Niniejszy blog w żaden sposób nie wyraża stanowiska jakiejkolwiek instytucji, partii, organizacji, a jedynie osobiste przemyślenia i poglądy autora. Nie jest też żadnym "oficjalnym blogiem", zrobiłem go po to by się dzielić z Wami wszystkim, co mnie interesuje. Życzę wszystkim miłego czytania!

piątek, 21 grudnia 2012

Jezusa narodzonego wszyscy witajmy

  Znowu truchleje moc, krzepnie ogień i ciemnieje blask. Zatrzymujemy się pośród codziennej gonitwy, by chociaż na chwilę ogrzać się w cieple wielkich i pięknych świąt Bożego Narodzenia. Chociaż może nie wszystko nam się udaje, a oprócz radości są oczywiście i smutki, zapominamy o wylanych łzach i staramy się zacząć wszystko jeszcze raz, od nowa, z pułapu ubogiej stajenki. I właśnie ta nadzieja na nowy początek jest moim zdaniem w czasie Świąt tak ważna. Skoro świat się nie skończył i trwa w najlepsze, to znaczy, że i my mamy szansę i możemy zrobić jeszcze wiele dobrego. Chyba tego najbardziej chciałbym życzyć swoim czytelnikom.
   Życząc - dziękuję. Za wsparcie, za dobre słowa przekazywane zarówno tutaj, jak i poprzez Facebooka czy inne komunikatory, a zwłaszcza osobiście. Poprzez teksty zamieszczane w prasie jak i w internecie chciałbym Wam stale przybliżać gminę Bestwina, jej historię, ciekawe miejsca i interesujących ludzi. Nie zapominam również o tematach "lżejszych" - recenzjach książek, filmów, relacjach z podróży, spotkań, spektakli... Myślę, że na tej stronce wielu z Was znalazło coś dla siebie, albo nawet odszukało samych siebie na jednym ze zdjęć.
    W Nowym Roku będę starał się rozwijać już rozpoczęte projekty (jest wśród nich również dalsze przybliżanie postaci prof. Brożka), a także zacząć zupełnie nowe, o czym na bieżąco będę informował. Jeszcze raz dziękuję za pomoc okazywaną na różne sposoby z wielu stron.


Aniołek z mojej choinki życzy Wam:

Wesołych Świąt i szczęśliwego Nowego Roku 2013!

piątek, 14 grudnia 2012

Jeszcze o profesorze Brożku

Zapewne wielu z Was pamięta moje działania podejmowane w celu upamiętnienia postaci pochodzącego z Kaniowa profesora Mieczysława Brożka. Przypomnę, że był to słynny w Polsce i na świecie filolog klasyczny, autor przekładu m.in. "Antygony" i innych dzieł, wykładowca akademicki, niestrudzony popularyzator języka łacińskiego. Przeszedł także przez piekło obozów koncentracyjnych w Sachsenhausen i Dachau, skąd trafił zabrany wprost z uniwersyteckiej auli podczas "Sonderaktion Krakau". O Brożku pisałem m.in. w książeczce "Z Kaniowa rodem".

   Okazało się, że publikacja wywołała całkiem spory oddźwięk, nie tylko w kraju, ale także poza jego granicami. Jako pierwsza odezwała się pani Barbara, mieszkająca obecnie w Szczecinie, ale będąca absolwentką gimnazjum i liceum sióstr Prezentek w Krakowie - tam między innymi nauczał prof. Brożek. Właściwie na ślad publikacji trafiła przez wnuczkę - studentkę filologii klasycznej i dalszy kontakt nawiązaliśmy drogą mailową oraz pocztą tradycyjną. Pani Barbara napisała m.in.:
   Prof. Brożek uczył w latach 1945/46, 1946/47 i 1947/48 jedynie w gimnazjum i liceum sióstr Prezentek w Krakowie przy ul. św. Jana. Przez te 3 lata, aż do matury, klasa moja była b. nieliczna, gdyż początkowo uczęszczało 12 uczennic, następnie 8, a ostatecznie do klasy maturalnej tylko 4. Od samego początku profesor zawładnął naszymi sercami i umysłami i wzajemnie. Nazywałyśmy go między sobą " cudny Miecio". Był bardzo wymagający, lecz uroczy. Metody nauczania miał przedziwne, lecz skuteczne. Np. recytacji heksametru uczył nas przez rytmiczne ruchy taneczne. Gdy byłyśmy w IV klasie gimnazjum postanowił przygotować z naszą klasą przedstawienie, złożone z 2 inscenizacji (pewnie jego pomysłu): Arachne oraz Katylinę w senacie. Na to przedstawienie, które odbyło się w Kat. Filologii Klas. przy ul. Podwale, zaprosił wszystkich nauczycieli - łacinników, ze szkół krakowskich. Sala była pełna. Stroje i dekoracje zrobiłyśmy same, pod nadzorem Profesora. Sukces był pełny, a Profesor szczęśliwy. Taki występ był pewnie jedyny w swoim rodzaju. Niestety pozostał tylko w pamięci, gdyż wówczas nie było takiej mody na fotografowanie, jaka panuje dzisiaj. A szkoda. Poza nauczaniem Profesor interesował się również naszym życiem, na pauzach często rozmawiał z nami, dawał różne rady. Po opuszczeniu szkoły i po studiach, gdy wyjechałam z Krakowa, pisywałam do niego, a on odpowiadał. Na ostatni list już nie odpowiedział, nie miał sił, był obłożnie chory. Mam w domu fotografię zbiorową, pomaturalną. Gdyby to Pana interesowało prześle odbitkę. Profesor jest na niej. Z góry dziękuję za nieocenioną dla mnie książkę, napisaną przez Pana, którą wypatrzyła w internecie moja wnuczka Lila. A muszę dodać, że i ona uległa urokowi filologii klasycznej i właśnie w tym roku obroniła na 5 pracę licencjacką.


Prof. Mieczysław Brożek (u samej góry), grono pedagogiczne i maturzystki gimnazjum i liceum sióstr Prezentek w Krakowie

   Uzupełnieniem maila był bardzo obszerny list, gdzie te wspomnienia zostały rozwinięte. Warto zacytować chociaż fragmenty: Profesor był swoim uczennicom oddany jak nikt inny. Podczas przerw nigdy nie przebywał w pokoju nauczycielskim, tylko podchodził do nas (po nasze okno na korytarzu szkolnym) i rozmawiał z nami na przeróżne tematy często dyskutując, dając rady, także nieraz karcąc. Interesował się naszymi problemami rodzinnymi, a nieraz także opowiadał o swoich dzieciach. Najwięcej o córeczce Meni (tak ją nazywał), którą bardzo kochał. Zdarzyło się nam, że zachorował i dość długo nie przychodził do liceum. Kupiłyśmy więc bukiet kwiatów i poszłyśmy go odwiedzić (na ul. Warszawską). To miała być niespodzianka. Profesor leżał w łóżku i gdy żona Mu powiedziała, że przyszłyśmy i zaprosiła nas do pokoju, gdzie leżał, był bardzo ucieszony ale też wyraźnie skrępowany swoim stanem, więc nie przebywałyśmy długo, rozumiejąc sytuację.

   W liście znalazł się także opis pogrzebu Profesora, jego prywatny list, praca autorstwa wnuczki p. Barbary, a także zamieszczone powyżej zdjęcie. Bardzo dziękuję pani Barbarze, zebranie świadectw o życiu i dziełach Profesora jest dla mnie cenne - z wiadomych względów znam Go tylko z dostępnych opracowań.

  Okazało się, że na tym nie koniec. Nawiązałem kontakt z narzeczoną jednego z synów Profesora, mieszkającego obecnie za granicą. Być może uda się porozmawiać z panem Brożkiem osobiście lub mailowo, zatem otwiera się szerokie pole do dalszych badań. Bardzo bym chciał, aby w Kaniowie i całej gminie Bestwina nasz wybitny rodak stał się bardziej znany. Zasługuje na to ze wszech miar. Forma upamiętnienia jest sprawą do dyskusji, ale na pewno będę miał ją na uwadze.

czwartek, 13 grudnia 2012

Nasze zabytki: Krzyż w Bestwince

   Myślę, że od czasu do czasu warto napisać coś ciekawego o atrakcjach turystycznych naszych okolic, miejscach, które warte są wzmianki w książkach, czasopismach, czy choćby na blogu. Dzisiaj chciałbym opowiedzieć o przydrożnym krzyżu w Bestwince pochodzącym z 1863 roku. Krzyż ten stoi przy ul. św. Floriana. Inspiracją do bliższego zapoznania się z zabytkiem stała się wizyta pani Danuty Kubik, autorki wielu tekstów o historii sołectwa Bestwinka. Jej artykuł ukaże się w "Magazynie Gminnym", ale i ja chciałbym czytelnikom bloga przedstawić interesujący obiekt - kamiennego świadka historii.
   Rok 1863 był generalnie rokiem bardzo niespokojnym. W Polsce trwało powstanie styczniowe, natomiast za oceanem wojna secesyjna osiągała swój punkt kulminacyjny. Również w Bestwince wydarzyło się nieszczęście: małżeństwo Wyrobków, Franciszek i Zofia, straciło syna Jana, który w młodym wieku przeniósł się do wieczności. To właśnie rozpacz rodziców, ale i wiara w życie wieczne były powodem postawienia kamiennego krzyża. Wyjaśniają to stosowne inskrypcje:

R.P. 1863 Fundatorzy Franciszek Wyrobek wraz z Zofią małżonką na pamiątkę zmarłego syna Jana młodziana postawili.

 

Wyżej:

Prosimy przechodzących o westchnienie do Boga za Dusze wszystkich zmarłych.

U samej góry:

Patrzcie wszyscy ludzie, jeżeli jaka boleść taka jest jak moja.

   Danuta Kubik dodaje, że  krzyż położony jest na ziemiach dawno należących do Zuzanny i Elżbiety Zmiertka. Natomiast nowy wygląd zabytku zawdzięczamy doktorowi nauk medycznych Franciszkowi Madze, który zatroszczył się o remont, wykładając na ten cel własne środki. Pragnął w ten sposób oddać hołd swoim przodkom.

sobota, 8 grudnia 2012

Nasze bestwińskie "Szalom"

    Prawdziwy, suto zastawiony stół szabasowy stanął w sobotnie popołudnie, dnia 8 grudnia w sali gimnastycznej ZSP w Bestwinie. Rozległo się żywiołowe „Hawa nagila”, powietrze wypełniły aromatyczne zapachy przeniesione wprost ze słynnych sklepów cynamonowych. Bogaty świat kultury żydowskiej otworzył swoje drzwi przed gośćmi przybyłymi na jedyną w swoim rodzaju uroczystość.



    Powody ku temu były dwojakie: Po pierwsze, uroczyste zakończenie Roku Korczakowskiego poświęconego pamięci „Starego Doktora”, a ustanowionego przez Sejm Rzeczypospolitej Polskiej. Po drugie, podsumowanie projektu pt. „Starsi Bracia w wierze” realizowanego w szkole przez półtora roku. Oczywiście oba te tematy mają wspólny mianownik – Żydów, ich losy, zwyczaje, religię oraz tragedię  Holokaustu.


    Dzień podsumowania zapadnie w pamięć nie tylko gimnazjalistom, lecz także zaproszonym gościom. Był wśród nich zastępca wójta gminy Bestwina Stanisław Wojtczak, a także dyrektor Międzynarodowego Centrum Edukacji o Auschwitz i Holokauście Andrzej Kocorzyk, radni naszej gminy Jerzy Stanclik i Andrzej Wojtyła, ksiądz proboszcz Cezary Dulka wraz z wikariuszami, wieloletnia dyrektor Gimnazjum Jolanta Rothkegel, reprezentanci Rady Rodziców, grona pedagogicznego oraz sami uczniowie. Wszystkich przywitała dyrektor Zespołu Szkolno – Przedszkolnego Agata Rak.



    Projekt „Starsi Bracia w wierze – historia i tradycja Żydów polskich” narodził się w głowie nauczyciela języka polskiego, pana Ireneusza Sikorskiego. Ponieważ ukończył on studia podyplomowe związane z nauczaniem o Holokauście, posiada rozległą wiedzę na temat Żydów i judaizmu. Swoimi zainteresowaniami postanowił podzielić się z klasą 2c (obecnie 3c), chętnymi uczniami z klasy 2b i młodszymi, także włączającymi się w ciekawy projekt. W czasie trwania całego przedsięwzięcia uczniowie odwiedzili m.in. Muzeum Auschwitz – Birkenau, synagogi na krakowskim Kazimierzu, uczyli się o Żydach żyjących niegdyś w Polsce, także naszych sąsiadach z Bestwiny, których już nie ma, ale pamięć o nich przetrwała. Tymi wszystkimi doświadczeniami dzielono się 8 grudnia zza szabasowego stołu – w ten sposób goście poznali znaczenie słów takich jak menora, macewa, cicit, Talmud, jad lub cheder. Wyrazy uznania należy złożyć za dopracowaną choreografię i wspaniałe stroje. Całość dopełniała wystawa żydowskich wycinanek.




    Panu Ireneuszowi w realizacji projektu pomagali także inni nauczyciele: Dorota Stasicka – Pala, Iwona Jarczyk, Ilona Wójtowicz, Maria Drewniak, Agnieszka Dutka, Magdalena Mikoda, Ewa Sierant, Dorota Surowiak, ks. Bartłomiej Dziedzic.
   Zaraz po gimnazjalistach przed publicznością pojawili się uczniowie młodsi – z klas 4b i 5a. Przedstawili krótką scenkę na podstawie książki Janusza Korczaka „Król Maciuś I”. Obradując w dziecięcym sejmie starali się przekazać, że dziecko jako istota ludzka, tak samo jak dorośli posiada swoje niezbywalne prawa i obowiązki. To właśnie przekazywał wielki pedagog Janusz Korczak (Henryk Goldszmit) prowadząc swój Dom Sierot, służąc jako lekarz, praktyk i teoretyk wychowania. Świadectwo wierności swoim poglądom dał do samego końca, idąc wraz z podopiecznymi na śmierć do obozu zagłady w Treblince. Fakty te uczniowie przedstawili na starannie wykonanych gazetkach ściennych. W przygotowanie inscenizacji włączyli się nauczyciele: Dorota Surowiak, Maria Drewniak. Smaczne ciasta upiekli niezawodni rodzice.




    Wzorem patrona szkoły, Jana Pawła II, który nazwał Żydów „Starszymi Braćmi w wierze”, odwiedzał ich synagogi i zapraszał do wspólnych rozmów, młodzi ludzie uczą się trudnej sztuki łamania stereotypów, patrzenia na inne narodowości jak na takich samych ludzi jak my. Jak bowiem powiedział G. Santayana: „Kto nie pamięta historii, skazany jest na jej ponowne przeżycie”.



Więcej zdjęć tradycyjnie TUTAJ

wtorek, 4 grudnia 2012

Teatralna integracja na Mikołajki

    Aby tradycji stała się zadość, podopieczni Środowiskowego Domu Samopomocy „Centrum” przybyli w okolicach dnia św. Mikołaja do Gminnej Biblioteki Publicznej. Czwartego grudnia spotkali się tam z uczniami Gimnazjum im. Jana Pawła II w Bestwinie. Do tej pory to gimnazjaliści przygotowywali mikołajkowo – świąteczny spektakl teatralny, ale tym razem role się odwróciły. Osoby niepełnosprawne z „Centrum”  wystawiły „Szopkę o tym, jak gwiazda zapomniała zaświecić”  - przedstawienie w reżyserii terapeutki teatralnej Pani Marceliny Dudek, z oprawą muzyczną pod kierunkiem Pani Oliwii Sobieskiej.
   Gra aktorska, kostiumy i piosenki bardzo spodobały się obecnej na sali młodzieży. W zamian uczniowie odwdzięczyli się śpiewem kolęd i grą na gitarze. Duży udział we wspólnym muzykowaniu miał zespół „Dolce Trio” znany z wielokrotnych występów w naszej gminie. Na zakończenie wszyscy otrzymali od świętego Mikołaja słodkie prezenty.