Pokusa poznania swojej przyszłości towarzyszy ludziom chyba od czasów jaskiniowych. Nie zamiera i dzisiaj, czego dowodem jest niesłabnąca popularność wróżbity Macieja i wszelkiego rodzaju tarocistek, chiromantów, jasnowidzów. Osobiście nie chciałbym wiedzieć co będzie jutro czy za rok bo po pierwsze odbierałoby to całą energię do działania, a po drugie stresowałbym się oczekując spodziewanych nieszczęść i niepowodzeń. Lepiej wykuwać własny los tu i teraz. Moich przemyśleń nie podzielali jednakowoż starożytni Grecy, dla których wróżenie należało do codzienności i praktycznie w każdej ważniejszej sprawie zasięgali porady wyroczni. Najsłynniejszym miejscem związanym z przepowiadaniem przyszłości były oczywiście Delfy, które odwiedziłem podczas wakacji.
Delfy, zarówno samo miasteczko jak i pobliskie wykopaliska, wyróżniają się na tle innych ciekawych miejsc w Helladzie. Położone są bowiem w górach (u stóp mitycznego Parnasu), co sprawia, że tamtejszy klimat jest nieco znośniejszy, bardzo rześki i nie tak upalny jak niżej. Sam teren archeologiczny mieści się na górskich stokach, więc z góry i z dołu wszystko widać jak na dłoni, idealnie dla każdego fotografa.
Z dawien dawna Delfy związane były z kultem Apollina. Bóg ten na dobre usadowił się w nich kiedy to pokonał węża Pyto (Pytona) i złożył jego zwłoki pod kamieniem zwanym Omfalos czyli "pępek świata" - kamień znajduje się dzisiaj w delfickim muzeum. Z czasem wokół świątyni Apolla i świętego źródła wyrosło całe miasteczko świątynno - pielgrzymkowe, do którego ściągał cały świat starożytny. Nie tylko by się modlić, ale także by wysłuchać przepowiedni słynnej Pytii.
Kim zatem była Pytia? Trzeba wiedzieć, że to nie tylko jedna osoba a raczej kolejno zmieniające się kobiety wybierane najpierw spośród młodych dziewczyn (zaniechano tej praktyki po serii romansów z kapłanami ;-)), a później spośród pań po 50 roku życia. Pytia po prostu siedziała w świątyni i odpowiadała na zadawane pytania - co ciekawe nikt jej nigdy nie widział, do petenta wychodził kapłan i przekazywał mu słowa wieszczki. Kwestią sporną jest to, czy Pytia była pod wpływem środków halucynogennych - według najnowszych badań okazuje się, iż świątynia Apollina stała nad szczeliną będącą przecięciem dwóch uskoków geologicznych. Z owej szczeliny wydobywał się gaz etylen mający właściwości narkotyczne. To sprawiało, że przepowiednie przypominały bełkot człowieka będącego kolokwialnie mówiąc "na haju", zaś kapłan czy skryba po prostu składał wynurzenia kobiety w wierszowany tekst.
Tekst przepowiedni cechował się dużą dwuznacznością i był na tyle niejasny, że można było go interpretować zarówno na korzyść jak i na niekorzyść pytającego. Jeżeli wódz pytał o wynik wojny i otrzymał odpowiedź "Upadnie wielkie imperium" to w zasadzie nie mógł mieć pretensji o błędną wróżbę w razie porażki. Wszak mogło upaść jego własne imperium - tak oto na wyroczni "przejechał" się król Lidii Krezus.
Oprócz ruin świątyni zachowało się w Delfach całkiem sporo innych budowli - skarbce na wota, amfiteatr, okazały stadion. Gorąco polecam wizytę w muzeum delfickim - tam też między innymi zobaczymy często reprodukowaną rzeźbę "Woźnicy z Delf" oraz najstarszą znaną notację muzyczną - dwa hymny do Apollina - na dole zamieszczam link do współczesnego nagrania na YouTube.
Delficki hymn do Apollina
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz