Od 2 lutego do 31 marca w Muzeum Regionalnym im. ks. Zygmunta Bubaka w Bestwinie czynna jest wystawa starych radioodbiorników z kolekcji mgr inż. Józefa Sadowskiego. Serdecznie zachęcam do odwiedzenia tej wystawy, a tutaj zamieszczam tekst o panu Józefie, który kiedyś napisałem.
Radio to teatr wyobraźni, świat dźwięku, słów, muzyki. Wynalazek Marconiego (czy też, według innych historyków Nikoli Tesli) obecny jest w naszych domach, umila pracę, zabija nudę podczas długiej podróży. Pomaga pilotom i nawigatorom, oddaje nieocenione usługi w chwilach szczególnego zagrożenia, wojen, klęsk żywiołowych. Pomimo rozwoju telewizji i Internetu radio nadal dobrze się trzyma, ma swoich wielkich miłośników i wiernych przyjaciół. Jednym z nich jest pan mgr inż. Józef Sadowski z Bielska – Białej, radioamator, krótkofalowiec, kolekcjoner zabytkowych odbiorników oraz zasłużony harcerz. Swoje zbiory postanowił podarować naszemu Muzeum Regionalnemu licząc na to, że zostaną zachowane dla przyszłych pokoleń. Nie bez znaczenia dla takiej decyzji jest fakt, ze z Bestwiny pochodzi żona pana Józefa.
Wszystko zaczęło się już w 1938 r., sąsiad Sadowskich zakupił wtedy polskie lampowe radio „Allegro” firmy Elektrit. Słuchano go na ławie, pod ścianą domu, przy otwartym oknie. Z tego okresu pan Józef pamięta głównie audycje dziecięce i fascynację wnętrzem tajemniczej, grającej skrzynki. Szczęśliwe dzieciństwo przerwała jednak wojna i okupacja niemiecka. Za posiadanie radia groziły surowe kary, z wywózką do Auschwitz włącznie, toteż sprzęt chowano w ziemi, lub ukrywano w niedostępnych miejscach, na przykład w lesie. Tak było w 1944 r., gdy grupa chłopców rozciągnęła na wierzchołkach drzew antenę i nasłuchiwała na kryształkowym radiu własnej konstrukcji wieści o tym, że Polska żyje i walczy.
Mniej więcej od 1950 r., czyli rozpoczęcia nauki w Technikum Włókienniczym Józef Sadowski zaczął gromadzić stare odbiorniki, lampy oraz fachową literaturę. Radia zdobywał z różnych źródeł, często dostarczali mu je ludzie, którzy chcieli się pozbyć niepotrzebnego w ich mniemaniu „złomu”. A w obudowach często można było znaleźć gniazda myszy, różne inne małe zwierzęta i kilogramy brudu. Każda część została pieczołowicie oczyszczana i naprawiana. Żona p. Sadowskiego wspomina, iż pracował on tak długo, aż wskrzeszone radio w końcu zagrało.
Pasja pociągnęła za sobą uznanie w środowisku radioamatorów, wizyty na wystawach i nagrody. W odróżnieniu od innych hobbystów, kolekcjoner z Bielska przywoził ze sobą tylko polskie odbiorniki o dźwięcznych nazwach „Adagio”, „Sonatina”, „Kaprys”, Syrena”, „Wola”, „Koncert”, „Juhas”, „Stolica”. Prawdziwym rarytasem jest odbiornik tzw. systemu Marczewskiego. Na radiach się nie kończy, okazuje się że w kolekcji znajdują się także dawne telewizory, ale na razie muzeum nie ma odpowiednich warunków lokalowych by je pomieścić.
„Człowiek Renesansu” – to może nieco nadużywane w prasie określenie, ale trudno znaleźć inne wyrażenie oddające całokształt działalności Józefa Sadowskiego. Podczas gdy inni spędzają czas na oglądaniu seriali, on działa w związku krótkofalarskim i prowadzi harcerski zastęp rodzinny „Sokół”. Prospołeczna postawa została doceniona w specjalnym liście gratulacyjnym od Prezydenta RP, opisana w gazetach i czasopismach: „Świecie Radio”, „Źródle”, „Czuwaj” i „Magazynie Gminnym”.
phm Józef Sadowski z przedszkolakami
Poniżej niektóre eksponaty z kolekcji Józefa Sadowskiego
Film z Muzeum Regionalnego
Bardzo ciekawy post.
OdpowiedzUsuńInteresująca postać.
Czy istnieje możliwość skontaktowania się poprzez mail z panem Józefem Sadowskim ?
Pozdrawiam Bohdan Pieliński - retroradio47@gmail.com
Potrzebne informacje wysłałem na maila :)
OdpowiedzUsuń