwencję wśród publiczności można powiedzieć, że była rzeczywiście „olimpijska”. Transparenty, doping, ceremoniał sportowy i dodatkowe atrakcje – te elementy złożyły się na ponad trzy godziny wielkich emocji.













     Impreza zorganizowana przez Samorząd Uczniowski przy Zespole Szkolno – Przedszkolnym w Kaniowie oraz Klub Honorowych Dawców Krwi przy Urzędzie Gminy Bestwina naśladowała prawdziwą Olimpiadę i posiadała wszystkie elementy obecne w Soczi, Londynie czy Pekinie: Została podniesiona flaga olimpijska, zapalono znicz, odczytano przysięgę, zaś chór „Divertimento” prowadzony przez p. Urszulę Szkucik – Jagiełkę odśpiewał hymn. Reprezentacje przeszły w uroczystej defiladzie, a każdą z ekip symbolizował inny kolor pochodzący od kół olimpijskich. Kaniów- czerwony, Bestwina – zielony, Janowice – niebieski, Bestwinka – żółty. Sędziowie przywdziali koszulki czarne.
 














     Otwarcia dokonał wójt gminy Bestwina Artur Beniowski, wspólnie z dyrektor ZSP Krystyną Bryksą. Konkurencje prowadził natomiast przewodniczący Rady Gminy Bestwina Jerzy Zużałek. A były one bardzo ciekawe: należało trafić do wiaderka woreczkiem, toczyć piłkę, czołgać się na ławeczce lub też zrobić przewrót na materacu. Może to wydawać się łatwe dla postronnego widza, lecz dla 3,4,5 latka tego typu zadania stanowią spore wyzwanie. Wykazać mogli się zresztą również dorośli – panie dyrektorki i nauczycielki musiały z zawiązanymi oczami i za pomocą miotły rozbić kolorowa piniatę – dzieci zbierały następnie rozsypane cukierki. Podobna konkurencja to zbieranie figurek spadających z sufitu.
 













     W klasyfikacji łącznej zwyciężyło przedszkole z Kaniowa, lecz tak naprawdę mistrzami olimpijskimi zostali wszyscy, którzy wzięli udział. Zgodnie z ideą barona de Coubertina sport nie jest bowiem celem samym w sobie ale środkiem do rozwoju osobistego i wyrobienia szlachetnych postaw. I głównie to przyświecało organizatorom.













     Na tym nie koniec – Olimpiadę uświetnił bowiem pokaz magii w wykonaniu Don Carlosa (Karela Kriża) z Czech, a także pokaz żonglerki piłką zaprezentowany przez rekordzistę Guinnesa – Andrzeja Kuklę. Wszyscy spragnieni wrażeń smakowych mogli natomiast zaspokoić głód kupując ciasta na kiermaszu.














 
Wszystkie zdjęcia można zobaczyć TUTAJ