Zapewne wielu z Was pamięta moje działania podejmowane w celu upamiętnienia postaci pochodzącego z Kaniowa profesora Mieczysława Brożka. Przypomnę, że był to słynny w Polsce i na świecie filolog klasyczny, autor przekładu m.in. "Antygony" i innych dzieł, wykładowca akademicki, niestrudzony popularyzator języka łacińskiego. Przeszedł także przez piekło obozów koncentracyjnych w Sachsenhausen i Dachau, skąd trafił zabrany wprost z uniwersyteckiej auli podczas "Sonderaktion Krakau". O Brożku pisałem m.in. w książeczce "Z Kaniowa rodem".
Okazało się, że publikacja wywołała całkiem spory oddźwięk, nie tylko w kraju, ale także poza jego granicami. Jako pierwsza odezwała się pani Barbara, mieszkająca obecnie w Szczecinie, ale będąca absolwentką gimnazjum i liceum sióstr Prezentek w Krakowie - tam między innymi nauczał prof. Brożek. Właściwie na ślad publikacji trafiła przez wnuczkę - studentkę filologii klasycznej i dalszy kontakt nawiązaliśmy drogą mailową oraz pocztą tradycyjną. Pani Barbara napisała m.in.:
Prof. Brożek uczył w latach 1945/46, 1946/47 i 1947/48
jedynie w gimnazjum i liceum sióstr Prezentek w Krakowie przy ul.
św. Jana. Przez te 3 lata, aż do matury, klasa moja była b.
nieliczna, gdyż początkowo uczęszczało 12 uczennic, następnie 8, a
ostatecznie do klasy maturalnej tylko 4. Od samego początku
profesor zawładnął naszymi sercami i umysłami i wzajemnie.
Nazywałyśmy go między sobą " cudny Miecio". Był bardzo
wymagający, lecz uroczy. Metody nauczania miał przedziwne, lecz
skuteczne. Np. recytacji heksametru uczył nas przez rytmiczne ruchy
taneczne. Gdy byłyśmy w IV klasie gimnazjum postanowił przygotować
z naszą klasą przedstawienie, złożone z 2 inscenizacji (pewnie jego
pomysłu): Arachne oraz Katylinę w senacie. Na to przedstawienie,
które odbyło się w Kat. Filologii Klas. przy ul. Podwale,
zaprosił wszystkich nauczycieli - łacinników, ze szkół
krakowskich. Sala była pełna. Stroje i dekoracje zrobiłyśmy same,
pod nadzorem Profesora. Sukces był pełny, a Profesor
szczęśliwy. Taki występ był pewnie jedyny w swoim rodzaju. Niestety
pozostał tylko w pamięci, gdyż wówczas nie było takiej mody na
fotografowanie, jaka panuje dzisiaj. A szkoda. Poza nauczaniem
Profesor interesował się również naszym życiem, na pauzach często
rozmawiał z nami, dawał różne rady. Po opuszczeniu szkoły i po
studiach, gdy wyjechałam z Krakowa, pisywałam do niego, a on
odpowiadał. Na ostatni list już nie odpowiedział, nie miał sił, był
obłożnie chory. Mam w domu fotografię zbiorową, pomaturalną. Gdyby
to Pana interesowało prześle odbitkę. Profesor jest na niej. Z góry
dziękuję za nieocenioną dla mnie książkę, napisaną przez Pana,
którą wypatrzyła w internecie moja wnuczka Lila. A muszę dodać, że
i ona uległa urokowi filologii klasycznej i właśnie w tym roku
obroniła na 5 pracę licencjacką.
Prof. Mieczysław Brożek (u samej góry), grono pedagogiczne i maturzystki gimnazjum i liceum sióstr Prezentek w Krakowie
Prof. Mieczysław Brożek (u samej góry), grono pedagogiczne i maturzystki gimnazjum i liceum sióstr Prezentek w Krakowie
Uzupełnieniem maila był bardzo obszerny list, gdzie te wspomnienia zostały rozwinięte. Warto zacytować chociaż fragmenty: Profesor był swoim uczennicom oddany jak nikt inny. Podczas przerw nigdy nie przebywał w pokoju nauczycielskim, tylko podchodził do nas (po nasze okno na korytarzu szkolnym) i rozmawiał z nami na przeróżne tematy często dyskutując, dając rady, także nieraz karcąc. Interesował się naszymi problemami rodzinnymi, a nieraz także opowiadał o swoich dzieciach. Najwięcej o córeczce Meni (tak ją nazywał), którą bardzo kochał. Zdarzyło się nam, że zachorował i dość długo nie przychodził do liceum. Kupiłyśmy więc bukiet kwiatów i poszłyśmy go odwiedzić (na ul. Warszawską). To miała być niespodzianka. Profesor leżał w łóżku i gdy żona Mu powiedziała, że przyszłyśmy i zaprosiła nas do pokoju, gdzie leżał, był bardzo ucieszony ale też wyraźnie skrępowany swoim stanem, więc nie przebywałyśmy długo, rozumiejąc sytuację.
W liście znalazł się także opis pogrzebu Profesora, jego prywatny list, praca autorstwa wnuczki p. Barbary, a także zamieszczone powyżej zdjęcie. Bardzo dziękuję pani Barbarze, zebranie świadectw o życiu i dziełach Profesora jest dla mnie cenne - z wiadomych względów znam Go tylko z dostępnych opracowań.
Okazało się, że na tym nie koniec. Nawiązałem kontakt z narzeczoną jednego z synów Profesora, mieszkającego obecnie za granicą. Być może uda się porozmawiać z panem Brożkiem osobiście lub mailowo, zatem otwiera się szerokie pole do dalszych badań. Bardzo bym chciał, aby w Kaniowie i całej gminie Bestwina nasz wybitny rodak stał się bardziej znany. Zasługuje na to ze wszech miar. Forma upamiętnienia jest sprawą do dyskusji, ale na pewno będę miał ją na uwadze.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz