Niniejszy blog w żaden sposób nie wyraża stanowiska jakiejkolwiek instytucji, partii, organizacji, a jedynie osobiste przemyślenia i poglądy autora. Nie jest też żadnym "oficjalnym blogiem", zrobiłem go po to by się dzielić z Wami wszystkim, co mnie interesuje. Życzę wszystkim miłego czytania!

niedziela, 2 października 2011

Przypomnieć o tamtych dniach...

 Wywiad z Michałem Kobielą

Mieszkaniec Kaniowa, Michał Kobiela, jest twórcą wystaw upamiętniających ofiary katastrofy w Rafinerii Czechowice, która miała miejsce 26 czerwca 1971 r. Wtedy to w następstwie uderzenia pioruna zapalił się zbiornik ropy naftowej, po czym ogień rozprzestrzeniał się dalej. Śmierć poniosło 37 osób, rannych zostało 105. 
Pan Michał opowiedział mi szerzej o swojej działalności, której przyświeca jeden nadrzędny cel – ocalenie od zapomnienia bohaterów biorących udział w akcji gaśniczej.

 Pierwszy z prawej - Michał Kobiela


 - Panie Michale, jaki był główny powód Pańskich działań na rzecz upamiętnienia pożaru Rafinerii w Czechowicach - Dziedzicach w 1971 roku?

      Jest to podyktowane pragnieniem przypomnienia o ludziach, którzy dali wtedy świadectwo wielkiej odwagi. Uważam, że pisanie, mówienie o nich to słuszna i dobra sprawa - tak po prostu robić należy.

- Jak wyglądał dzień pożaru? Gdzie Pan wtedy był? Jak Pan to wspomina?

Miałem wtedy 14 lat. Mój ojciec pracował w Rafinerii w Czechowicach, w momencie pożaru był na drugiej zmianie. Czekaliśmy na niego w domu. Podobnie jak u wielu moich sąsiadów, mieszkańców Kaniowa, tak i u nas wyczuwało się wielki strach i niepewność. Są to wspomnienia traumatyczne, wyciskające łzy z oczu aż po dzień dzisiejszy, nawet po tylu latach. Mój ojciec wrócił, jednak wielu nie było to dane...


  

- Jak narodził się pomysł rozpoczęcia zbierania materiałów na ten temat?

Po prostu czułem, że muszę coś zrobić, żeby czas nie zatarł pamięci o tym tragicznym dniu. Postanowiłem, że odnajdę wszelkie ślady tej tragedii. Dotarłem do rodzin ofiar, które z wielkim bólem oddały pamiątki, zdjęcia, „relikwie” -  jak to określono w jednej rodzinie. Dzięki temu udało się zorganizować wystawy w Kaniowie i w Czechowicach. Zająłem się tym ponieważ bolało mnie, że ta pamięć umiera. Natomiast okrągła rocznica zmobilizowała mnie do większego działania.

- Kto przysłużył się, pomógł Panu gromadzić materiały? Jakie były źródła i zasoby, z których Pan czerpał?

Szczególnie chciałbym podziękować rodzinom ofiar. Spotkałem się bardzo z ciepłym przyjęciem, otwarciem. Wyraźnie utkwił mi w pamięci obraz pani Kaganiec, mającej w tej chwili 90 lat, która otworzywszy mi drzwi mieszkania, powiedziała, że nie widzi. Kiedy powiedziałem jej, w jakiej sprawie przychodzę, objęła mnie matczynym uściskiem i zapytała: „Po co Pan to robi?”, a ja bardzo się wzruszyłem. Tak bardzo utkwiło mi to w pamięci. Każda rodzina dobrze mnie przyjęła i udostępniła materiały, żeby podzielić się tą tragedią i bólem.



- Jakiego rodzaju pamiątki udało się Panu zgromadzić?

Są to różnego rodzaju zdjęcia, pamiątki, medale, materiały rodzinne. Eksponaty z muzeum w Łaziskach, kopie tablic pamiątkowych Straży Pożarnej z Oświęcimia i z Grudziądza - z Muzeum im. ks. dr. Władysława Łęgi. Również eksponaty z Centralnego Muzeum Pożarnictwa w Mysłowicach. Dużo materiałów pochodzi z ATH w Bielsku-Białej. Chciałbym zaznaczyć, że w tej chwili jestem na etapie montowania wystawy na terenie ATH. Będzie ona czynna od 4 listopada. Przyczyną tego jest fakt, iż istniała tam jednostka wojskowa -  3131 Batalion Obrony Terytorialnej. W tymże batalionie podczas pożaru, 26 czerwca o godz. 21.00, został ogłoszony alarm. Do akcji ruszyło 160 żołnierzy z tej jednostki. W czasie wybuchu, czyli o godz. 1.20, natychmiastowo zginęło 7 żołnierzy, a dwóch w późniejszym czasie na skutek poparzeń. 32 zostało rannych. Jest to więc miejsce historyczne i bardzo się cieszę z tego, że władze uczelni przychyliły się do mojej prośby, żeby zorganizować w tym miejscu wystawę. Dzięki temu będę mógł dotrzeć do masy młodych ludzi. Wierzę w to, że młodzież przychodząc w późniejszym czasie na cmentarz nie przejdzie obojętnie obok grobu strażaka, żołnierza, czy pracownika rafinerii.

- Jak wiele wystaw zorganizował Pan do tej pory? Gdzie one się mieściły?

Była to wystawa w Kaniowie w auli katechetycznej przy parafii i w Miejskim Domu Kultury w Czechowicach-Dziedzicach. Byłem też na konferencji „Katastrofy, które zmieniły Polskę i świat” w Mysłowicach, gdzie wygłosiłem prelekcję o pożarze rafinerii w Czechowicach i to było uzupełnione filmem. Wystawy i film zobaczyło wiele osób. Półtoragodzinny film oglądany był w wielkiej zadumie przez wszystkich: dorosłych i młodzież. Było w tym coś wspaniałego. Był to hołd złożony obrońcom rafinerii i podkreślenie tego, że u nas kocha się historię i nie zapomina o tych, którzy ocalili rafinerię i miasto od zagłady.



- A jakie są reakcje ludzi? Czy żywo wspominają tamte wydarzenia?

Zależy mi, żeby ta pamięć była wciąż żywa i faktycznie tak się dzieje. Ludzie wciąż pamiętają o tamtych wydarzeniach. Dowodem tego jest fakt, iż kronika pamiątkowa cały czas krąży po mieszkańcach Czechowic, czy Kaniowa. Pozwolę sobie zacytować dwa pochodzące z niej wpisy. Rozpocznę od wspomnień Lucyny: „Czekałam na tatę w tę noc. Brał udział w akcji, ale na szczęście wrócił”. Inny dramatyczny wpis: „Czekaliśmy na ojca. Nie wrócił. Był strażakiem, naszym bohaterem. Wtedy byliśmy dziećmi. Dzisiaj naszym dzieciom opowiadamy o tych wydarzeniach.”

- Jakie ma Pan wspomnienia dotyczące ofiar z gminy Bestwina oraz Pańskich przyjaciół?

Byłem na uroczystości pogrzebowej Wilhelma Budnioka; to był mój nauczyciel fizyki i chemii, opiekun kaniowskich harcerzy, grupy między innymi o profilu strażackim. Ta postać głęboko utkwiła w mojej pamięci. Szczególnie mocno przeżyliśmy śmierć magistra inżyniera Józefa Torzeckiego, który był kierownikiem działu, gdzie pracował mój ojciec. Był to człowiek, który skończył studia w Bukareszcie na Wydziale Chemii.



- Komu pragnie Pan szczególnie podziękować?

Wcześniej nie rozmawiało się wiele o tej tragedii, dlatego cieszę się, że udało się stworzyć te wystawy. Chciałbym serdecznie podziękować ludziom, którzy mi pomogli: w pierwszej kolejności rodzinom ofiar i żyjącym uczestnikom akcji, następnie księdzu proboszczowi Januszowi Tomaszkowi, pani Alodii Hańderek i Zespołowi Charytatywnemu, Panu Jackowi Gruszce i OSP w Kaniowie, dyrektorowi MDK w Czechowicach -  Dziedzicach Bolesławowi Folkowi i panu Erwinowi Woźniakowi z Towarzystwa Przyjaciół Czechowic - Dziedzic, płk. Henrykowi Kalicieckiemu z Krakowa - był on uczestnikiem akcji i zrobił on ponad sto zdjęć pożaru rafinerii, Centralnemu Muzeum Pożarnictwa w Mysłowicach i redaktorowi naczelnemu Kroniki Beskidzkiej Tadeuszowi Wysockiemu oraz komendom straży pożarnej, grupie Lotos Czechowice, Lotos Parafiny oraz wszystkim innym nie wymienionym z imienia i nazwiska. 



O konferencji z udziałem Michała Kobieli można poczytać tutaj: http://www.myslowice.pl/aktualnosci.php?id=4087&kat=miejskie

Bardzo dziękuję Marcie za pomoc w opracowaniu wywiadu. Zdjęcia pochodzą z archiwum własnego oraz zbiorów Michała Kobieli, wystaw w Kaniowie i Czechowicach - Dziedzicach

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz