Niniejszy blog w żaden sposób nie wyraża stanowiska jakiejkolwiek instytucji, partii, organizacji, a jedynie osobiste przemyślenia i poglądy autora. Nie jest też żadnym "oficjalnym blogiem", zrobiłem go po to by się dzielić z Wami wszystkim, co mnie interesuje. Życzę wszystkim miłego czytania!

sobota, 5 lutego 2011

Tak rozumieć trzeba Jałtę...

Witam bardzo serdecznie w lutym. Po dość pracowitym okresie nareszcie mogę dodać kolejny wpis. Na początek chciałbym podzielić się kolejną już balladą Jacka Kaczmarskiego noszącą tytuł "Jałta". Wybrałem ją nieprzypadkowo, gdyż właśnie od 4 do 11 lutego (w roku 1945) w Liwadii koło Jałty odbywała się konferencja pokojowa Wielkiej Trójki, na której zdecydowano o powojennym podziale Europy, nowych granicach Polski, przesiedleniach, powstaniu ONZ i szeregu innych kwestii składających się na tzw. "ład jałtański" obalony na dobrą sprawę dopiero w roku 1989.
Kaczmarski w tym dość ironicznym utworze wyjaśnia, jaka była cena sojuszu aliantów zachodnich ze Stalinem. Ten ostatni, jak śpiewa artysta "dostał to, co chciał". Na ołtarzu ustępstw poświęcono Polskę, państwa bałtyckie i wiele innych krajów. Być może w ten sposób starano się uniknąć późniejszego konfliktu Zachodu z ZSRR, ale czy pragmatyzm  i polityczna kalkulacja naprawdę musiały wygrać z poczuciem lojalności wobec Polski? Do dziś zdania są podzielone i ocenę pozostawiam sumieniu czytelników, bo nie jest to blog ani stricte historyczny ani tym bardziej polityczny. Zapraszam do posłuchania i wyciągnięcia odpowiednich wniosków.

PS. Osoby wymienione w balladzie: "Lew Albionu" - Winston Churchill, "Kaleki Demokrata" - Franklin Delano Roosevelt, "Góral" lub "Gospodarz" to oczywiście sam Stalin.


 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz