Niniejszy blog w żaden sposób nie wyraża stanowiska jakiejkolwiek instytucji, partii, organizacji, a jedynie osobiste przemyślenia i poglądy autora. Nie jest też żadnym "oficjalnym blogiem", zrobiłem go po to by się dzielić z Wami wszystkim, co mnie interesuje. Życzę wszystkim miłego czytania!

środa, 16 września 2015

U stóp Araratu

    Erywań nie musi kojarzyć się tylko ze stacją radiową z popularnych kiedyś dowcipów. Już krótka wycieczka po stolicy Armenii może być początkiem zmiany sposobu myślenia o tym pełnym kontrastów, ale pięknym mieście położonym w dolinie rzeki Hrazdan. Upalne lata i chłodne zimy w Erywaniu wynikają z położenia w strefie klimatu kontynentalnego. W lipcu było tam bardzo gorąco - zbyt długie wystawianie się na słońce nie jest w tej części Armenii dobrym pomysłem.




    W pogodne i bezchmurne dni nad Erywaniem góruje Ararat, szczyt znany z biblijnej opowieści o Arce Noego. Właściwie istnieją dwa Araraty, Wielki (5137 m. n.p.m.) i Mały (3896). Zasadnicza część świętej dla Ormian góry znajduje się już w Turcji, a jedynie fragmenty zboczy należą do Armenii i Iranu. Niemniej Ararat urasta do rangi symbolu Armenii, od niego wzięły też nazwę najsłynniejsza lokalna marka koniaku i pierwszoligowa drużyna piłkarska. Nie było mi niestety dane z powodu niesprzyjającej widoczności zrobić dobrych zdjęć Araratu - zamieszczam fotkę z Wikipedii.


    W centrum stolicy warto odwiedzić Plac Republiki. To centralny plac Erywania i na nim mieści się wiele reprezentacyjnych budynków, zbudowanych w większości z czerwonego tufu wulkanicznego: Ministerstwo Finansów, budynek rządu, gmach poczty głównej, Ministerstwo Transportu i Łączności, Muzeum Narodowej, Ministerstwo Spraw Zagranicznych itd. Plac jest ważnym węzłem komunikacyjnym, miejscem postoju autobusów i taksówek. Upiększają go "tańczące fontanny", niestety podczas mojego pobytu wodotryski znajdowały się w konserwacji.





 
    Na północ od centrum miasta zwiedzimy osobliwy kompleks architektoniczno - muzealny, tzw. "Kaskady". Są to monumentalne schody z białego porfiru ozdobione licznymi rzeźbami, kwietnikami, tradycyjnymi chaczkarami i fontannami. Kaskady są szerokie na 50 m., mają 572 stopnie zaś łączna wysokość wynosi 302 m. Zasadniczo projekt zbudowania Kaskad wywodzi się sprzed II wojny światowej, ale zrealizowano go z okazji 50 - lecia Armenii w ramach ZSRR. Sowieckie imperium upadło a Kaskady zamieniły się w swoiste muzeum sztuki nowoczesnej pod dachem i pod gołym niebem. Swoje prace wystawiają na stopniach i na deptaku pod nimi tacy artyści jak Fernando Botero, Barry Flanagan albo Paul Cox. 












    Inne miejsce w Erywaniu przepełnione jest zadumą, pełni rolę narodowego sanktuarium pamięci. Mowa oczywiście o pomniku ludobójstwa Ormian przez Turków. Cały kompleks nosi nazwę Cicernakaberd, znajduje się na wzgórzu o tej samej nazwie. Upamiętnia tragedię narodu który w 1915 roku utracił około 1,5 mln osób na skutek eksterminacyjnej polityki prowadzonej w Imperium Osmańskim. Kompleks składa się z obelisku - "pękniętej" iglicy o wysokości 44 metrów, mauzoleum z wiecznym ogniem i 12 filarami symbolizującymi utracone prowincje, ściany pamięci z nazwami miejscowości pochodzenia ofiar jak również muzeum i alei parkowej. Przy tejże alei przywódcy państw i rządów, osoby znane z życia publicznego, przywódcy duchowi itp. sadzą drzewa iglaste ku pamięci przyszłych pokoleń - wśród drzewek znalazłem choinkę m.in. Jana Pawła II i prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego.








    Polecam w Erywaniu zwiedzić  także wytwórnię koniaku "Ararat". Właściwie w Europie poza Rosją powinno się używać nazwy "brandy" gdyż koniak to nazwa zastrzeżona dla winiaków z określonego regionu Francji. Ale nie o nazwę tu chodzi ale o markę. Wytwórnia "Ararat" sięga swoją historią 1887 r., po okresie prosperity i postsowieckiego upadku została wykupiona przez kompanię "Pernod Ricard" i przywrócona do życia. Przy wytwórni funkcjonuje muzeum, gdzie turyści zapoznają się z procesem produkcji bursztynowego trunku. Tutaj nawet powietrze ma w sobie kilkuprocentowe stężenie alkoholu! Z ciekawostek obejrzymy beczki sygnowane przez głowy państw (są, a jakże, Wałęsa, Kwaśniewski, Komorowski) oraz Beczkę Pokoju zamkniętą podczas zawieszenia broni między Armenią a Azerbejdżanem w konflikcie o Górski Karabach. Beczka ma zostać otwarta w momencie zawarcia trwałego pokoju, ale do tego chyba jeszcze daleka droga. Pod koniec zwiedzania można natomiast oddać się degustacji i zrobić zakupy w fabrycznym sklepiku. 













Brak komentarzy:

Prześlij komentarz