Każdy, kto bierze do ręki ten album, musi wiedzieć, że oto trzyma pozycję, która powstała zgodnie ze starym porzekadłem „porywać się z motyką na słońce”. Dlaczego? Bo jej autor nie jest ani doświadczonym wydawcą, ani dziennikarzem, fotografem czy literatem. Jest po prostu człowiekiem zarażonym pamięcią o przyjaciołach Ojca i swoich. O ludziach, którzy ponad 40 lat temu swoją krwią i życiem pisali chyba najtragiczniejszy epizod w historii miasta. Ludziach, którzy zginęli w czechowickiej katastrofie – wielkim pożarze rafinerii.
Tak zaczyna się książka, której idea dojrzewała w umyśle autora – Michała Kobieli z Kaniowa – przez wiele lat. Książka niezwykła, ponieważ napisana w celu dokładnego przedstawienia tragicznego pożaru w rafinerii nafty w Czechowicach – Dziedzicach (26 – 29 VI 1971) i oddania hołdu jego ofiarom. Wydawnictwa które tak wyczerpująco opisywałoby tamte wypadki jeszcze nie było. Oczywiście pojawiały się publikacje i artykuły wspomnieniowe, ale jak do tej pory nigdzie nie wykorzystano tak imponującego materiału źródłowego – setek fotografii, dokumentów, ludzkich świadectw. Źródła złożyły się w cykl wystaw (Kaniów, MDK Czechowice – Dziedzice, ATH w Bielsku – Białej, Szkoła Aspirantów PSP w Krakowie), a z czasem przyniosły plon w postaci albumu pod tytułem „Tym, którzy odeszli”.
Wielkim walorem publikacji jest umiejętne połączenie faktografii ze wspomnieniami uczestników akcji lub członków rodzin ofiar, relacjami nieraz bardzo osobistymi i wyciskającymi z oczu łzy. Są raporty, plany sytuacyjne, notatki gazetowe, listy oficjeli – lecz również odręcznie zapisane kartki z zeszytu, w prostych słowach pokazujące człowieka takim, jakim on był – kochającym mężem, ojcem, synem, córką. Kimś mającym swoje pasje i plany życiowe, przerwane przez tragiczną śmierć w płomieniach. Wśród nich byli także nasi sąsiedzi, mieszkańcy gminy Bestwina – Władysław Jonkisz, Roman Kozik, Karol Bigos, Władysław Niemczyk, Józef Szlosarczyk, Stanisław Krysta, Wilhelm Budniok. Warto znać ich imiona i nazwiska i być może dzięki nowej książce nauczy się ich na pamięć młode pokolenie.
Nie mogę też nie napisać o fotografiach. Spośród zdjęć archiwalnych i współczesnych uwagę przykuwają kolorowe ujęcia z akcji gaśniczej wykonane przez płk. poż. w st. spocz. Henryka Kalicieckiego. Niestety ich autor zmarł w czasie przygotowywania albumu do druku. Inne pochodzą m.in z archiwów prasowych, zbiorów muzealnych, strażackich, bądź od osób prywatnych.
Słowo wstępne do książki napisali: biskup pomocniczy diecezji bielsko – żywiecki Piotr Greger, Komendant Główny Państwowej Straży Pożarnej gen. brygadier Wiesław B. Leśniakiewicz oraz Prezes Zarządu Głównego Związku OSP RP Waldemar Pawlak. Michał Kobiela umieścił również na początku publikacji list od biskupa pomocniczego łowickiego Józefa Zawitkowskiego, którego kazania i działalność literacką bardzo sobie ceni. Wypowiedzi osób związanych ze strażą pożarną, wojskiem, Kościołem, mediami jest zresztą więcej, o czym przekonamy się w miarę czytania. To dowód na to, że po ponad czterdziestu latach od pożaru, pamięć o nim jest żywa i zapewne w niejednym domu po dziś dzień wspomina się tamten pełen grozy czas.
Długa jest lista osób i instytucji, dzięki którym wydanie albumu było możliwe. Jak czytamy, wydawnictwo powstało przy pomocy finansowej Komendy Głównej Państwowej Straży Pożarnej w Warszawie i wielu innych podmiotów, w tym z gminy Bestwina. Wszystkim autor składa płynące z serca podziękowania. Chętni mogą zapoznać się z wyjątkowym wydawnictwem, wypożyczając książkę m.in. w Gminnej Bibliotece Publicznej w Bestwinie i jej filiach.
A oto filmowy reportaż o katastrofie:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz