Niniejszy blog w żaden sposób nie wyraża stanowiska jakiejkolwiek instytucji, partii, organizacji, a jedynie osobiste przemyślenia i poglądy autora. Nie jest też żadnym "oficjalnym blogiem", zrobiłem go po to by się dzielić z Wami wszystkim, co mnie interesuje. Życzę wszystkim miłego czytania!

piątek, 22 kwietnia 2016

Kanadyjski zdobywca kosmosu

    Płk Chris Hadfield z Kanady to kolejny astronauta, którego autograf za zdjęciem otrzymałem. (Pierwszy odcinek z Samanthą Cristoforetti TUTAJ) Z tego faktu cieszę się szczególnie mocno, gdyż Hadfield w ostatnich latach stał się chyba najbardziej rozpoznawalnym mieszkańcem Międzynarodowej Stacji Kosmicznej - wszystko dzięki jego ciekawym filmom na YouTube, kanałowi na twitterze, aktywności popularyzatorskiej i pisarskiej. 

    
    Urodził się 29 VIII 1959 r. w miejscowości Sarnia - prowincja Ontario. Z wykształcenia jest pilotem wojskowym i inżynierem mechanikiem. Jako żołnierz Królewskich Kanadyjskich Sił Lotniczych latał na myśliwcach, zaś w 1992 r. został wybrany do grupy czterech nowych kanadyjskich astronautów. W przestrzeni kosmicznej spędził łącznie 165 dni, 16 godzin i 21 minut, zarówno na rosyjskiej stacji MIR jak i na ISS. Latał promami Atlantis i Endeavour oraz statkiem Sojuz. Pełnił funkcję dowódcy Międzynarodowej Stacji Kosmicznej.
    Na swoim koncie Chris Austin Hadfield ma kilka spektakularnych osiągnięć - był jedynym Kanadyjczykiem na pokładzie stacji rosyjskiej i pierwszym przedstawicielem swojego narodu operującym manipulatorem Canadarm. W trakcie misji STS-100 wykonał dwa wyjścia w otwartą przestrzeń kosmiczną, również jako pierwszy Kanadyjczyk. Na ISS zabrał gitarę i nagrał teledysk - cover przeboju Davida Bowie Space Oddity. Za pośrednictwem Internetu pokazywał jak w kosmosie myje się zęby, goli, obcina paznokcie, śpi, przyrządza jedzenie. Chętnie odpowiadał na licznie zadawane z Ziemi pytania.
    W 2013 r. odszedł z Kanadyjskiej Agencji Kosmicznej na emeryturę. Opublikował wspomnienia  An Astronaut's Guide to Life on Earth i pozostał aktywnym popularyzatorem astronautyki prowadząc prelekcje i wykłady. 

poniedziałek, 18 kwietnia 2016

Ludwig Mayer - wiedeński malarz z Kaniowa

    Pasjonował się historią starożytną i Biblią, wymalował ratusz w Wiedniu, ozdabiał kościoły w sercu habsburskiej monarchii... a pochodził z naszych stron. Ludwig Mayer to kolejna po Adolfie Gaschu, Mieczysławie Brożku, ks. Wieczorku wybitna postać ze wsi nad Wisłą i Białą którą możemy na nowo odkryć i być z niej dumni.

Ludwig Mayer (1834 - 1917)

    Urodził się w Kaniowie (Kaniowie Starym) w Galicji w dniu 7 lipca 1834 r. Wstąpił do Akademii Sztuk Pięknych w Wiedniu gdzie był uczniem m. in. Leopolda Kupelwiesera i Carla Rahla. Szkolił się także w Wenecji gdzie namalował w 1862 r. dzieła „Święty Marcin” i „Chrystus u Łazarza” – obrazy ołtarzowe dla kościoła w Aspern. Od r. 1861 był członkiem wiedeńskiego Künstlerhaus (zrzeszenia artystów). Podróżował po Niemczech (m.in. do Drezna), do Belgii, Paryża. Przez dwa lata mieszkał w Rzymie. 

Kościół w Aspern - obraz św. Marcina w ołtarzu głównym pędzla Mayera

   Jednymi z największych dokonań Mayera było wymalowanie fresków w kościele św. Brygidy w Wiedniu a także w sali obrad Rady Miejskiej nowego ratusza w tym samym mieście (1885). W r. 1864 i 1871 Ludwig Mayer otrzymał prestiżową nagrodę Reichela – wyróżnienie przyznawane przez Akademię Sztuk Pięknych w Wiedniu. Z kolei Wiedeńska Rada Miejska przyznała mu Wielki Złoty Medal Zbawiciela (große goldene Salvatormedaille).

Sala sesyjna ratusza w Wiedniu z freskami Mayera

    Ludwig Mayer zmarł 16 lutego 1917 r. w Wiedniu (IV dzielnica), w mieszkaniu przy Prinz-Eugen-Straße 52. Został pochowany na cmentarzu w Perchtolsdorf.

Dzieła Ludwiga Mayera:

1859 – Jan Nepomucen – Kościół dekanalny Saalfelden, Salzburg
1862 – Św. Marcin jako rzymski oficer – ołtarz wielki kościoła parafialnego Aspern
1862 – Chrystus u Łazarza – ołtarz kościoła parafialnego Aspern
1864 – Jerozolima po śmierci Chrystusa – papier, galeria Akademii Sztuk Pięknych w Wiedniu
1864 – Samarytanka – olej, Galeria Austriacka Belvedere
1871 – Judasz - olej, Galeria Austriacka Belvedere
1885 – Freski w sali posiedzeń Rady Miejskiej w Wiedniu, Nowy Ratusz
1888 – Pietà – olej, kościół św. Brygidy w Wiedniu
Projekt okien w nawie bocznej, Kościół Wotywny w Wiedniu


Ludwig Mayer, Judasz odbiera zapłatę za grzech
Ludwig Mayer, Po polowaniu
Ludwig Mayer, Bez tytułu
Ludwig Mayer, "Rzymska piękność"
"Jerozolima po śmierci Chrystusa", Ludwig Mayer, 1864
    
Źródła:

Schmidt, Ludwig Mayer, Austriacki Leksykon Biograficzny (Österreichisches Biographisches Lexikon 1815–1950), wydawnictwo Austriackiej Akademii Nauk, Wiedeń 1972, ss. 437 – 438.
Felix Czeike, Ludwig Mayer, Wiedeński Leksykon Historyczny (Historisches Lexikon Wien), Wiedeń 1995, s. 219.

Wiener Zeitung, 17.02.1917
Reichspost, 18.02.1917

Strony internetowe:
Niemiecka Wikipedia - LINK
Encyklopedia Historii Wiednia - LINK
Cyfrowa galeria Belvedere - LINK 
Strona ratusza w Wiedniu - LINK 

piątek, 15 kwietnia 2016

Posłuchajmy niesłyszących!

O życiu w świecie ciszy opowiada Patrycja Wojtuszek

1. Głuchy - nie znaczy głupszy
   
    Kluczem do poznania problemów ludzi głuchych jest ich zrozumienie. Głównym problem to niewiedza społeczeństwa dotycząca problemów tych osób. A język migowy zna niestety niewielu ludzi – wyjaśnia Patrycja Wojtuszek z Kaniowa, instruktorka zajęć z „migania” prowadzonych przez Stowarzyszenie „Z Sercem na Dłoni”. Patrycja wie co mówi, sama jest niesłysząca od urodzenia. Mimo tego ma wielu przyjaciół, tak zdrowych jak i z podobnymi problemami. Moi rodzice dowiedzieli się o wszystkim, gdy miałam 2 lata i od tej pory nosiłam aparaty słuchowe -  jednak nie dawało to żadnych rezultatów. Moją pierwszą rehabilitantką słuchu i mowy była Zofia Łuszczak. Uczęszczałam również na lekcje logopedyczne do Polskiego Związku Głuchych. Byłam i jestem podopieczną Międzynarodowego Centrum Słuchu i Mowy w Kajetanach, zaś możliwości usłyszenia dźwięków otworzyły się przede mną w wieku 12 lat, z chwilą wszczepienia implantu ślimakowego – streszcza swoją historię rozmówczyni.
    Z początku zagubiona, zdezorientowana i osamotniona wśród słyszących, z czasem doszła do wniosku, że warto walczyć. O swoje szczęście, o własny rozwój ale i o poprawę postrzegania głuchych w środowiskach, w których żyją. W roku 2011 Patrycja poznała wiele innych osób z wadami lub brakiem słuchu, właśnie oni uświadomili jej swoistą wyjątkowość całej sytuacji: Ci ludzie są naprawdę niesamowici! Mają poczucie humoru, własny język, kulturę, są zabawni. Doskonale się rozumiemy i w konsekwencji nie nazywam już głuchoty niepełnosprawnością, powiedziałabym raczej, że to inny świat. Nauczyłam się żartować z siebie, nabrałam dystansu. Staram się przynajmniej raz w roku jeździć na pielgrzymki czy spotkania z niesłyszącymi. Dzięki takimi spotkaniom szybko można zapomnieć o innych troskach i zmartwieniach. Ostatnio uczestniczyłam też w teledysku do Hymnu Światowych Dni Młodzieży. Śpiewaliśmy piosenkę „Błogosławieni” w języku migowym. W ramach integracji można przekonać się, iż głusi mają takie same hobby i zainteresowania, co słyszący. Istnieją wszakże założone specjalnie dla nich kluby sportowe gdzie króluje np. koszykówka, siatkówka, curling, szachy, piłka nożna, bowling.  


2. Dogadajmy się!

    Wyjazdy to jedno, na co dzień trzeba się jednak mierzyć z „szarą rzeczywistością”. W przypadku osób młodych oznacza to obowiązki związane z nauką. Patrycja nie uczęszczała do specjalnych szkół dla niesłyszących, uczyła się w placówkach masowych. Jest z tego bardzo dumna ale wymagało to zmierzenia się z ogromnymi trudnościami. Z sentymentem wspomina Szkołę Podstawową w Kaniowie, postawę nauczycieli, koleżanek i kolegów wobec uczennicy z nieco innym sposobem postrzegania świata. Obecnie studiuje administrację na 3 roku w Wyższej Szkole Administracji, będąc w trakcie pisania pracy licencjackiej. Jej temat jest związany z problemami, jakie napotykają niesłyszący w administracji publicznej. Rzecz jasna studiowanie nie odbywa się bez pewnych niedogodności: Podczas zajęć na uczelni bardzo często nie rozumiem wykładowcy. Notatki zbieram od kolegi z roku i w domu, próbuję zrozumieć, o co chodzi. Moja uwaga skupia się na mimice twarzy i usta osoby mówiącej. Po studiach Patrycja pragnie przystąpić do Polskiego Związku Głuchych i nadal działać na rzecz niesłyszących.
    Fakt, jestem pacjentką, ale i chcę pomagać tym, którzy zetknęli się z wadami słuchu – wyznaje. Nie chcę zmarnować tego, co osiągnęłam. Znam z autopsji rzeczy nieuchwytne dla zdrowych. Głusi – co naturalne z powodu ograniczenia zmysłów - nie mają takiej wiedzy ogólnospołecznej jak przeciętny człowiek. Nie docierają do nich np. newsy z radia. Muszą do wszystkiego dotrzeć sami i żyją częstokroć w „błogiej nieświadomości”. Należy też zwrócić uwagę, że nie wszystkie osoby niesłyszące potrafią mówić i odczytać mowę. W Większości komunikują się jedynie poprzez język migowy. Niestety komunikacja z niesłyszącymi bywa  niejedynym problemem. Język polski jest dla nich obcy, przez co mają wąski zasób słownictwa... Sprawia im to ogromne trudności ze zrozumieniem pewnych pojęć, określeń czy związków frazeologicznych.
    Język migowy to metoda komunikacji używana przez niesłyszących i niemych. Czy jest trudny? Patrycja powtarza znaną prawdę, że „Dla chcącego nic trudnego” a najważniejsza w nauce jest systematyczność. Wyjaśnia także: znajomość języka migowego ma wiele zalet. Można się nim posługiwać na odległość czy w niesprzyjających się warunkach, np. w hałasie, pod wodą albo również za szybą. Ten język pozwala nam również na naukę umiejętności lepszego odczytywania mimiki oraz mowy ciała. Jako że – jak wspomnieliśmy na początku – znajomość języka migowego nie jest powszechna, Patrycja z rodziną i słyszącymi znajomymi komunikuje się używając mowy i czytając z ruchu warg. Najtrudniej jest znaleźć wspólny język z nową poznaną osobą: Niesłyszącemu trudność sprawia ktoś, kto mówi i kręci głową bądź zasłania usta, albo ma bujną brodę i wąsy. Zauważyłam także, że większość osób, którzy mnie nie znają wolą unikać rozmowy. Boją się do mnie podejść. Wynika to z niewiedzy o osobach głuchych. W takiej sytuacji ja pierwsza muszę podejść i pokazać, że ze mną da się rozmawiać.


3. Szansa i motywacja

    W leczeniu wad słuchu medycyna proponuje aparaty słuchowe oraz implant ślimakowy. Aparaty słuchowe przeznaczone są dla osób z ubytkami słuchu a implanty ślimakowe dla osób głuchych. Gdy Patrycja była młodsza, metodę wszczepiania implantów dopiero wdrażano. Urządzenie zbudowane jest z dwóch części wewnętrznej i zewnętrznej -  procesora mowy. Część zewnętrzna jest ciągle udoskonalana. Implant ślimakowy według Patrycji jest najlepszą formą leczenia wad słuchu: Pod warunkiem, że zostanie wszczepiony małemu dziecku, które od najmłodszych lat będzie rehabilitowane - zaznacza. Znam jednak osoby, które są przeciwne implantom, dlatego, że zdecydowały się być w świecie ciszy i jest im dobrze. Ja osobiście jestem bardzo zadowolona, że posiadam implant, ponieważ czuję się bezpieczna i pewniejsza siebie. Procesor mowy ściągam w domu i wtedy jest całkowita cisza a ja mogę odpocząć od męczących mnie dźwięków.
    W dzisiejszych czasach oferta skierowana do niesłyszących jest większa, niż było to dawniej W telewizji stworzono (tylko na niektórych programach) napisy audiowizualne. Powstały również aplikacje w smartfonach, gdzie można rozmawiać z tłumaczem języka migowego online, budziki z funkcją wibracji... To spora pomoc, ale nie zastąpi systematycznej rehabilitacji słuchu i mowy. Patrycja radzi, aby cała rodzina niesłyszącego pamiętała o powolnej i wyraźnej mowie, była wsparciem i opoką. Dobrze jest poprzez codzienną rozmowę zaszczepić niesłyszącemu siłę, poczucie własnej wartości, pewność siebie, miłość do świata.
    W momentach załamania pomagają konkretne przykłady. Patrycji pomógł Nick Vujicic, australijski mówca motywacyjny, który urodził się bez rąk i nóg. Książka o nim, podarowana przez przyjaciółkę, zmieniła całe moje życie – stwierdza dziewczyna. Nick jest bardzo szczęśliwym i spełnionym człowiekiem, a ja – jego największą fanką. Posiadam wszystkie jego książki, zaś w kwietniu ubiegłego roku byłam na spotkaniu z nim w Poznaniu. Kolejna wizyta odbędzie się 1 października 2016 r. w Krakowie. Zapraszam serdecznie do udziału w tym wyjątkowym wydarzeniu oraz do przeczytania książki pt. „Bez rąk, bez nóg, bez ograniczeń”.


4. Kaniów „miga”

    Patrycja z dumą mówi o członkostwie w Stowarzyszeniu na Rzecz Pomocy Dzieciom, Młodzieży i Rodzinom „Z Sercem na Dłoni”. Jako czynna wolontariuszka pomyślała o przekazaniu swojej wiedzy innym i tak też się stało. Wspólnie z prezes Stowarzyszenia Iwoną Sojką od października 2015 r. prowadzi zajęcia z zakresu języka migowego. Bierze w nich udział ok. 15 osób (stan na kwiecień 2016). Zaczęło się od alfabetu, następnie doszły liczebniki i znaki ideograficzne czyli wyrazy. Kurs zakończy się egzaminem w dniu 9 maja. Jestem bardzo dumna ze swoich kursantów, gdyż robią ogromne postępy w „miganiu”. Mamy wspaniałą grupę o dużym poczuciu humoru. Ten kurs jest dla mnie dużym krokiem w przełamywaniu kolejnych ograniczeń i jest dla mnie najpiękniejszym doświadczeniem – przyznaje instruktorka.


5. Na wesoło.

    Poproszona o wymienienie niecodziennych sytuacji ze swojego życia, Patrycja wspomina trzy zdarzenia:
 
  - Złamałam rękę i pojechałam z mamą do szpitala. Okazało się, że będą mnie usypiać. Miałam podpisać zgodę u anestezjologa. Mama poprosiła go, aby mówił do mnie wyraźnie, bo jestem niesłysząca. Owszem, mówił wyraźnie, ale zapomniał jednego. Nie zdjął maski z twarzy!
  - Odkurzałam mieszkanie, jednak nie miałam przy sobie procesora mowy. Mama dotknęła mojego ramienia. Pytam - o co chodzi? A mama mówi: Masz odkurzasz cały czas wyłączony! Moja mina… bezcenna!  
  - Szłam z młodszą, słyszącą siostrą na spacer. Miała wtedy 3 lata. W pewnym momencie zatrzymał się przy nas motocyklista i zapytał o drogę. Problem w tym, że miał kask, który zasłaniał usta. Zakłopotana zapytałam siostrę: „Co ten Pan mówi?” A ona na to: „TEN PAN PYTAAA JAK DOOOOJECHAĆ DOOO CZECHOWIC - DZIEDZIC!” Motocyklista się roześmiał!


  Czy ktoś jeszcze obawia się kontaktu z niesłyszącymi? Jeśli tak, niech porzuci te uprzedzenia. Z takim poczuciem humoru można przełamać nawet najgrubsze lody.

czwartek, 7 kwietnia 2016

Gdyby zwierzęta mogły mówić...

    Życie zwierząt podglądane na kanałach przyrodniczych samo w sobie jest fascynujące. A gdyby mogły mówić ludzkim głosem to z pewności usłyszelibyśmy niejedną ciekawą historię rodem z dżungli lub sawanny. Poeci tacy jak Jan Brzechwa, Aleksandra Wojtyła czy Anna Zajączkowska zastanawiali się w swoich wierszach, co chciałyby nam przekazać istoty pokryte futrem, piórami czy łuskami. Twórczość poświęcona zwierzakom była tematem konkursu recytatorskiego, który w gminie Bestwina odbywał się po raz czwarty – udział brały przedszkolaki i uczniowie klas I – III z Bestwiny, Bestwinki, Janowic i Kaniowa. Wszystko miało miejsce 7 kwietnia w Zespole Szkolno – Przedszkolnym w Bestwinie za sprawą pań Lilli Czernek i Agnieszki Wiewióry.









    Zanim przystąpiono do zasadniczej części imprezy, rozdano nagrody za konkurs plastyczny dotyczący również tematyki egzotycznej fauny. Wreszcie przed publicznością zaprezentowali się wykonawcy, często w bardzo pomysłowych przebraniach – lwy, papugi, żaby, zebry, żyrafy, foki, hipopotamy – w szkolnej sali pojawiło się chyba całe ZOO. Wicedyrektor Małgorzata Zawiła wyraziła duże uznanie tak dla poziomu artystycznego jak i doboru kreacji.










    Jury w składzie: Agata Karaś (ZSP Bestwina), Maria Halama (GBP Bestwina) i Karolina Żurowska (CKSiR Bestwina) zadecydowało o następującym podziale nagród: KLIKNIJ TUTAJ















Wszystkie zdjęcia znajdują się w GALERII

sobota, 2 kwietnia 2016

Czas na dobrą poezję

    Zwolnij! Zatrzymaj się! – Wołają w swoich wierszach uczestnicy konkursu. Nie przechodzą obojętnie nad pytaniami w rodzaju: Dlaczego można zapalić lampę a nie można zapalić Słońca żeby był dzień? Nieustannie wyrażają swoje zdziwienie i fascynację światem materialnym i światem duchowym. Tęsknią, proszą, dziękują, modlą się... 750 utworów nadesłanych do Gminnej Biblioteki Publicznej to doskonały punkt wyjścia do zajrzenia w ludzkie wnętrze. Zdecydowanie lepszy niż czytanie forów internetowych.
 






     Do Bestwiny listy śle cała Polska i inne kraje, w tym roku także Wielka Brytania. Piszą osoby z miast i wiosek, dzieci z pierwszych klas podstawówki i twórcy w zaawansowanym już wieku. Informacje o konkursie znajdują zazwyczaj na portalach internetowych. Biorą do ręki pióro lub zasiadają przed monitorem, rozwijają swoje talenty (samo to jest już nagrodą) a po wysłaniu... niecierpliwie czekają na werdykt Jury. Jurorzy są szeroko znanymi osobowościami świata kultury. Utwory oceniają: Alina Świeży – Sobel – dyrektor Bielsko – Żywieckiego Gościa Niedzielnego, Alina Macher – redaktor naczelna Mojego Powiatu, Juliusz Wątroba – poeta, satyryk, autor kilkudziesięciu książek, ks. Jacek M. Pędziwiatr – dyrektor Beskidzkiego Radia Katolickiego „Anioł Beskidów”, redaktor Gościa Niedzielnego. Ich mrówcza i uważna praca, doświadczenie i znajomość polszczyzny dają gwarancję wysokiego poziomu całego przedsięwzięcia. 








    W dniu 29 marca odbywała się uroczysta gala podsumowująca konkurs. Dyrektor GBP Teresa Lewczak ogłosiła nazwiska zwycięzców w każdej kategorii. Listę można znaleźć TUTAJ. Wiersze laureatów opublikowano w okolicznościowym tomiku pt. „Już Czas” wydanym przez Gminną Bibliotekę Publiczną w Bestwinie.







    Wśród gości znalazł się wójt gminy Bestwina Artur Beniowski, przewodniczący Rady Gminy Bestwina Jerzy Stanclik wraz z radnymi oraz przedstawiciele placówek kulturalnych, oświatowych, kół i stowarzyszeń z terenu gminy. Patronat honorowy objęli starosta bielski Andrzej Płonka i wójt Artur Beniowski, zaś patronat medialny „Gość Niedzielny”, Beskidzkie Radio Katolickie „Anioł Beskidów”, „Mój Powiat” i „Magazyn Gminny”




 
O konkursie powiedzieli:

    Przewodnicząca Jury Alina Świeży – Sobel: Ten rok okazał się dla konkursu „O Palmę” pod pewnymi względami przełomowy. Dotychczas sprawdzała się maksyma mówiąca, że najlepsze wiersze – to zarazem te najkrótsze. Wybór Jury w r. 2016 nieco zburzył ten pogląd, nagrodziliśmy także bardziej rozbudowane teksty. Przesłane utwory świadczą o dużym kunszcie poetyckim a przy tym zawierają w sobie duży ładunek nadziei. Tak potrzebnej w zalewie smutnych wiadomości docierającej ze wszystkich mediów.

    Wójt Artur Beniowski: Gratuluję organizatorom i laureatom. Konkurs „O Palmę” jest formą promocji gminy Bestwina na polu literackim, poetyckim. Nie jesteśmy gminą szczególnie obfitującą w zabytki i walory turystyczne toteż każda inicjatywa skutkująca rozsławianiem nas w całym kraju zasługuje na wyróżnienie. W przyszłym roku czeka nas XV, jubileuszowa edycja – do udziału w niej serdecznie zapraszam.

    Gościom, szczególnie tym przybyłym z dalszych okolic, o Bestwinie opowiedział choreograf Regionalnego Zespołu Pieśni i Tańca „Bestwina” Sławomir Ślósarczyk. Zwrócił uwagę na zasięg występowania grup lachowskich oraz zaprezentował tradycyjne instrumenty z naszych okolic, w tym dudy i piszczałkę wielkopostną, z których wydobył piękne melodie.









Wszystkie zdjęcia znaleźć można w GALERII