Niniejszy blog w żaden sposób nie wyraża stanowiska jakiejkolwiek instytucji, partii, organizacji, a jedynie osobiste przemyślenia i poglądy autora. Nie jest też żadnym "oficjalnym blogiem", zrobiłem go po to by się dzielić z Wami wszystkim, co mnie interesuje. Życzę wszystkim miłego czytania!

środa, 17 maja 2017

Dłutem opowiada o przeszłości

    Uznany twórca ludowy Czesław Kubik tworzy we współpracy z bestwińskim Muzeum Regionalnym unikatowy projekt, realizowany w ramach stypendium Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Płaskorzeźby z lipowego drewna, które właśnie powstają, ukazują świat istniejący jeszcze kilka dziesięcioleci przed nami. Gdy rytmu życia nie wyznaczał zapisany w telefonie grafik spotkań, ale święta kościelne, ręczne prace polowe i tradycyjna obrzędowość. Cykl Wybrane prace rolnicze i zwyczaje wiejskie w okresie rocznym realizowany jest od stycznia do końca czerwca, po ukończeniu dzieła nastąpi seria wystaw. W międzyczasie pan Czesław przy pomocy kustosza Muzeum Andrzeja Wojtyły udzielił redaktorowi „Magazynu Gminnego” krótkiego wywiadu.


Panie Czesławie, obecnie mieszka Pan w Czechowicach – Dziedzicach, ale dzieciństwo i młodość spędził Pan w Bestwinie. Czy mógłby Pan opowiedzieć naszym mieszkańcom o tych czasach?

    Rzeczywiście, z Bestwiną związany byłem i jestem od urodzenia. Mieszkałem tutaj do 30 roku życia kiedy to ożeniłem się i przeprowadziłem do sąsiedniego miasta. Moja młodość była bardzo aktywna – udzielałem się jako członek Związku Młodzieży Wiejskiej. W zamku Habsburgów mieściła się świetlica, tam graliśmy w tenisa stołowego i w szachy. Należałem ponadto do klubu piłkarskiego. Funkcjonował również młodzieżowy teatr. Wieś z pewnością wpłynęła na moje zainteresowania artystyczne, sztukę ludową: obserwowałem zwyczaje i konieczne prace takie jak wiosenny siew, koszenie przy użyciu kosy, omłoty, kiszenie kapusty, skubanie pierza.

Kiedy zainteresował się Pan rzeźbiarstwem?

    Dosyć późno, po czterdziestce albo nawet bliżej pięćdziesiątki. Moja małżonka Maria zajmowała się hafciarstwem, dużo wcześniej niż ja uzyskała status twórcy ludowego. Swoje dzieła wystawiała na targach sztuki ludowej a ja jeździłem razem z nią. Z czasem podjąłem pierwsze próby rzeźbienia, rzecz jasna z początku prace wyglądały dość prymitywnie, dopiero później nabrały cech indywidualnych. 


Jakich materiałów Pan używa i jaką tematykę preferuje?

    Wzorem większości artystów ludowych preferuję drewno lipowe. Nie da się ukryć, że tworzę przede wszystkim sztukę sakralną – drewniane „świątki”. Gminny Ośrodek Kultury w Stryszawie ogłasza ogólnopolskie konkursy pod nazwą „Patroni naszych kościołów”. Ja w tych konkursach uczestniczę, zdobywałem wyróżnienia i miejsca na podium.

Skoro mówimy o konkursach – które zapadły Panu w pamięć?

    Z tych najnowszych byłby to wilkowicki konkurs „Od zalotów do wesela”. W 2015 r. otrzymałem Grand Prix za płaskorzeźbę „Wesele wiejskie”. W Suchej Beskidzkiej zająłem III m. w konkursie „Św. Jan Paweł II – patron rodzin”; taką samą nagrodę przyznano mi w Makowie Podhalańskim („Matka Boska Makowska”). Regionalny Ośrodek Kultury w Bielsku – Białej docenił wykonane przeze mnie tradycyjne drewniane zabawki. Nie mogę nie wspomnieć o udanej współpracy z tutejszym Muzeum Regionalnym.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz