Niniejszy blog w żaden sposób nie wyraża stanowiska jakiejkolwiek instytucji, partii, organizacji, a jedynie osobiste przemyślenia i poglądy autora. Nie jest też żadnym "oficjalnym blogiem", zrobiłem go po to by się dzielić z Wami wszystkim, co mnie interesuje. Życzę wszystkim miłego czytania!

niedziela, 7 sierpnia 2016

Na "tygrysy" mają visy...

    Trudno mi wydawać kategoryczne sądy w sprawie powstania warszawskiego. Z jednej strony duma z postawy żołnierzy AK i innych polskich formacji, z wielkiego wysiłku zbrojnego okupionego daniną krwi. Z drugiej - pewien żal do środowisk decyzyjnych, do dowództwa które przekalkulowało ryzyko, wskutek czego miasto wykrwawiło się i zostało praktycznie zrównane z ziemią. Rzeź Woli może służyć za wymowny przykład. Nie należę jednak do zaprzysięgłych krytyków tego czynu zbrojnego, z oczywistych względów - po 72 latach wszyscy jesteśmy mądrzejsi, znamy dokładnie całość sytuacji geopolitycznej podczas wojny i po jej zakończeniu. W r. 1944 nic jeszcze nie było pewne, ani tak długi czas trwania zrywu ani brak pomocy ze strony sowieckiej ani oddanie Polski w orbitę wpływów ZSRR przy bierności Zachodu. Powstańcy nie analizowali, nie chcieli być politologami i historykami, pragnęli stawić zbrojny opór okupantowi i przyjąć nadchodzącą Armię Czerwoną w roli gospodarza. Marzenia zostały brutalnie stłumione rękami Dirlewangera, Reinefahrta, von Dem Bacha czy Kaminskiego - być może jednak powstańczy etos pozwolił przetrwać czas stalinizmu i komunizmu a w konsekwencji do narodzin "Solidarności". Nie tak dawno odwiedziłem Muzeum Powstania Warszawskiego gdzie można zapoznać się nie tylko z przebiegiem walk w stolicy ale również z powstańczą codziennością na kawałku wolnej Polski jaki istniał przez 63 dni, od 1 sierpnia do 3 października 1944. Zapraszam do obejrzenia zdjęć.



















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz