Niniejszy blog w żaden sposób nie wyraża stanowiska jakiejkolwiek instytucji, partii, organizacji, a jedynie osobiste przemyślenia i poglądy autora. Nie jest też żadnym "oficjalnym blogiem", zrobiłem go po to by się dzielić z Wami wszystkim, co mnie interesuje. Życzę wszystkim miłego czytania!

wtorek, 13 listopada 2012

Największe zwycięstwo króla Jerzego

   Aby film zaczarował widza, nie musi koniecznie być naszpikowany efektami specjalnymi. Ważne, by opowiadał wciągającą historię i robił to tak, żeby godziny spędzone w kinie czy przed telewizorem nie dłużyły się. A wziąć na warsztat można temat nawet tak z pozoru dziwaczny jak jąkający się następca tronu... właśnie o tym traktuje dramat historyczny "Jak zostać królem" w reżyserii Toma Hoopera.
   Żadna monarchia nie wbudza tyle emocji jak brytyjska i na żadnym innym dworze tabloidy nie doszukują się tylu skandali. To nie jest wymysł czasów współczesnych, ale już w XIX wieku szeptało się o romansach królowej Wiktorii. Nie mówiąc już o Edwardzie VIII, który musiał abdykować z powodu związku z rozwódką Wallis Simpson. Akcja "The King's Speech" ("Jak zostać królem") toczy się właśnie w gorących latach trzydziestych, gdy ustąpienie Edwarda staje się faktem. Niedługo wcześniej umarł stary król Jerzy V, zatem dwór świętego Jakuba znalazł się w dużym kryzysie. Tron czeka na następcę, młodszego brata Edwarda, księcia Alberta Fryderyka Artura Jerzego Windsora (Przeszedł do historii jako Jerzy VI). Jest tylko jeden problem: kandydat na władcę panicznie boi się występów publicznych z powodu jąkania.
   Cóż to bowiem za król, który się jąka? Nie otworzy nowego stadionu, nie wygłosi bożonarodzeniowego orędzia ani nie wzbudzi bojowego ducha u żołnierzy wyruszających na wojnę. Bycie monarchą wymaga pewnych predyspozycji - jako książę można było przypadłość ukrywać, teraz już coś należy z nią zrobić. Samemu trudno - nie pomagają usłużni lekarze radzący pakować do buzi kulki i tak, wzorem Demostenesa ćwiczyć sztukę oratorską. Ani prośby, ani groźby nie skutkują...lecz od czego kochająca żona! Elizabeth Bowes - Lyon czyli zmarła w 2002 r. królowa - matka chwyta się bardzo niekonwencjonalnego sposobu. Odwiedza australijskiego logopedę Lionela Logue'a i prosi, by ten użył swoich oryginalnych metod na jej małżonku.
   I tutaj zaczyna się najlepsza część filmu, którą można określić jako "przełamywanie lodów" - znikają oficjalne tytuły, grzecznościowe konwenanse - rodzi się zażyłość, początkowo co prawda dość szorstka, pomiędzy Lionelem a Albertem, czy raczej "Bertiem". Tutaj nie trzeba się krygować formami towarzyskimi, można krzyczeć, śpiewać, kląć - wszystko po to, by zniknęła niewidzialna bariera dzieląca następcę tronu od tego, co chce wypowiedzieć. Rezultaty terapii widzimy na przykład w scenie koronacji czy też mowy do narodu w pierwszych dniach II wojny światowej.
   Genialne role Colina Firtha, Geoffrey'a Rusha, Heleny Bonham Carter, reżyseria Toma Hoopera i świetny scenariusz przyniosły filmowi cztery "Oscary" i wiele innych nagród na światowych oraz europejskich festiwalach. Film jest dostępny na DVD - ja nie nudziłem się podczas oglądania ani przez chwilę, to dobra lekcja historii i przede wszystkim opowieść z morałem. Nawet największe trudności można pokonać przy odpowiednim podejściu, wsparciu bliskich osób oraz determinacji.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz