Niniejszy blog w żaden sposób nie wyraża stanowiska jakiejkolwiek instytucji, partii, organizacji, a jedynie osobiste przemyślenia i poglądy autora. Nie jest też żadnym "oficjalnym blogiem", zrobiłem go po to by się dzielić z Wami wszystkim, co mnie interesuje. Życzę wszystkim miłego czytania!

czwartek, 23 listopada 2017

Historia nauczycielką życia – tajemnice wojennych dzienników Zofii z Drohojowskich Romerowej

    Mamy wielkie szczęście, że należymy do pokolenia, które od ponad 70 lat nie widziało wojny – stwierdziła Barbara Romer – Kukulska na spotkaniu z czytelnikami Gminnej Biblioteki Publicznej w Bestwinie w dniu 22 listopada – Wojna to niepewność jutra, to wieczne zagrożenie śmiercią. Ludzie, którzy ją przeżyli, po nastaniu pokoju faktycznie mogą czuć się jak nowo narodzeni. A kiedyś wielkie wojny wybuchały co 20, 30 lat… 


   
   Zawierucha I a potem II wojny światowej nie ominęła wielkiego rodu Romerów z Inwałdu, tych samych Romerów których związki z Bestwiną są przecież tak dobrze znane z uwagi na powiązania z rodziną arcyksięcia Leona Habsburga. Rodryg Romer urodzony w 1893 r., dziadek pani Barbary był nie tylko przyjacielem pana na bestwińskim zamku jeszcze z czasów służby wojskowej, ale także, po śmierci Leona, prawnym opiekunem wdowy po Habsburgu, Marii Klotyldy de Thuilliéres hr. Montjoye Vaufrey et de la Roche i jej dzieci! Zorganizowanie spotkania o Romerach akurat w Bestwinie nie jest więc bezpodstawne – a jeszcze więcej o naszej miejscowości mówią wspomniane w podtytule „Dzienniki...”








   
   Zapiski czekały na „odszyfrowanie" prawie 78 lat! Autorką jest żona Rodryga Romera, Zofia z Drohojowskich – urodzona 18 II 1893 r. w majątku Tulkowice. Podczas I wojny światowej była frontową pielęgniarką Czerwonego Krzyża, za co w 1916 r. została odznaczona honorowym srebrnym medalem z dekoracją wojenną. Przyszłego męża poznała w lazarecie, gdy opiekowała się rannym oficerem armii austriackiej. Był to oczywiście Rodryg! Podobno, jak głosi legenda rodzinna, wyleczony już kawaler „porwał” wybrankę serca aż do Przemyśla, gdzie poprosił o rękę ją samą i jej rodziców.





  
   W swoim dzienniku Zofia Romerowa unika jednak przesadnego romantyzmu – w słowach jest bardzo oszczędna, starannie je waży. Z pewnością nie chciała, by pamiętnik wpadł w niepowołane ręce i komuś zaszkodził. Niemniej w tekście pobrzmiewa troska o los rodziny dotkniętej konfiskatami mienia, migracjami we wschodnie rejony Polski oraz pobytami w obozach koncentracyjnych, co dotyczy szczególnie Rodryga. Ramy czasowe „Dziennika” obejmują okres od sierpnia 1939 aż do marca 1948 r. Jak to bywa z rodzinnymi kronikami, autorka pisze w zasadzie o wszystkim – od geopolityki i ruchów wojsk po prozaiczne sprawy takie jak przygotowywanie obiadu z produktów dostępnych w niełatwej przecież, okupacyjnej rzeczywistości. 




  Nie zawiedli się goście, którzy zdecydowali się spędzić wieczór razem z Barbarą – Romer – Kukulską, wnuczką Zofii i Rodryga. Pani Barbara wykazała się niezwykłym uporem i wykonała tytaniczną pracę, by babciny dziennik ujrzał światło dzienne.  - Elektroniczne nośniki mogą się zepsuć ale papier pozostaje, przenosi nas do świata który przeminął – wyznała. Czyż może nie wywoływać nostalgii epoka arystokratów, polowań z końmi, wielkich rautów na dworach cesarskich, ułańskich szarż i wielkich miłości pokonujących nawet druty kolczaste obozów śmierci? A dodajmy, że Barbara Romer – Kukulska na redakcji tekstu zna się jak mało kto – była m.in. radcą prawnym, prawnikiem górniczym, adwokatem, tłumaczem sądowym, publikowała w „Kobiecie i Życiu”, w „Rzeczpospolitej”, „Gazecie Wyborczej” i w mediach internetowych.





   Rozmowę z p. Barbarą przeprowadziła dyrektor GBP w Bestwinie Teresa Lewczak, aktywny udział wzięli również przewodniczący Rady Gminy Bestwina Jerzy Stanclik, przewodnicząca TMZB Dorota Surowiak, kustosz Muzeum Regionalnego Andrzej Wojtyła, choreograf zespołu „Bestwina” Sławomir Ślósarczyk, przewodnicząca KGW Bestwina Jadwiga Ozimina, przewodniczący Towarzystwa Przyjaciół Czechowic – Dziedzic Jacek Cwetler. Przybyły do bibliotecznej czytelni także osoby spoza gminy Bestwina, chcące lepiej poznać dzieje naszej małopolskiej „Małej Ojczyzny”. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz