Niniejszy blog w żaden sposób nie wyraża stanowiska jakiejkolwiek instytucji, partii, organizacji, a jedynie osobiste przemyślenia i poglądy autora. Nie jest też żadnym "oficjalnym blogiem", zrobiłem go po to by się dzielić z Wami wszystkim, co mnie interesuje. Życzę wszystkim miłego czytania!

piątek, 15 kwietnia 2016

Posłuchajmy niesłyszących!

O życiu w świecie ciszy opowiada Patrycja Wojtuszek

1. Głuchy - nie znaczy głupszy
   
    Kluczem do poznania problemów ludzi głuchych jest ich zrozumienie. Głównym problem to niewiedza społeczeństwa dotycząca problemów tych osób. A język migowy zna niestety niewielu ludzi – wyjaśnia Patrycja Wojtuszek z Kaniowa, instruktorka zajęć z „migania” prowadzonych przez Stowarzyszenie „Z Sercem na Dłoni”. Patrycja wie co mówi, sama jest niesłysząca od urodzenia. Mimo tego ma wielu przyjaciół, tak zdrowych jak i z podobnymi problemami. Moi rodzice dowiedzieli się o wszystkim, gdy miałam 2 lata i od tej pory nosiłam aparaty słuchowe -  jednak nie dawało to żadnych rezultatów. Moją pierwszą rehabilitantką słuchu i mowy była Zofia Łuszczak. Uczęszczałam również na lekcje logopedyczne do Polskiego Związku Głuchych. Byłam i jestem podopieczną Międzynarodowego Centrum Słuchu i Mowy w Kajetanach, zaś możliwości usłyszenia dźwięków otworzyły się przede mną w wieku 12 lat, z chwilą wszczepienia implantu ślimakowego – streszcza swoją historię rozmówczyni.
    Z początku zagubiona, zdezorientowana i osamotniona wśród słyszących, z czasem doszła do wniosku, że warto walczyć. O swoje szczęście, o własny rozwój ale i o poprawę postrzegania głuchych w środowiskach, w których żyją. W roku 2011 Patrycja poznała wiele innych osób z wadami lub brakiem słuchu, właśnie oni uświadomili jej swoistą wyjątkowość całej sytuacji: Ci ludzie są naprawdę niesamowici! Mają poczucie humoru, własny język, kulturę, są zabawni. Doskonale się rozumiemy i w konsekwencji nie nazywam już głuchoty niepełnosprawnością, powiedziałabym raczej, że to inny świat. Nauczyłam się żartować z siebie, nabrałam dystansu. Staram się przynajmniej raz w roku jeździć na pielgrzymki czy spotkania z niesłyszącymi. Dzięki takimi spotkaniom szybko można zapomnieć o innych troskach i zmartwieniach. Ostatnio uczestniczyłam też w teledysku do Hymnu Światowych Dni Młodzieży. Śpiewaliśmy piosenkę „Błogosławieni” w języku migowym. W ramach integracji można przekonać się, iż głusi mają takie same hobby i zainteresowania, co słyszący. Istnieją wszakże założone specjalnie dla nich kluby sportowe gdzie króluje np. koszykówka, siatkówka, curling, szachy, piłka nożna, bowling.  


2. Dogadajmy się!

    Wyjazdy to jedno, na co dzień trzeba się jednak mierzyć z „szarą rzeczywistością”. W przypadku osób młodych oznacza to obowiązki związane z nauką. Patrycja nie uczęszczała do specjalnych szkół dla niesłyszących, uczyła się w placówkach masowych. Jest z tego bardzo dumna ale wymagało to zmierzenia się z ogromnymi trudnościami. Z sentymentem wspomina Szkołę Podstawową w Kaniowie, postawę nauczycieli, koleżanek i kolegów wobec uczennicy z nieco innym sposobem postrzegania świata. Obecnie studiuje administrację na 3 roku w Wyższej Szkole Administracji, będąc w trakcie pisania pracy licencjackiej. Jej temat jest związany z problemami, jakie napotykają niesłyszący w administracji publicznej. Rzecz jasna studiowanie nie odbywa się bez pewnych niedogodności: Podczas zajęć na uczelni bardzo często nie rozumiem wykładowcy. Notatki zbieram od kolegi z roku i w domu, próbuję zrozumieć, o co chodzi. Moja uwaga skupia się na mimice twarzy i usta osoby mówiącej. Po studiach Patrycja pragnie przystąpić do Polskiego Związku Głuchych i nadal działać na rzecz niesłyszących.
    Fakt, jestem pacjentką, ale i chcę pomagać tym, którzy zetknęli się z wadami słuchu – wyznaje. Nie chcę zmarnować tego, co osiągnęłam. Znam z autopsji rzeczy nieuchwytne dla zdrowych. Głusi – co naturalne z powodu ograniczenia zmysłów - nie mają takiej wiedzy ogólnospołecznej jak przeciętny człowiek. Nie docierają do nich np. newsy z radia. Muszą do wszystkiego dotrzeć sami i żyją częstokroć w „błogiej nieświadomości”. Należy też zwrócić uwagę, że nie wszystkie osoby niesłyszące potrafią mówić i odczytać mowę. W Większości komunikują się jedynie poprzez język migowy. Niestety komunikacja z niesłyszącymi bywa  niejedynym problemem. Język polski jest dla nich obcy, przez co mają wąski zasób słownictwa... Sprawia im to ogromne trudności ze zrozumieniem pewnych pojęć, określeń czy związków frazeologicznych.
    Język migowy to metoda komunikacji używana przez niesłyszących i niemych. Czy jest trudny? Patrycja powtarza znaną prawdę, że „Dla chcącego nic trudnego” a najważniejsza w nauce jest systematyczność. Wyjaśnia także: znajomość języka migowego ma wiele zalet. Można się nim posługiwać na odległość czy w niesprzyjających się warunkach, np. w hałasie, pod wodą albo również za szybą. Ten język pozwala nam również na naukę umiejętności lepszego odczytywania mimiki oraz mowy ciała. Jako że – jak wspomnieliśmy na początku – znajomość języka migowego nie jest powszechna, Patrycja z rodziną i słyszącymi znajomymi komunikuje się używając mowy i czytając z ruchu warg. Najtrudniej jest znaleźć wspólny język z nową poznaną osobą: Niesłyszącemu trudność sprawia ktoś, kto mówi i kręci głową bądź zasłania usta, albo ma bujną brodę i wąsy. Zauważyłam także, że większość osób, którzy mnie nie znają wolą unikać rozmowy. Boją się do mnie podejść. Wynika to z niewiedzy o osobach głuchych. W takiej sytuacji ja pierwsza muszę podejść i pokazać, że ze mną da się rozmawiać.


3. Szansa i motywacja

    W leczeniu wad słuchu medycyna proponuje aparaty słuchowe oraz implant ślimakowy. Aparaty słuchowe przeznaczone są dla osób z ubytkami słuchu a implanty ślimakowe dla osób głuchych. Gdy Patrycja była młodsza, metodę wszczepiania implantów dopiero wdrażano. Urządzenie zbudowane jest z dwóch części wewnętrznej i zewnętrznej -  procesora mowy. Część zewnętrzna jest ciągle udoskonalana. Implant ślimakowy według Patrycji jest najlepszą formą leczenia wad słuchu: Pod warunkiem, że zostanie wszczepiony małemu dziecku, które od najmłodszych lat będzie rehabilitowane - zaznacza. Znam jednak osoby, które są przeciwne implantom, dlatego, że zdecydowały się być w świecie ciszy i jest im dobrze. Ja osobiście jestem bardzo zadowolona, że posiadam implant, ponieważ czuję się bezpieczna i pewniejsza siebie. Procesor mowy ściągam w domu i wtedy jest całkowita cisza a ja mogę odpocząć od męczących mnie dźwięków.
    W dzisiejszych czasach oferta skierowana do niesłyszących jest większa, niż było to dawniej W telewizji stworzono (tylko na niektórych programach) napisy audiowizualne. Powstały również aplikacje w smartfonach, gdzie można rozmawiać z tłumaczem języka migowego online, budziki z funkcją wibracji... To spora pomoc, ale nie zastąpi systematycznej rehabilitacji słuchu i mowy. Patrycja radzi, aby cała rodzina niesłyszącego pamiętała o powolnej i wyraźnej mowie, była wsparciem i opoką. Dobrze jest poprzez codzienną rozmowę zaszczepić niesłyszącemu siłę, poczucie własnej wartości, pewność siebie, miłość do świata.
    W momentach załamania pomagają konkretne przykłady. Patrycji pomógł Nick Vujicic, australijski mówca motywacyjny, który urodził się bez rąk i nóg. Książka o nim, podarowana przez przyjaciółkę, zmieniła całe moje życie – stwierdza dziewczyna. Nick jest bardzo szczęśliwym i spełnionym człowiekiem, a ja – jego największą fanką. Posiadam wszystkie jego książki, zaś w kwietniu ubiegłego roku byłam na spotkaniu z nim w Poznaniu. Kolejna wizyta odbędzie się 1 października 2016 r. w Krakowie. Zapraszam serdecznie do udziału w tym wyjątkowym wydarzeniu oraz do przeczytania książki pt. „Bez rąk, bez nóg, bez ograniczeń”.


4. Kaniów „miga”

    Patrycja z dumą mówi o członkostwie w Stowarzyszeniu na Rzecz Pomocy Dzieciom, Młodzieży i Rodzinom „Z Sercem na Dłoni”. Jako czynna wolontariuszka pomyślała o przekazaniu swojej wiedzy innym i tak też się stało. Wspólnie z prezes Stowarzyszenia Iwoną Sojką od października 2015 r. prowadzi zajęcia z zakresu języka migowego. Bierze w nich udział ok. 15 osób (stan na kwiecień 2016). Zaczęło się od alfabetu, następnie doszły liczebniki i znaki ideograficzne czyli wyrazy. Kurs zakończy się egzaminem w dniu 9 maja. Jestem bardzo dumna ze swoich kursantów, gdyż robią ogromne postępy w „miganiu”. Mamy wspaniałą grupę o dużym poczuciu humoru. Ten kurs jest dla mnie dużym krokiem w przełamywaniu kolejnych ograniczeń i jest dla mnie najpiękniejszym doświadczeniem – przyznaje instruktorka.


5. Na wesoło.

    Poproszona o wymienienie niecodziennych sytuacji ze swojego życia, Patrycja wspomina trzy zdarzenia:
 
  - Złamałam rękę i pojechałam z mamą do szpitala. Okazało się, że będą mnie usypiać. Miałam podpisać zgodę u anestezjologa. Mama poprosiła go, aby mówił do mnie wyraźnie, bo jestem niesłysząca. Owszem, mówił wyraźnie, ale zapomniał jednego. Nie zdjął maski z twarzy!
  - Odkurzałam mieszkanie, jednak nie miałam przy sobie procesora mowy. Mama dotknęła mojego ramienia. Pytam - o co chodzi? A mama mówi: Masz odkurzasz cały czas wyłączony! Moja mina… bezcenna!  
  - Szłam z młodszą, słyszącą siostrą na spacer. Miała wtedy 3 lata. W pewnym momencie zatrzymał się przy nas motocyklista i zapytał o drogę. Problem w tym, że miał kask, który zasłaniał usta. Zakłopotana zapytałam siostrę: „Co ten Pan mówi?” A ona na to: „TEN PAN PYTAAA JAK DOOOOJECHAĆ DOOO CZECHOWIC - DZIEDZIC!” Motocyklista się roześmiał!


  Czy ktoś jeszcze obawia się kontaktu z niesłyszącymi? Jeśli tak, niech porzuci te uprzedzenia. Z takim poczuciem humoru można przełamać nawet najgrubsze lody.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz