Niniejszy blog w żaden sposób nie wyraża stanowiska jakiejkolwiek instytucji, partii, organizacji, a jedynie osobiste przemyślenia i poglądy autora. Nie jest też żadnym "oficjalnym blogiem", zrobiłem go po to by się dzielić z Wami wszystkim, co mnie interesuje. Życzę wszystkim miłego czytania!

piątek, 10 grudnia 2010

Komiks o Auschwitz – czy to możliwe?

           W przeciwieństwie do Japonii, Francji lub Belgii sztuka komiksu wciąż jeszcze traktowana jest nad Wisłą z przymrużeniem oka. Wielu ludzi automatycznie szuladkuje ten rodzaj twórczości do przegródki pod tytułem „coś dla dzieci”. I nie bez winy jest koncern Disneya, bo to właśnie przygody kaczora Donalda i myszki Mickey zalały rynek komiksu po 1989 r, spychając ambitniejsze pozycje do pewnej niszy. Na szczęście w ostatnich latach sytuacja zmienia się na lepsze.
            Starsi z łezką w oku wspominają Thorgala, Yansa, Funky’ego Kovala, Żbika, Klossa czy bardziej humorystyczne „Tytusy” lub „Kajka i Kokosza”. W bądź co bądź przaśnych latach 80 nie brakowało również na wpół amatorskich fanzinów poświęconych często fantastyce naukowej. Nowsze lata to już  - z tych bardziej znanych - „Jeż Jerzy”,  „WilQ superbohater” lub reedycje zachodnich komiksów, np. „Szninkiel”. Tymczasem obok wydawnictw rozrywkowych rozwija się z powodzeniem komiks historyczny. Może być on osadzony w klimatach bardziej fantastycznych (steampunkowa „Pierwsza Brygada”) lub realistycznych.
            Ten ostatni nurt reprezentuje choćby antologia „Polski Wrzesień”, „Monte Cassino”, „Powstanie’44”, „1981: Kopalnia Wujek”, „1956: Poznański Czerwiec” i właśnie „Epizody z Auschwitz”, na którymi chcę się zatrzymać na dłużej.


            „Epizody z Auschwitz” to seria komiksów, z których każdy stanowi zamkniętą całość, przedstawia odrębną historię, która wydarzyła się za drutami największego nazistowskiego obozu koncentracyjnego. Jak dotąd ukazały się trzy tomy. Pierwszy, „Miłość w cieniu zagłady” opowiada o związku Polaka Edwarda Galińskiego i Żydówki Mali Zimetbaum, ich brawurowej ucieczce a następnie schwytaniu i egzekucji. Drugi, „Raport Witolda” skupia się przede wszystkim na postaci jednego z najodważniejszych ludzi czasów II wojny światowej – rotmistrza Witolda Pileckiego. Za największy akt odwagi dzielnego rotmistrza uznaje się jednak dobrowolne pójście do Auschwitz, zorganizowanie tam wewnętrznego ruchu oporu, a następnie ucieczkę i zadanie słynnego raportu o sytuacji w obozie. Po wojnie, w ramach ustanawiania na ziemiach polskich „nowego porządku” Pilecki padł ofiarą zorganizowanego z zimną krwią mordu sądowego i został stracony w kazamatach więzienia na Rakowieckiej. Wreszcie jak dotąd ostatni tomik, „Ofiara” poświęcony jest życiu i ostatnim chwilom franciszkanina z Niepokalanowa, o. Maksymiliana Kolbe, który poszedł na śmierć do głodowego bunkra w bloku nr 11 za innego więźnia, ojca rodziny.


            Scenarzystą „Epizodów” jest Michał Gałek, zaś autorami rysunków Arkadiusz Klimek, Marcin Nowakowski i Łuksz Poller. Jak można przeczytać na obwolucie, seria komiksów powstała na podstawie relacji i wspomnień świadków wydarzeń oraz w wyniku konsultacji z byłymi więźniami KL Auschwitz. Pracom nad komiksami towarzyszą również konsultacje z historykami II wojny światowej oraz specjalistami historii Zagłady i obozów koncentracyjnych. O poziom merytoryczny można być więc spokojnym, szacie graficznej także nie można nic zarzucić. Być może komiksy zachęcą do sięgnięcia po książki o obozie, takie jak słynne „Anus Mundi” Wiesława Kielara.


Nowatorska forma przekazu a przy tym interesująca tematyka tomików powinny zwrócić uwagę szczególnie młodzieży. Obecnie panuje nawet swoista moda na drugą wojnę światową, powstają grupy rekonstrukcyjne i modelarskie, wychodzą ciekawe serie gier komputerowych („Medal of Honor”, „Call of Duty”, „Commandos”), w kinach i telewizji pojawiają się nowe produkcje („Szeregowiec Ryan”, „Kompania Braci”, w Polsce „Katyń” lub „Generał Nil”). Komiks idealnie wpasowuje się w ten trend i mam nadzieję że jego czytanie nie będzie tylko kwestią mody, ale spełni rolę edukacyjną – może unikniemy tak bulwersujących spraw, jak niedawna afera z robieniem sobie przez nastoletnie dziewczyny uśmiechniętych fotografii na portal społecznościowy z piecem krematoryjnym w tle...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz