O Hadze słyszymy najczęściej w kontekście mieszczącego się tamże Międzynarodowego Trybunału Sprawiedliwości. Na pewno miasto to nie jest tak znane jak Amsterdam, ale warto do niego zajrzeć, gdyż oferuje wiele interesujących niespodzianek. To w końcu siedziba rządu, parlamentu i rodziny królewskiej - obecnie w Holandii panuje Wilhelm Aleksander, syn królowej Beatrycze, która niedawno abdykowała na rzecz potomka.
Herb Hagi to bocian trzymający w dziobie węża. Motyw tego ptaka pojawia się na wszystkich ważniejszych starych i nowych budynkach użyteczności publicznej, a jest ich w Hadze sporo. Jak to w Holandii znajdujemy zatem Dom Wagi, ratusz, pasaże handlowe. Jednak największe wrażenie robi Sala Rycerska i kompleks architektoniczny, który ją otacza (a dokładniej to była siedziba parlamentu, gdyż obecnie Stany Generalne obradują w nowym budynku). Wspaniale prezentuje się ponadto Pałac Królewski z pomnikiem Wilhelma Orańskiego stojącym naprzeciwko - to taki sam pomnik jak w Luksemburgu. Polecam również wspomniany na początku gmach ETS.
Nieopodal parlamentu znajduje się jeziorko, a nad nim budki z holenderskim przysmakiem - matjasem lub jak kto woli haringiem. W ten sposób nazywamy młodego, majowego śledzia charakteryzującego się bardzo delikatnym smakiem i jedzonego na surowo, zazwyczaj z cebulką. Trzeba mieć jedynie oczy dookoła głowy - by śledź nie został porwany przez czyhające w pobliżu mewy!
Uzdrowiskowa dzielnica Hagi zwie się Scheveningen. Niegdyś było to oddzielne miasto, dziś już wchłonięte przez aglomerację. Słynie przede wszystkim z szerokiej, ogromnej plaży i długiego molo wybiegającego daleko w morze. Restauracji i sklepików na promenadzie jest bez liku, podobnie jak turystów. Szkoda tylko, że na plaży często wieje zimny wiatr, o czym sam miałem okazję się przekonać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz