Czas i przyroda znowu zatoczyły koło - minął rok i mamy kolejne święta Bożego Narodzenia. Dla chrześcijan to przede wszystkim święta nadziei. Rodzi się Jezus, na którego przez tysiące lat oczekiwali bogaci królowie, uczeni mędrcy, ale także prości ludzie. I nie dziwi w tym kontekście radość aniołów i pasterzy ukazana w Ewangelii według św. Łukasza. Można ją porównać do radości dziecka cieszącego się z powrotu rodzica albo z oczekiwanego podarunku. To radość zasłużona, okupiona czekaniem i ucząca wielkiej wartości tego właśnie czekania. Niekiedy chcielibyśmy osiągnąć żądane cele "tu i teraz" - a tymczasem wielkie zamierzenia potrzebują swoistego "adwentu", wyciszenia, zatrzymania się i przemyślenia... Takiej bożonarodzeniowej refleksji chciałbym wobec tego życzyć czytelnikom "Chatki nad stawem". Odkryjcie wartość, jaką daje cisza, jaką daje szczera rozmowa z drugim człowiekiem, bez pośpiechu, hałasu, plotek czy też złośliwości. Trzeba naprawdę niewiele, żeby dobrze przeżyć Święta. W ramach serdecznych życzeń umieszczam w tym wpisie moją ulubioną, łacińską kolędę.
Adeste fideles laeti triumphantes,
venite, venite in Bethlehem.
Natum videte Regem angelorum.
Venite adoremus
Dominum.
En grege relicto humiles ad cunas,
vocati pastores adproperant,
et nos ovanti gradu festinemus.
Venite adoremus
Dominum.
venite, venite in Bethlehem.
Natum videte Regem angelorum.
Venite adoremus
Dominum.
En grege relicto humiles ad cunas,
vocati pastores adproperant,
et nos ovanti gradu festinemus.
Venite adoremus
Dominum.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz