Niniejszy blog w żaden sposób nie wyraża stanowiska jakiejkolwiek instytucji, partii, organizacji, a jedynie osobiste przemyślenia i poglądy autora. Nie jest też żadnym "oficjalnym blogiem", zrobiłem go po to by się dzielić z Wami wszystkim, co mnie interesuje. Życzę wszystkim miłego czytania!

wtorek, 2 sierpnia 2016

Sportowcem chciałem być od dziecka - wywiad z Tomaszem Januszem

    Przeczytaliśmy już wiele słów uznania dla naszej mistrzyni freedivingu Magdaleny Solich, utalentowanej biegaczki Agnieszki Chwałek, kajakpolistów, dżudoków, piłkarzy, siatkarzy. Warto jednakże odkrywać nowe, sportowe nadzieje a taką bez wątpienia jest Tomasz Janusz, pochodzący z Kaniowa student AWF Katowice i zawodnik tamtejszego AZS AWF specjalizujący się w biegach długich. Pan Tomek zgodził się udzielić krótkiego wywiadu na temat swojej pasji.

Tomku, na wstępie poprosiłbym o krótkie przedstawienie się.

   Dzień dobry! Nazywam się Tomasz Janusz i studiuję na drugim roku studiów magisterskich Akademii Wychowania Fizycznego w Katowicach, kierunek wychowanie fizyczne. Na studiach licencjackich wybrałem specjalizację gimnastyka korekcyjna, teraz jest to trening personalny. W przyszłości planuję podjąć studia doktoranckie.
 
 
Co sprawiło, że zainteresowałeś się biegami?

    Sport zawsze zajmował w moim życiu ważne miejsce. Rodzice śmiali się, że wiedziałem wcześniej gdzie pójdę na studia niż do liceum, ale to prawda! Będąc uczniem szkoły podstawowej oznajmiłem w domu, że wybieram się na AWF. Poza tym trenowałem w zasadzie od dzieciństwa. Mieszkam niedaleko „Żwirowni” więc uprawiałem kajak – polo i przez wiele lat piłkę nożną w LKS „Przełom”. Marzyła mi się raczej kariera piłkarza niż lekkoatlety, ale to odmieniło się na studiach. Podczas pierwszego semestru, przy zaliczeniu testu Coopera (bieg dwunastominutowy) okazało się, że byłem najlepszy na całym roku. Kolega trenujący w AZS AWF zaproponował rozmowę z trenerem biegów dystansowych, ja się zgodziłem i ta przygoda trwa już cztery lata – niestety z przerwą na leczenie kontuzji, które są nieodłączną częścią profesjonalnego sportu.
 

Co można zrobić, żeby ograniczyć ich ryzyko?

    Całkiem urazów nie wyeliminujemy, lecz nawet początkującym biegaczom radzę zaopatrzyć się w dobre buty. To wydatek rzędu nawet kilkuset złotych, ale obuwie może posłużyć nam przez parę sezonów. Oszczędzamy w ten sposób stawy skokowe, szczególnie gdy biegamy po asfalcie.
 

W jakich dystansach się specjalizujesz?
 
    Zaczynałem od średnich dystansów – 1500 m., 3000., 5000., (wszystko na stadionie) ale kontuzje sprawiły, że przerzuciłem się na biegi uliczne – 10 000 m., półmaraton i maraton. Rok 2016 jest pierwszym rokiem, w którym przygotowuję się już wyłącznie pod długie biegi. Pierwsze sukcesy mam za sobą – drugie miejsce wśród Polaków i 13 w kat. OPEN na prawie 6000 uczestników w „15 PZU Cracovia Maraton” (czas 2:37:57) oraz drugie miejsce w półmaratonie na IX Katowickim Festiwalu Biegowym im. Jerzego Kukuczki (1:14:58). We wrześniu odbędą się w Pile Mistrzostwa Polski w półmaratonie, następnie pobiegnę w maratonie w Rzeszowie.
 

Jakie są Twoje mocne i słabe strony jako zawodnika?
 
    Moim najmocniejszym punktem jest zdecydowanie głowa. To ważne zwłaszcza w przypadku maratonów, kiedy w pewnym momencie liczy się tylko siła woli by po prostu nie „odbić się od ściany”. Natomiast muszę popracować nad szybkością, zeszłoroczne urazy sprawiły, iż wciąż jej brakuje.
 
 
A jak zachęciłbyś mieszkańców gminy Bestwina do biegania?

    Bieganie tak jak i każdy sport wyzwala w człowieku endorfiny zwane „hormonami szczęścia”. Na zawodach biegowych nie ma smutnych twarzy pomimo włożonego w bieg morderczego wysiłku! Pozwala poza tym odprężyć się po pracy i nauce, odstresować, nabrać kondycji, odporności. Przez cały rok nie złapałem nawet przeziębienia.
 
 
Kogo ze świata sportu podziwiasz najbardziej? Masz swój wzór do naśladowania?

    Tak, jest to Mo Farah, Brytyjczyk, który na Igrzyskach w Rio de Janeiro będzie bronił tytułu mistrzowskiego na 5000 i 10 000 m. Niesamowita jest dla mnie jego determinacja i dążenie do celu. Nie wstydzi się okazywać swojej wiary nawet przed miliardami ludzi.

 
A czy sam wystąpisz kiedyś na Igrzyskach Olimpijskich albo Mistrzostwa Świata?

    Żeby to marzenie zrealizować, trzeba wypełnić minimum kwalifikacyjne. Do minimum olimpijskiego w maratonie brakuje mi ok. 25 minut. Czas działa na moją korzyść, gdyż szczyt możliwości maratończycy osiągają w wieku 30 – 35 lat. Na razie skupiam się na bliższych celach.
 

Jak na Twoja pasję reagują najbliższe osoby, rodzina i przyjaciele?

    Bardzo życzliwie. Kiedy startuję w zawodach, dopingują mnie rodzice, bracia, moja dziewczyna. Jestem im za to niezwykle wdzięczny. Ich obecność naprawdę daje się odczuć na trasie, ona dodaje skrzydeł. Mam nadzieję, że będą trzymać za mnie kciuki i na półmaratonie w Pile i na maratonie w Rzeszowie. O to proszę także mieszkańców Kaniowa i całej gminy Bestwina.

Serdecznie dziękuję za wywiad, życzę spełnienia wszelkich sportowych i życiowych marzeń.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz