Wczoraj minęła trzecia rocznica śmierci najbardziej rozpoznawalnego śpiewaka operowego naszych czasów - Luciano Pavarottiego. Myślę, ze jedną z jego ważnych zasług było spopularyzowanie muzyki klasycznej wśród zwyczajnych odbiorców, niekoniecznie wytrawnych melomanów. Koncerty na wielkich stadionach, często w towarzystwie gwiazd muzyki rockowej - to robiło wrażenie na publiczności, słynne arie zostały wyprowadzone poza szacowne mury opery.
Na filmie fragment koncertu z serii "Pavarotti i przyjaciele". Tutaj mistrz występuje we włoskim Brindisi wraz z Bryanem Adamsem, Andrea Bocellim, Nancy Gustafson oraz Giorgią Todrani. Artyści wykonują duet z opery La Traviata Giuseppe Verdiego: Libiamo ne lieti calici (Więc pijmy na chwałę miłości). Wszyscy pozwolili sobie na sporo luzu, a Bryan Adams...chyba jednak lepiej sprawdza się jako wykonawca rockowy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz