Woda Bordżomi nie będzie smakowała każdemu. Jest po prostu specyficzna, słonawa i w dodatku nieco metaliczna. Niemniej pomaga zwłaszcza na wszelkiego rodzaju dolegliwości gastryczne. Wiedzieli o tym podobno już starożytni, a bliżej naszych czasów - żołnierze gruzińscy i rosyjscy a także rodzina carska, dzięki której za sprawą księcia Michała Romanowa uzdrowisko w regionie Samcche - Dżawachetia zyskało lokalną i później międzynarodową sławę.
Największy rozkwit Bordżomi przeżywało w pierwszej połowie XX wieku. Po odkryciu chlorkowo - wodorowo - węglanowo - sodowo - wapniowych wód mineralnych zbudowano infrastrukturę sanatoryjną, wiele willi i pałacyków. Zamieszkiwała w nich arystokracja rosyjska, zaś po rewolucji - komunistyczni notable. Po 1989 r. Bordżomi niestety podupadło i tak naprawdę odradza się dopiero teraz. Na każdym kroku widoczne są prace drogowo - budowlane. Można powiedzieć, że miejscowość przypomina nieco polskie kurorty - Krynicę, Szczawnicę a po części także Zakopane.
Turyści i kuracjusze znajdą w Bordżomi przede wszystkim rozległy park zdrojowy. W nim można napić się wody z dwóch źródeł - gorącego i zimnego. Nad parkiem góruje wodospad ze statuą Prometeusza - mitycznego herosa, który wykradł bogom ogień. Jest też oryginalna "zakręcona" kładka dla pieszych i liczne atrakcje dla dzieci. Dla trekkingowców Bordżomi może być doskonałą bazą wypadową do poznawania pobliskiego parku narodowego.
Jakie pamiątki można przywieźć z Bordżomi oprócz oczywiście wody mineralnej i magnesów na lodówkę? Dobrym pomysłem byłoby zaopatrzenie się w miejscowe produkty spożywcze. Sprzedawcy na straganach oferują miód i syrop z szyszek idealny na problemy z drogami oddechowymi. Ja zakupiłem także mający lecznicze właściwości pyłek pszczeli.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz