Niniejszy blog w żaden sposób nie wyraża stanowiska jakiejkolwiek instytucji, partii, organizacji, a jedynie osobiste przemyślenia i poglądy autora. Nie jest też żadnym "oficjalnym blogiem", zrobiłem go po to by się dzielić z Wami wszystkim, co mnie interesuje. Życzę wszystkim miłego czytania!

piątek, 8 lipca 2011

Kadry z życia "Zonderów"

Tym razem będzie dość drastycznie, jednak uważam że warto się zapoznać z pozycją, o której tu mowa. Czwarty już komiks z serii "Epizody z Auschwitz" (opisywanej wcześniej na tym blogu) jest zatytułowany "Nosiciele tajemnicy" i został w całości poświęcony grupie więźniów wchodzącej w skład Sonderkommando. Czym była ta jednostka? Jak wiadomo, jeżeli więzień chciał zapewnić sobie w obozie względne warunki przetrwania i odsunąć groźbę szybkiej śmierci, musiał mieć wiele szczęścia i trafić do odpowiedniego komanda, czyli wyspecjalizowanego "oddziału". Niektóre zatrudniane były przy pracach budowlanych, inne stolarskich, jeszcze inne wychodziły poza obóz, do któregoś z zakładów przemysłowych. Jednakże tylko Sonderkommando asystowało bezpośrednio w akcji zagłady, czyli w procederze masowego zabijania, którego Niemcy nie chcieli nazywać po imieniu, określając eufemistycznie "ostatecznym rozwiązaniem".
"Zonderzy", bo tak nazywali sami siebie członkowie Sonderkommanda wykonywali zadanie bardzo obciążające psychicznie - pilnowali, by ludzie z transportów szybko rozbierali się i przechodzili do komór gazowych. Następnie wyjmowali ich zwłoki, oczyszczali ze złotych zębów, a na koniec transportowali do krematorium i palili. Zdarzało się, że widzieli śmierć osób sobie bliskich... Fakt faktem że członkowie Sonderkommando żyli relatywnie dobrze w porównaniu do innych, nieźle się odżywiali i mieszkali w izbach o lepszym standardzie. Cóż z tego, skoro jako "nosiciele tajemnicy" musieli prędzej czy później zginąć, by zbrodnie nie wyszły na światło dzienne, a wieści o nich nie doszły do uszu potencjalnych świadków. Przeciętnie "Zonderzy" żyli cztery miesiące, potem byli mordowani.
Komiks Michała Gałka i Michała Pyterafa opowiada o życiu codziennym w Sonderkommando oraz o buncie tej jednostki, jaki miał miejsce w październiku 1944. Więźniowie, licząc na pomoc aliantów (która zresztą nigdy nie nadeszła) chwycili za broń i chociaż bunt został krwawo stłumiony, mieli świadomość że giną w walce, z bronią w ręku, nie zaś biernie. Wszystkie te wydarzenia zostały przedstawione sugestywnie, po raz kolejny obalając mit o komiksie jako medium przeznaczonym tylko dla dzieci.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz