Niniejszy blog w żaden sposób nie wyraża stanowiska jakiejkolwiek instytucji, partii, organizacji, a jedynie osobiste przemyślenia i poglądy autora. Nie jest też żadnym "oficjalnym blogiem", zrobiłem go po to by się dzielić z Wami wszystkim, co mnie interesuje. Życzę wszystkim miłego czytania!

poniedziałek, 22 października 2018

Emaliowana droga do wolności

    Cyniczny napis na bramie obozu Auschwitz głosi "Arbeit macht frei" - praca czyni wolnym. W oświęcimskiej rzeczywistości cytat ten to oczywiście okrutna drwina, były jednakże podczas wojny i takie miejsca, gdzie praca pomagała utrzymać się przy życiu. Chcę napisać o jednym z miejsc, w których wizyta zostaje w sercu i w w myślach na dłużej: to "Fabryka Emalia Oskara Schindlera", obecnie oddział Muzeum Historycznego Miasta Krakowa









    Nie jest moim celem opisywanie postaci Schindlera od A do Z. Z pewnością ten bohater słynnego filmu Spielberga nie zawsze był człowiekiem kryształowym. Należał do Partii Sudeckoniemieckiej, do Abwehry a w końcu do NSDAP. Niewiele to jednak znaczy wobec narażania swojego życia poprzez zapewnianie żydowskim pracownikom warunków, w których mogli względnie bezpiecznie doczekać końca wojny.










    Wikipedia podaje, że Tzw. Fabryka Schindlera powstała jako "Pierwsza Małopolska Fabryka Naczyń Emaliowanych i Wyrobów Blaszanych "Rekord" Sp. z o.o.". Została założona przez Izraela Kohna, Wolfa Luzera Glajtmana i Michała Gutmana w 1937 i początkowo mieściła się przy ul. Romanowicza 9, a od stycznia 1938 roku w nowym budynku przy ulicy Lipowej 4, na krakowskim Zabłociu. W marcu 1939 roku zaprzestała produkcji, a w czerwcu tego roku została postawiona w stan upadłości. Tak też zastał ją Schindler. Rozbudował przedsiębiorstwo, przystosowując je także do produkcji na potrzeby Wehrmachtu.






    Zatrudniani przez przedsiębiorcę Żydzi pochodzili w dużej części z obozu w Płaszowie, gdzie panem życia i śmierci był budzący grozę Amon Göth. W odróżnieniu od Płaszowa, w podobozie Schindlera panowały bardzo dobre warunki, choć dzień pracy był kilkunastogodzinny. Ostatecznie udało się uratować około 1200 osób, taka też liczba widnieje na grobie Schindlera na katolickim cmentarzu w Jerozolimie.








    Otwarte w 2010 r. muzeum cieszy się niesłabnącym zainteresowaniem, co widać po długich kolejkach do kasy. Ekspozycja jest multimedialna i interaktywna, można zbierać dawne stemple pocztowe, popatrzeć przez fotoplastikon, posłuchać nagrań, obejrzeć rzeźby czy stare witryny sklepów żydowskich. Przejmująco wyglądają wspomnienia napisane przez dzieci - czystą, składną polszczyzną, tak inną od tego, co znajdujemy dzisiaj w internecie. Odtworzony został gabinet starego Schindlera, zaś końcowa sala z kręcącymi się walcami przypominającymi zwoje Tory skłania do schylenia głowy i zadumy nad losem zamordowanych ofiar II wojny światowej. Wizytę serdecznie polecam, będzie znakomitą lekcją historii.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz