Niniejszy blog w żaden sposób nie wyraża stanowiska jakiejkolwiek instytucji, partii, organizacji, a jedynie osobiste przemyślenia i poglądy autora. Nie jest też żadnym "oficjalnym blogiem", zrobiłem go po to by się dzielić z Wami wszystkim, co mnie interesuje. Życzę wszystkim miłego czytania!

środa, 26 października 2011

"Szlachetną drogą" po mistrzostwo

Rok 1996 przyniósł ostatnie wielkie sukcesy polskiego judo. To właśnie wtedy swoje  medale na Igrzyskach Olimpijskich w Atlancie zdobyli Paweł Nastula (złoto) oraz Aneta Szczepańska (srebro). Później niestety było już tylko gorzej...
            W tym samym roku na świat przyszedł Paweł Wawrzyczek, obecnie uczeń Gimnazjum nr 2 w Czechowicach – Dziedzicach, na co dzień mieszkający w Kaniowie. Paweł znakomite występy naszych dżudoków zna tylko z książek i nagrań archiwalnych, ale sam pragnie iść w ich ślady. Już teraz odnosi znaczne sukcesy na arenie krajowej i międzynarodowej, będąc zawodnikiem Klubu Sportowego Judo Czechowice – Dziedzice.
            To wszystko zaczęło się w bardzo prosty sposób! ­ - stwierdzają ze śmiechem Paweł wraz z mamą, Beatą – Judo trenował mój kuzyn, ja poszedłem za jego przykładem. On przestał – ja zostałem. Przez sześć lat zawodnik nie opuścił ani jednego treningu (nie licząc choroby i dwutygodniowych wczasów), początkowy zapał do codziennego ćwiczenia nie wygasł, co jest w sporcie rzadkością i zasługuje na uznanie.
            Judo, stworzone i opracowane przez profesora Jigoro Kano oznacza w tłumaczeniu „szlachetną drogę”, „drogę miękkości” – ale czy naprawdę jest tak „miękko”? Możemy w to powątpiewać, widząc jak dżudocy w efektowny sposób rzucają sobą o matę, tatami. – Najpierw trzeba nauczyć się padać ­ - mówi Paweł – Poza tym nie walczyłem od razu z zawodnikami bardziej doświadczonym, trenowałem nieco „na boku”, uczyłem się od samych podstaw. Sparingpartnerzy byli dostosowywani do mojej kategorii wagowej.
            W miarę osiąganych postępów dżudoka zdobywa stopnie uczniowskie (kyu) i mistrzowskie (dan). Stopnie te oznaczane są pasami w odpowiednim kolorze. Paweł, zapytany o swój poziom, odpowiada – Mam już 1 kyu, czyli brązowy pas. Jest to ostatni stopień uczniowski, później są już tylko stopnie dan. Na kyu zdaje się egzamin przed trenerem, natomiast na dany (czarne pasy) przed specjalną komisją.
            Beata Wawrzyczek z dumą mówi, że Paweł jest zawodnikiem, który właściwie z każdych zawodów przywozi medal lub punktowane miejsce. Pierwszym znaczącym sukcesem był złoty medal w Mistrzostwach Polski juniorów młodszych (Paweł został przekwalifikowany przez specjalną komisję Polskiego Związku Judo, gdyż wiekowo pozostawał jeszcze młodzikiem). Zważywszy, że na tego rodzaju zawodach startuje 24 dżudoków, a wcześniej są jeszcze eliminacje, medal ten to duży triumf.
            Zwycięstwo to nie zawróciło zdolnemu sportowcowi w głowie – miał wielki apetyt na kolejne. Przyszło srebro również z Mistrzostw Polski juniorów młodszych, a także trofea z turniejów międzynarodowych. W tym roku Paweł jako jedyny Polak przywiózł z Pucharów Europy trzy krążki z brązu (Chorwacja, Berlin, Bielsko - Biała). – Najmilej wspominam oczywiście pierwszy z tych medali, wywalczony w Chorwacji. Trener powiedział mi, żebym specjalnie się nie stresował, powalczył jak najlepiej, a „co będzie, to będzie”. Wyszedłem na matę, walczyłem w siedmiu walkach – udało się!
            Niedawno, bo w lipcu bieżącego roku Paweł pojechał na XI Letni Olimpijski Festiwal Młodzieży Europy. Odbywał się ona w tureckim Trabzonie. Przed wyjazdem Paweł wraz z polską delegacją gościł w Centrum Olimpijskim im. Jana Pawła II w Warszawie. Tam spotkał się z Ireną Szewińską oraz złożył podpis na fladze olimpijskiej. Z zawodów tych kaniowski dżudoka wrócił z niezłą, siódmą lokatą. Zdobył punkty liczące się do rankingu europejskiego. W rankingu tym wśród juniorów młodszych na chwilę obecną znajduje się na szóstym miejscu, natomiast za dwa lata przejdzie już do juniorów.

Z Ireną Szewińską - Paweł po prawej stronie mistrzyni

            Czy będą sukcesy w Mistrzostwach Świata, na Igrzyskach Olimpijskich? To pieśń przyszłości, ale liczymy, że tak, o ile tylko zawodnik będzie się rozwijał i uniknie poważniejszych obciążeń, kontuzji. – Musimy pamiętać, że zawodnik judo może dobrze przygotować się do dwóch, maksymalnie trzech turniejów rocznie – mówią zgodnie Paweł z mamą. – To są ciężkie ćwiczenia, zbijanie wagi, rozwijanie kondycji, bieganie, trenowanie szybkości, techniki... wszystko po to, żeby kontrolować walkę i zakończyć ją szybko, najlepiej przez Ippon.
            Rodzice, Sławomir i Beata, całym sercem wspierają pasję syna. Dowożą go na treningi, dopingują na zawodach i pomagają w rehabilitacji, gdy przytrafi się kontuzja. Są zadowoleni, że z powodzeniem udaje się Pawłowi połączyć sport oraz naukę w gimnazjum. Już niedługo będzie to jeszcze bardziej ułatwione, gdyż w Czechowicach – Dziedzicach istnieje Szkoła Mistrzostwa Sportowego z profilem judo. To naturalny wybór dla Pawła, jeżeli chodzi o dalszą ścieżkę edukacyjną.
Oprócz rodziców nie można pominąć innych ludzi stojących u podstaw dotychczasowych sukcesów  - zwłaszcza trenera Bogusława Tyla, bez którego półka z pucharami w pokoju Pawła zapewne by się nie zapełniła...
        Judo wyrabia w człowieku systematyczność, silną wolę, spokój i kulturę. To wspaniała alternatywa dla czasu spędzanego bezproduktywnie przed telewizorem, komputerem... Może za Pawłem pójdą i inni, a wtedy Polska powetuje sobie z nawiązką lata bez medalu na Igrzyskach?
 
 Paweł i jego trofea

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz