„Czym się różni zbójnik od zbója i rozbójnika? – Zbójnik mówi „daj”, ale i sam daje, zbój tylko mówi „daj”, natomiast rozbójnik nie mówi nic...” – To oczywiście żart, lecz w jakiś sposób określa on zjawisko zbójnictwa, które zaczęło się szerzyć w Karpatach od XVI wieku i trwało aż do połowy wieku XIX. Postać zbójnika przybliżyli mieszkańcom Bestwiny członkowie Stowarzyszenia Zbójników „Beskidnicy”, którzy w dniu 6 czerwca zawitali do Muzeum Regionalnego im. ks. Zygmuta Bubaka.
Skąd wzięło się zbójnictwo? Mówiąc najprościej – z powodów ekonomicznych. Wysokie podatki stawały się dla gospodarzy ciężarem nie do uniesienia i młodzież nie zgadzająca się z takim stanem rzeczy szła zbójować. Innym motywem była ucieczka przed służbą wojskową która mogła trwać nawet do piętnastu lat. Kusiła „śleboda”, życie w kompanii, autorytet zbójnickiego hetmana (na Podhalu zwanego harnasiem) – ale taki wybór miał też swoje mroczne strony – średnia długość „kariery” zbójnika trwała mniej więcej dwa lata i kończyło się ją zazwyczaj na szafocie po wyszukanych torturach.
„Beskidnicy” działający na co dzień w Mesznej w gminie Wilkowice opowiedzieli o tych i innych aspektach bycia zbójnikiem. Nawiązali przy tym do dzieł literackich, filmów i śladów zbójnictwa w krajobrazie współczesnym – wiele kapliczek przydrożnych, krzyży a nawet kościołów powstało przecież z fundacji zbójników. Wspomniano również o pomagającym zbójnikom kobietach zwanych „frajerkami”, przy czym słowo to wcale nie miało pejoratywnego wydźwięku.
Uczestnicy spotkania usłyszeli tradycyjne góralskie pieśni, grę na instrumentach, obejrzeli film zatytułowany „Sen o zbójnikach” oraz wystawę malarstwa i rysunku: „Zbójnik – legenda naszych gór”. Przed rozpoczęciem zbójnickiego wieczoru pracownicy CKSiR Andrzej Wojtyła i Karolina Żurowska wręczyli nagrody za konkurs „Dawno temu w grodzisku Bestwina – skarby archeologiczne mojej Małej Ojczyzny”.
Wszystkie zdjęcia znajdziecie w GALERII
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz