Niniejszy blog w żaden sposób nie wyraża stanowiska jakiejkolwiek instytucji, partii, organizacji, a jedynie osobiste przemyślenia i poglądy autora. Nie jest też żadnym "oficjalnym blogiem", zrobiłem go po to by się dzielić z Wami wszystkim, co mnie interesuje. Życzę wszystkim miłego czytania!

piątek, 17 grudnia 2010

Wesoły świat Edwarda Lutczyna

            Co by się stało, gdyby Edward Lutczyn jednak ukończył rozpoczęte studia na Akademii Górniczo – Hutniczej? No cóż, prawdopodobnie zatrudniłby się w którymś z biur projektowych przy wielkim zakładzie przemysłowym i nigdy nie mielibyśmy okazji oglądać zabawnych rysunków, na których niejeden z nas się wychował...I nie tylko rysunków, ale także znaków graficznych, plakatów, broszur i innych jeszcze ciekawych przedsięwzięć. Mało kto wie, ze logo zespołu „Perfect” zostało zaprojektowane właśnie przez pana Edwarda!
            Urodził się w 1947 roku w Heppenheim pod Frankfurtem na terenie okupowanych Niemiec, ale większość życia związał z dwoma miastami – Krakowem i Warszawą. Pomimo możliwości emigracji nie skorzystał z niej, ponieważ do Polski zawsze czuł duży sentyment i nie mógłby się przyzwyczaić do warunków życia w obcym kraju. Swoją przygodę   z rysunkiem zaczął bardzo wcześnie – już w wieku trzech lat. Świadczy o tym obraz namalowany przez dziadka, też zresztą, podobnie jak inni Lutczynowie – uzdolnionego plastyka. Na obrazie tym mały Edzio pochylony nad kartką papieru, pracowicie tworzy swoje pierwsze szkice...i jak widać pasja ta pozostała do teraz. A objawiła się z pełną mocą w 1955 roku wygranym konkursem w tygodniku „Płomyczek”. W r. 1971 był debiut w „Szpilkach” a później kolejne osiągnięcia. Wielu zapewne pamięta program „Butik” gdzie Edward Lutczyn również miał swoje „pięć minut”
          W 2008 Lutczyn zawitał także w moje strony, do  Bestwiny. W bibliotece opowiadał o swoim życiu i pracy. Pracy fascynującej, kreatywniej, ale momentami żmudnej. Wiele ilustracji, plakatów wymaga bowiem długiego dopracowywania, nierzadko idzie w ruch skalpel do odcinania papieru samoprzylepnego i aerograf - rodzaj pistoletu do rozprowadzania farby. Jednak najbardziej pan Edward lubi używać zwykłego piórka, a na pokazach i prezentacjach – markera. Ten ostatni ma jednak zasadniczą wadę – potrafi podczas rysowania wydawać nieprzyjemnie, piszczące dźwięki.
            Humor Lutczyna opiera się często na grze słów i żartach językowych. Np. stan ducha, obdartego przez fiskusa i ZUS nieszczęśnika to „PIT – ból”, zaś tytuł rysunku przedstawiającego syna Dedala wznoszącego do góry zakrwawiony nóż, jest nawiązaniem do klasyki literatury światowej. To oczywiście „Zbrodnia Ikara”. Żarciki nie zawsze są do końca grzeczne, zdarzają się też frywolne albo politycznie niepoprawne. Jednak wszystkie trzymają dobry poziom i śmieszą oglądających.


 Mistrz przy pracy


Edward Lutczyn i ja (2008)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz