Niniejszy blog w żaden sposób nie wyraża stanowiska jakiejkolwiek instytucji, partii, organizacji, a jedynie osobiste przemyślenia i poglądy autora. Nie jest też żadnym "oficjalnym blogiem", zrobiłem go po to by się dzielić z Wami wszystkim, co mnie interesuje. Życzę wszystkim miłego czytania!

piątek, 7 października 2016

„Pokazujemy żywą historię” – rozmowa z Dawidem Mikołajczykiem

    Rekonstruktorzy historyczni to bez wątpienia osoby z prawdziwą pasją. Potrafią zdobyć się na wiele wyrzeczeń, by jak najwierniej pokazać życie ludzi w minionych epokach. Odtwarzanie postaci żołnierza Wojska Polskiego z czasów wojny obronnej roku 1939 jest specjalnością Dawida Mikołajczyka – mieszkańca Kaniowa. Pan Dawid z dużym znawstwem opowiadał o historii m.in. na spotkaniu i prelekcjach dla szkół w Muzeum Regionalnym w Bestwinie, natomiast w naszej rozmowie odkrywa tajemnice swojego hobby.



    Dawid, czy możesz w kilku słowach wyjaśnić czytelnikom, kim właściwie jest rekonstruktor historyczny? Wśród osób niezaznajomionych z tematem można spotkać różne opinie, także takie o „zabawie w wojnę”. A jak jest naprawdę?

    Rekonstruktor jest człowiekiem, który poprzez swoje zainteresowania, zamiłowanie do historii, wojskowości, umożliwia innym – w pewnym sensie – „cofnięcie się w czasie”. Robimy to dla, osób postronnych, widzów, gości muzeów. Rekonstruktor historyczny na samym początku musi się „określić” – jaki okres go interesuje. W moim przypadku jest to kampania wrześniowa, II wojna światowa a konkretnie – jednostki śląskie. Mieszkamy na pograniczu śląsko – małopolskim, zaś mieszkańcy naszej gminy walczyli w wojskach wchodzących w skład Armii „Kraków”. Odtwarzam żołnierza 73 Pułku Piechoty z Katowic, m. in. właśnie w szeregach tego pułku były osoby z naszych terenów.
    Wiele czasu poświęcamy na dokładne poznanie historii danej jednostki wojskowej. Opinia o tym, że po prostu „biegamy z karabinami” jest krzywdząca. My mamy na celu jak najwierniejsze ukazanie realiów: jak żołnierz żył, jak się ubierał, co jadł, gdzie walczył. Mundury, które nosimy oraz oznaczenia danego pułku, w tym wypadku 73 pp, możemy nosić dzięki zgodzie weteranów tej jednostki. Rekonstrukcje są świetną lekcją historii dla młodzieży i dorosłych. W podręczniku można przeczytać suchy opis, ale przecież nie oddaje to wiernie ducha epoki. Szczególnie młode osoby mogą u nas wszystkiego dotknąć, zobaczyć na własne oczy, poznać losy żołnierza polskiego z 1939 r.




    Co powinno charakteryzować pasjonata rekonstrukcji historycznych? Jak wyglądają jego pierwsze kroki w tego typu grupach czy stowarzyszeniach?

    Po pierwsze – chęci i prawdziwa pasja. Bez tego adept rekonstrukcji nie wytrzyma długo, to wymaga wielu poświęceń. Ale po kolei: Zazwyczaj kandydat poznaje grupę na wydarzeniu rekonstrukcyjnym, odtwarzaniu bitwy, potyczki. Po omówieniu podstawowych spraw zaczyna się roczny staż rekruta – kandydata. Jest to czas na zebranie podstawowego ekwipunku. Mundur polowy, ładownice, pas, pokrowiec z łopatką, żabkę z bagnetem, chlebak, torbę na maskę przeciwgazowa oraz nakrycie głowy (furażerka i hełm). Niektóre elementy jak właśnie bagnet, łopatka czy hełm są łatwo dostępne w oryginalnych egzemplarzach, poddajemy je renowacji i używany w czasie wydarzeń historycznych. Reszta to kopie współczesne. Karabiny pozbawione są części ruchomych. W czasie rekonstrukcji osoby pełnoletnie dostają do ręki broń strzelającą ślepą amunicją.
    Nie ukrywam, że to wszystko wymaga dość sporych nakładów finansowych. Można jednakże zdobyć wyposażenie „z drugiej ręki”, przykładowo, gdy ktoś odchodzi z grupy rekonstrukcyjnej i sprzedaje to, co skompletował. Grupy wzajemnie współpracują ze sobą. Na rynku funkcjonuje dość dużo firm produkujących sprzęt dla rekonstruktorów.
 



Który z wyjazdów najbardziej zapadł Ci w pamięć?

    Był to zeszłoroczny wyjazd na rekonstrukcję bitwy pod Mławą k. Warszawy. Jest to największa impreza tego typu w Polsce, jedna z największych w Europie. Udział bierze ponad 400 rekonstruktorów, pojazdy z epoki, czołgi, artyleria oraz samoloty. My, jako żołnierze broniący pozycji siedzieliśmy w okopach i przeżyliśmy nalot. Ponad lasem pojawiły się trzy wrogie samoloty prowadzące ostrzał – jego rolę pełniły ukryte w ziemi ładunki pirotechniczne. Wybuchy czasowo zgrano z nadlatywaniem samolotów. Czuliśmy ten strach jaki przeżywali nasi bohaterowie Września 1939 roku.



    Twój zawód i wykształcenie nie są związane z historią. Jak wobec tego zainteresowałeś się II wojną światową?

    Dosyć ciężko uchwycić, jeden, konkretny moment. Mogę powiedzieć, że historią zawsze się interesowałem, czytałem książki, oglądałem programy telewizyjne. A na terenie gminy Bestwina także prowadzono przecież działania wojenne, było to niedaleko mojego domu. Wiedzę pogłębiałem na szkolnych lekcjach. To, co robię teraz, „wykiełkowało” podczas podróży po Śląsku, gdy zobaczyłem wyremontowany schron bojowy. Zadałem sobie pytania: „Co to za obiekt?” „Dlaczego tu stoi?” „Kto zajmuje się takimi rzeczami?”. Po nitce do kłębka i znalazłem się w grupie, w której jestem.



W jaki sposób można przyłączyć się do stowarzyszeń historycznych lub rekonstruktorskich?

    Stowarzyszenie „Pro Fortalicium” odnawiające wojskowe fortyfikacje ma swoje koło terenowe w Bielsku – Białej. Koło funkcjonuje od niedawna, remontuje polskie schrony na wzgórzu Trzy Lipki. Każda osoba chętna do pomocy jest tam mile widziana.
    Grup rekonstrukcyjnych takich jak moja odtwarzających wojsko polskie należy szukać m.in. w Katowicach. Ja dodatkowo współpracuję jeszcze z GRH „Beskidy” odtwarzającą żołnierzy Narodowych Sił Zbrojnych.

Jakie miejsca w najbliższej okolicy poleciłbyś miłośnikom historii wojskowości?

    Wzdłuż torów kolejowych i przez pola ciągną się umocnienia niemieckiej linii B2 z 1944 r. W Kaniowie znajduje się niemiecki bunkier obserwacyjny. Polecam także wyjście na hałdę w okolicach Parku Lotniczego i popatrzenie z góry na ukształtowanie terenu. Niedawno dowiedziałem się, że obszaru naszej gminy bronił w trakcie kampanii wrześniowej 21 pułk artylerii lekkiej z Bielska. Był podzielony i miał za zadanie obronę kopalni a także Kaniowa i Bestwiny. Jednostki przemieszczały się przez Bestwinę w kierunku na Wilamowice, widziałem zdjęcie ukazujące zbiórkę polskiej artylerii pod obecnym Urzędem Gminy.

    Niedawno brałeś udział w programie Bogusława Wołoszańskiego. Jak trafiłeś na plan i co ciekawego możesz powiedzieć o tej „przygodzie?”

 
    Z pewnością było to dla mnie wielkie przeżycie. Doszło do tego dzięki organizatorowi Bitwy Wyrskiej oraz głównemu narratorowi rekonstrukcji. Przez niego dotarła do nas informacja, że p. Wołoszański chce nakręcić program o Obszarze Warownym „Śląsk” i Węgierskiej Górce. Dostaliśmy propozycję udziału, ponieważ mamy wyremontowane schrony i sprzęt – oryginalnego Fiata 508 z 1934 r., armatkę przeciwpancerną Bofors, CKM-y, RKM-y, itd.
    Samo nagrywanie to dwa pełne dni planu zdjęciowego do trzech odcinków. Nauczyło mnie to bardzo wiele, sam Bogusław Wołoszański zawsze był dla mnie mentorem jeśli chodzi o historię.
 




    We wrześniu miały miejsce uroczystości w Starym Grodkowie (woj. opolskie). Uczestniczyłeś także i w tym wydarzeniu. Mógłbyś je krótko przybliżyć?

    Stary Grodków nazywany jest „Opolskim Katyniem”. Po wojnie, gdy nastały rządy zależne od ZSRR, żołnierze polskiego podziemia niepodległościowego często nie składali broni i wstępowali do partyzantki. Wśród tych jednostek był również oddział Narodowych Sił Zbrojnych pod dowództwem kpt. Henryka Flame czyli „Bartka”. Działał on także w rejonie naszej gminy, miały miejsce potyczki w Janowicach. Główną siedzibą oddziału była Barania Góra. Żołnierze „Bartka” zasłynęli choćby brawurowym wkroczeniem do Wisły w 1946 r. i zorganizowaniem tam dwugodzinnej defilady w dniu 3 maja. Jesienią tego samego roku, wskutek ubeckiej prowokacji co najmniej 90 żołnierzy zostało wywiezionych na Opolszczyznę i zamordowanych, 30 w Starym Grodkowie. Uroczystości w dniu 3 września 2016 r. upamiętniały 70 rocznicę zbrodni. Bardzo prawdopodobne, że wśród ofiar są żołnierze pochodzący z terenów gminy Bestwina. 


    Ostatnie, podsumowujące pytanie. Wiele mówi się i pisze o patriotyzmie, słowo to jest różnie rozumiane przez rozmaite środowiska polityczne. A czym patriotyzm jest dla rekonstruktora i czym dla Ciebie osobiście?

    Gdyby nie poczucie patriotyzmu, oddanie Ojczyźnie, nie odtwarzalibyśmy żołnierzy i bitew. Robimy to niezależnie od indywidualnych poglądów politycznych. Żołnierz polski walczył na wielu frontach, przelewał krew, oddajemy mu przez to cześć i szacunek. Jesteśmy dumni z naszej historii, bo pomimo trudnych czasów Polacy potrafili zostawić wszystko i z bronią w ręku walczyć z agresorem. Jest to dla Nas zaszczyt móc nosić mundury tamtych żołnierzy. Jak już powiedziałem, drogie nam wartości przekazujemy młodszym pokoleniom, by mogły je przekazywać dalej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz