Powoli robi się z tego niekończąca się epopeja, taka blogowa "Moda na sukces", ale skoro już to piszę, to jeszcze przez jakiś czas będziemy się przyglądać osobliwościom kraju De Gaulle'a. Dzisiaj kilka słów o symbolu Paryża - wieży Eiffla. Budowla to osobliwa, bo o ile sama stolica Francji posiada raczej niską zabudowę, wieża wyrasta sobie stalowym szkieletem ponad miasto i dość ciekawie kontrastuje ze stylowymi kamienicami i zielenią parków. Chciałoby się powiedzieć - triumf techniki i wiary w ludzkie możliwości.
Widok z dołu...
Znowu nie będę się bawił w Wikipedię - myślę, że historię wieży z grubsza zna każdy. Powiem tylko tyle, że została ona zaprojektowana w biurze konstruktora Gustav'e Eiffla (nie jest to zasługa tylko jego, miał świetnych współpracowników) na okoliczność Wystawy Światowej w 1889 r. Składa się z ok. 18 tys. metalowych elementów i ok. 2,5 mln. nitów. Mimo tego posiada lekką, ażurową konstrukcję i jak dotąd skutecznie opiera się nawet największym wichurom.
Elementy konstrukcji
Paryżanie jak to Francuzi - zawsze z dużym oporem przyjmowali wszelkie nowinki. Nie inaczej było z wieżą, już gdy powstawała, mnożyły się liczne protesty przeciwko budowie na Polu Marsowym takiego "wydrążonego lichtarza" czy też "odrażającej kolumny". Mało tego, nienawiść posunęła się w niektórych wypadkach do tego stopnia, że niektórzy specjalnie jadali w restauracji położonej na wieży Eiffla, gdyż - jak twierdzili - było to "jedyne miejsce w Paryżu, z którego nie widać wieży Eiffla". Można i tak... Zresztą konstrukcja faktycznie od samego początku była przeznaczona do rozbiórki i to już po dwudziestu latach. Uratowało ją wynalezienie radia, bo gdzie można sobie wymarzyć lepsze miejsce na usytuowanie nadajnika?
Widok z placu Trocadero
A jak wygląda to dziś? Przede wszystkim jeżeli zależy nam na w miarę bezproblemowym zwiedzeniu wieży, wybierzmy się na jej podbój z samego rana. I tak poczekamy w długiej kolejce, ale nie jest to jeszcze aż taki ogonek, jaki tworzy się w godzinach późniejszych. I uważajmy na kieszonkowców, tak na dole jak i w drodze na szczyt. Tour Eiffel to prawdziwe zagłębie typów spod ciemnej gwiazdy uprawiających tę niechlubną profesję. Gdy jesteśmy już przy kasie, mamy do wyboru kilka opcji. Można wybrać wygodną przejażdżkę windami od samego dołu, lub wchodzić schodami - najpierw na pierwszą, potem drugą platformę widokową. Na trzecią kursuje już tylko winda. Osobiście polecam schody, jeśli tylko nogi nie dokuczają. Więcej zobaczymy i dokładniej zbadamy XIX - wieczne rozwiązania techniczne.
To jeszcze wcale nie taka długa kolejka
Widok na Sekwanę
Pole Marsowe i Akademia Wojskowa. W tle Tour Montparnasse
Atrakcji na wieży jest sporo. Poza samymi widokami są lunety do podziwiania panoramy miasta, są też kule z przyrządami pomiarowymi. Na drugiej platformie smakosze o grubych portfelach mogą odwiedzić snobistyczną restaurację Le Jules Verne. Na samym szczycie mamy wykaz najwyższych budynków znajdujących się we wszystkich krajach świata. PKiN też tam widnieje, a jakże! Generalnie randka z wieżą należy do udanych. Podobno skutecznie leczy lęk wysokości...
Luneta obserwacyjna
Przyrządy pomiarowe
Jest i Pałac Kultury
Jeśli chcemy mieć zdjęcie Paryża z wieżą w tle, udajmy się do drugiego wysokiego budynku - wieżę Montparnasse. Jest to wysoki biurowiec z fantastyczną platformą widokową. Stamtąd jak na dłoni mamy pocztówkowy widoczek na wieżę Eiffla i dalej - na nowoczesną dzielnicę la Défense. Szczególnie o zachodzie słońca.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz