To wielka radość i zarazem satysfakcja dla samego siebie, gdy można odkrywać książki, które w swojej treści są ponadczasowe i zdobyły słuszne miano kultowych. Szczególnie jeżeli ktoś mieni się humanistą, a chce nim być nie tylko nominalnie ani nie z powodu nienawiści do matematyki, lecz z przekonania i z zamiłowania.
Sądzę, że esej Johana Huizingi "Jesień Średniowiecza" powinien stać się lekturą obowiązkową dla każdego miłośnika historii, sztuki i literatury. Nie chodzi o jakiś naiwny snobizm i pozowanie się na erudytę, ale o zapoznanie się z całościowym spojrzeniem na fascynującą epokę w dziejach ludzkości, wokół której narosło niestety wiele nieporozumień. Huzinga, profesor uniwersytetów w Groningen i w Lejdzie, ślizga się zatem po falach historii, na warsztat biorąc głównie krąg kultury niderlandzkiej i burgundzkiej. Postacie władców takich jak Jan bez Trwogi czy Karol Śmiały, artystów pokroju van Eycka i van der Weydena bądź pisarzy jak Chastellain będą więc na kartach książki przewijać się bardzo często.
Autor analizuje kilka wątków żywo w kulturze średniowiecznej obecnych. Sam rzut oka na spis treści pozwala zorientować się zresztą o czym będzie mowa. Między innymi omawia Huizinga problem tęsknoty za piękniejszym życiem, hierarchiczne pojmowanie społeczeństwa, ideę rycerską, marzenie o bohaterstwie i miłości, myśl religijną, wizerunek śmierci, rodzaje pobożności, symbolizm, estetykę tamtych czasów i drogę ku nowym prądom myślowym. Cały czas udowadnia, że mentalność współczesnego człowieka niekoniecznie musi odpowiadać umysłowości średniowiecznej, nastawionej w większym stopniu na wrażenia estetyczne, odczytywanie ukrytych symboli i przypisywanie ukrytych znaczeń różnorodnym zjawiskom. Pamiętajmy, że ówcześnie kultura wysoka nie była wyraźnie oddzielona od ludowej, a teologia od filozofii. Niemniej gdyby nie wypracowane wtedy metody naukowe czy rodzące się idee, nigdy nie miałby miejsca renesans. A i dzisiaj w wielu dziedzinach zdobycze myśli średniowiecznej są obecne. Choćby w samej idei i funkcjonowaniu uniwersytetów.
Scena z Bardzo bogatych godzinek księcia de Berry, autorstwa braci Limbourg
Dzieło Huizingi okraszone jest różnego rodzaju przykładami umysłowości i zachowań ludzi tamtych czasów. Jak wielkie było przywiązanie do symboli ukazuje, mówiąc o sposobie używania i interpretacji znaczenia kolorów. Czerwień utożsamiano z władzą, zieleń z zakochaniem, błękit z wiernością... nie ceniono za to żółtego i brunatnego. Człowiek rozumiejący ten kod umiejętnie się nim posługiwał, na przykład błędnemu rycerzowi wypadało wyruszyć na wyprawę, będąc odzianym w zieleń. Podobną funkcję pełniły rozmaite znaki, herby i zawołania, symbolizujące zasady, które wyznawali władcy, rycerze i szlachta.
Mówiąc o życiu religijnym holenderski autor stwierdza, że nie było ono jednolite. Z jednej strony dość naiwne misteria ludowe, z drugiej głęboka, prywatna i wewnętrzna devotio moderna. Zwracano uwagę na obecność śmierci, ale dążono także do stwarzania namiastki nieba już na ziemi poprzez tworzenie obrazów, rzeźb, pieśni i dzieł literackich. Czasem popadano oczywiście w skrajna przesadę lub nadmierny formalizm. Interesujący i dość humorystyczny wydał mi się np. następujący opis: Cóż jednak powiedzieć o takim obyczaju: oto przy stole Seusse, jedząc jabłko, zwykł dzielić je na cztery części; trzy spożywał w imię Trójcy Świętej, czwartą - "w miłości, z którą Matka Niebieska dawała jeść jabłuszko swemu miłemu dzieciątku, Jezusowi" - zjadał wraz ze skórką, ponieważ mali chłopcy jadają jabłka nie obrane. W dniach następujących po Bożym Narodzeniu - a wiec w czasie, kiedy Dziecię Jezus było jeszcze za małe, by mogło jeść jabłka - Henryk w ogóle nie zjadał czwartej cząstki, lecz ofiarowywał ja Marii, by dała ją swemu Synowi. Każdy napój Henryk pił w pięciu łykach na cześć pięciu ran Zbawiciela; ponieważ jednak z boku Chrystusa wypłynęła krew i woda, piąty łyk rozdzielał na dwa. Huizinga dodaje, że "świętość wszystkich poczynań życiowych" została tu doprowadzona do ostateczności. Nam może wydawać się to rzeczywiście "ciemne", ale wtedy, jeżeli dążono do jakiegoś ideału, to często czyniono to bez reszty i totalnie. Zresztą i formalizm miał w samym średniowieczu wielu przeciwników, była to na tyle rozległa epoka, żeby pomieścić bardzo szerokie spektrum różnych poglądów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz