Chociaż mieszkam już za Wisłą czyli poza granicami historycznego Śląska, często odwiedzam Pszczynę i miejscowości ościenne. Zresztą można się o tym przekonać czytając posty zamieszczone na blogu. Dwa lata temu pisałem o niezwykłym rajdzie rowerowym pod nazwą "Na kole bez pole" organizowanym przez pszczyńskie koło RAŚ. 8 czerwca znów stanąłem na trasie rajdu i przekonałem się, że jest to impreza warta kontynuowania.
Rajd ten to bardzo dobry pomysł na obalenie popularnych mitów dotyczących Śląska. Jeden z nich głosi, że to obszar w większości zdegradowany i nieatrakcyjny turystycznie - cóż, urokliwy park pszczyński, Jezioro Goczałkowickie, teren wokół zbiornika w Łące, liczne stawy, lasy i pola uprawne przeczą tej tezie. Tras rowerowych w okolicach Pszczyny nie brakuje, pozostaje zatem wsiąść na "koło" (czyli po śląsku rower) i ruszać na poszukiwanie przygody.
Tegoroczny edycja rajdu zgromadziła 136 uczestników, zaś sygnał do rozpoczęcia imprezy dał burmistrz Pszczyny Dariusz Skrobol. Trasa liczyła około 18 kilometrów, prowadziła w kierunku zapory w Goczałkowicach, następnie pomiędzy stawami, by w końcu zawrócić w kierunku ośrodka wypoczynkowego w Łące. Na mecie każdy otrzymał gorący posiłek, wodę oraz bilet do Pokazowej Zagrody Żubrów w pszczyńskim parku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz